Rozdział 1

3.3K 76 15
                                    




Już wkrótce Draco Malfoy zacznie swój 6 rok nauki w Hogwarcie.  Czarny Pan, Ten-którego-imienia-nie-można-wymawiać wzrasta w siłę. Chłopak wie, że już niedługo dojdzie do bitwy, w której zginą jego koledzy, przyjaciele, brązowowłosa gryfonka, czy chłopak z blizną.

Od lat był uczony pozbywania się wszelkich uczuć jakie w sobie nosił. Nie pokazywał po sobie niczego. Teraz oprócz panowania nad tym co na zewnatrz musiał popracować też nad tym co wewnątrz, aby nikt nawet Czarny Pan nie potrafił odczytać jego myśli.  Jego ojciec  wybrał ciotkę Lestrange, aby mu tym pomagała. On jednak nie chciał ujawniać jej swoich myśli co wiedział, że stanie się na samym początku jego nauki. Zaczął więc dużo czytać na ten temat, a potem poprosił Snape'a o pomoc. Draco słyszał, że ten trenował z Potterem, może jemu też potrafił pomóc.  Myślał, że jest gotowy. Jak bardzo się mylił.

Kiedy już myślał, że zatuszował wszystkie istotne uczucia. Jego ciotkę pochłonął obraz brązowowłosej gryfonki na balu świątecznym. Pocałunek z Pansy,kiedy nie mógł przestać myśleć o tej innej.Wspomnienia gdzie ukradkiem przygląda się jej w bibliotece, kiedy się uczy albo kiedy śmieje się w wielkiej sali razem z Potterem i tym rudym.

Wielki złowieszczy śmiech Bellatriks Lestrange przeszył ściany Dworu Malfoyów.

-Oj Draco, Draco, co tu z tobą zrobić?- ciotka patrzyła na niego przeszywającym spojrzeniem, cmokając przy tym.

-Podobają ci sie szlamy? -Bellatriks Lestrange uniosła swoją różdżkę do twarzy Malfoya.

-Brudne, plugawe dziwki?- Kobieta wykrzyczała mu w twarz ostatnie zdanie. Twarz Dracona nic nie pokazywała, była wykrzywiona w grymasie strachu i obrzydzenia.

-Stworzyłem te myśli, jak widać jestem już na tyle dobry, że nie rozpoznałaś, że te wspomnienia wcale nie są prawdziwe. -Wiedźma odeszła od niego. Teraz Bellatriks przechodziła się po sali, w końcu wróciła do Dracona i stanęła tak blisko tak blisko jak to było tylko możliwe.

-Może zawołam tu Czarnego Pana, aby sprawdził czy to było kłamstwo? Draco, Draco zdradzisz nas dla jakiejś szlamy, bo co bo kilka razy o niej pomyślałeś, Bo ci się podoba? - Bellatriks znowu zaśmiała się szyderczo.

- Jaki naiwny biedny dzieciaczek. Teraz stała kawałek od niego cały czas się śmiejąc.

- Mały Draco, co zrobić, co zrobić? Zamęczyć cię Crucio, abyś uwolnił od niej swoją piękną główkę, czy może od razu cię zabić? Jak się z tobą rozprawić.-  Przyłożyła koniec swojej różdżki do czoła Malfoya.  Zmuszając go swoim ruchem, do upadku na kolana. Chłopak był kompletnie przerażony choć starał się tego po sobie nie pokazywać.

-Z nikim nie będziesz się rozprawiać Bello.- Do pokoju weszła w wyjątkowo arystokratycznej postawie Narcyza Malfoy .

-Sama zajmę się moim synem. 

-Narcyzo, on będzie problemem. Widziałam jego myśli, ma słabość do jakiejś szlamy! Zniszczy cały nasz plan. - powiedziała Lestrange nie odchodząc od chłopaka, nadal celując różdżką w jego czoło.

-Mówiłem ci, że to było kłamstwo! Czego nie rozumiesz?!- uniósł się Malfoy. 

Narcyza spojrzała z przerażeniem na Dracona.

-To twoja rodzina.- Powiedziała Pani Malfoy patrząc na Bellatriks, ta znowu się zaśmiała.

-Czarny Pan jest dla mnie najważniejszy. - mówiąc to przycisnęła rożdżkę jeszcze mocniej.

Narcyza podeszła do nich szybko, zatrzymując się obok Bellatriks, przesuwając się najbliżej jak się da.

-Proszę cię o dyskrecję, on na pewno się wygłupia. To jeszcze dziecko. Załatwię to sama. -Siostry patrzyły sobie w oczy przez dłuższy moment. Bellatriks w końcu opuściła róźdźkę.

-Będę was obserwować.- powiedziała głosem bliskim szaleństwa i wyszła wściekła z pokoju.

______________________________________________

Zaraz po wyjściu Bellatriks Draco upadł podpierając się rękami na ziemię. Był przerażony i nie wiedział co robić. Uczył się przecież legilimencji wcześniej sam. Ale Bellatriks przejrzała go na wylot, była niesamowicie silną czarownicą a on jej nie docenił.

-Draco, musimy porozmawiać. - Matka teraz z troską przysiadła obok niego na podłodze.

-On mnie zabije, mnie albo ją.- powiedział Draco przez łzy. -Starałem się, starałem się to schować.

Narcyza położyła rękę na ramieniu chłopaka, aby dodać mu otuchy.

-Nic ci się nie stanie. Ja będę z tobą ćwiczyć. Draco, spójrz na mnie. - powiedziała to łapiąc go za podbródek. Chłopak spojrzał w wielkie oczy swojej matki.

-Nie możesz nikomu nic powiedzieć. Trzymaj się z dala od tej dziewczyny. Bella na pewno będzie cię obserwować także w szkole, a to oznacza, że musisz być naprawdę uważny.

Draco wciągnął powietrze.

-Ona przyjaźni się z Potterem i tak nie będzie bezpieczna.- mama spojrzała w szoku na Draco łapiąc go obiema rękami za twarz.

-Hermiona Granger?! Draco czy ty zwariowałeś?!- w oczach chłopaka wezbrały się łzy starał się jednak nie wypuszczać ich na powietrze. Odsunął się od matki odtrącając jej ręce.

-Myślisz, że to planowałem?! Nienawidzę tego, nie mogę się opanować przy tej brudnej szlamie.

Jego mama uważnie badała go wzrokiem.

-Czy wy...?

Draco parsknął.

-Nie zaryzykowałbym, aż tak. Już pomijając to, że jej pieprzona gryfońska natura i przyjaźń z Potterem nie pozwoliłyby jej spojrzeć na mnie. - Narcyza głęboko odetchnęła.

- Czyli Bellatriks widziała tylko twoją fascynację tą dziewczyną?! Salazarze, jakie szczęście!! Porozmawiam z nią. - Draco jednak nadal nie patrzył w stronę matki.

-Czy to wszystko Draconie?- kiedy dłuższą chwilę nie odpowiadał dodała.

- Muszę wiedzieć, żeby was oboje uratować.

- Mogła też widzieć moją troskę o jej bezpieczeństwo, ale nie wiem czy doszła tak daleko. - Narcyza patrzyła dłuższą chwilę na syna.

- Uratuję cię. -Powiedziała z gracją wstając z podłogi.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Przy wielkim podłużnym stole siedziała część najważniejszych śmierciożerców - w tym rodzina Malfoyów. Voldemort siedział na środku  po jego prawej stronie siedziała Madame Lestrange.

-Zebraliśmy się tutaj, ponieważ mam dla was ważne ogłoszenie.  Najbliższy czas będzie dla nas szczególny. Długo analizowałem od czego rozpocząć przejmowanie świata i uznałem, że najlepszą rzeczą będzie pozbycie się ich podpory, kogoś tak absurdalnego, że ludzie zapatrzeni są w niego jak w obrazek. To rozpęta chaos. - Czarny Pan przestał mówić. W sali było tak cicho, że słychać było tylko syczenie węża, który wił się po stole.

-Chcesz zabić Albusa Dumbledore'a, Panie? - zapytał ojciec Malfoya, siedzący obok syna.

-Chcę, aby to któryś z was zgłosił się, by go zabić.

Draco wzdrygnął się. Nie przepadał za starcem, jednak nigdy nie przypuszczał, że będzie obradować o jego śmierci. Nigdy nie myślał też...

-Draco?- z zamyślenia wyrwał go głos Czarnego Pana.

-Czy jesteś gotowy podjąć się tego zadania chłopcze?- Voldemort patrzył na chłopaka. Ten bał się podnieść głowę, aby spojrzeć na jego twarz bez nosa. 

-Oczywiście, że jest.- odpowiedział za niego Lucjusz.

-Daj chłopakowi mówić!- zaatakowała go Bellatriks.

I już wiedział,że to jego ciotka namówiła Czarnego Pana by wybrał właśnie jego. To wszystko przez  to co widziała w jego głowie, to jest sprawdzian nie tylko Czarnego Pana, ale także Ballatriks Lestrange.

-Zrobię to. Ten głupi starzec zginie.- powiedział najzimniejszym tonem jakim potrafił.

Usłyszał śmiech Bellatriks, prawie tak głośny jak krzyk w jego duszy.

Światło| Dramione(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz