- Myślałeś nad rozwodem? - spytał czarnowłosy.
- Rozwodem? Czemu miałbym go rozważać? - odpowiedział zdezorientowany blondyn, spoglądając na swojego męża — Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że chcesz się ze mną rozwieźć. - mruknął, wpatrując się twardo w zielone oczy mężczyzny.
- Draco, wiem, że mnie kochasz, ale — przerwał, starając się znaleźć odpowiednie słowa. Od kilku dni przygotowywał się na tę rozmowę i szła mu ona o wiele trudniej, niżby chciał — ale ja nie czuję tego do ciebie, zrozum. Wiem, że to dla ciebie trudne, jednak to nie ma sensu. - westchnął, spuszczając wzrok.
- Nie zgadzam się. – młodszy spoglądał na niego zdziwiony, gdy Malfoy szukał czegoś w ciemnej szafce obok łóżka.
-Dlaczego nie? Nie jestem tą samą osobą, którą pokochałeś Draco. Nie zmuszaj mnie do tego związku, proszę cię, nie kiedy on nie ma żadnych podstaw do istnienia. - tłumaczył, starając się nie zwracać uwagi na męża.-Masz, weź to. - wręczył mu kilka fotografii.
-Co to za zdjęcia? – Młodszy spojrzał w zdezorientowaniu na kartki przedstawiające jego osobę wraz z szarookim.
Na pierwszym zdjęciu Harry stał oparty o ramię Dracona, ubrany w białą szatę, ciemne obuwie oraz krawat w tym samym kolorze. Natomiast jego towarzysz miał na sobie czarne odzienie z równie, czarnymi butami. Po prawej stronie blondyna stała ciemnowłosa dziewczyna, zapewne Pansy jak wywnioskował Harry, a po lewej stronie ciemnowłosego znajdowała się szatynka z burzą włosów na głowie. Obie ubrane w sukienki z tym samym odcieniem zieleni. Za obojgiem mężczyzn stał ciemnoskóry chłopak z ramieniem na talii rudowłosego chłopaka obok, obaj ubrani w czarne szaty z zielonymi zdobieniami.Na drugim niższy nastolatek siedział między udami blondyna, wystawiając prawą dłoń ze srebrnym pierścionkiem w stronę osoby robiącej zdjęcie. Pewnie to dzień, w którym się oświadczył. Pomyślał Harry, nim przeniósł wzrok na osoby znajdujące się niedaleko nich. Hermiona, jak domyślał się były Riddle, siedziała wraz z Blaisem na szarej kanapie, gdy ich partnerzy, Ron i Pansy, stali za nimi uśmiechając się do aparatu.
Na ostatnim zdjęciu była cała ich rodzina. Z perspektywy patrzącego, niższy chłopak stał po prawej, a blondyn po lewej. Za Draco stali jego rodzice, Lucjusz i Narcyza Malfoy, a obok nich Bella i Rudolf Lestrange, co, będąc szczerym, mocno zdziwiło Harry'ego. Przed szarookim stał, mniej więcej, tego samego wzrostu blondyn, który uśmiechał się do aparatu. Za to za brunetem stał Severus i Tom trzymający jedną rękę na obu ramionach syna Riddle'a. Przy nich byli Syriusz i Remus, który obejmował Łapę w pasie. Na schodkach przed młodszym małżeństwem Malfoy, siedzieli ich przyjaciele oraz Pansy. Tylko czemu nie było tu Hermiony?
-Nadal nie rozumie, dlaczego mi je dałeś? To, że pokażesz mi kilka wspomnień, nie zmieni mojego zdania, Draco. - mruknął, patrząc na niego zaciekawiony.
- Harry, nie chcę się z tobą rozwodzić, wolę byś mnie nienawidził, niż żebym miał cię stracić całkowicie.
-O czym ty mówisz?
- Moglibyśmy spróbować od nowa, jakbyśmy znów byli nastolatkami chodzącymi na randki w ukryciu przed swoimi rodzinami. - starszy złapał dłonie Harry'ego i ukucnął przed nim, patrząc mu w oczy — Nie rozumiesz?
- To mi wytłumacz do cholery! Nie znam cię, rozumiesz mnie? Nie znam! Więc przestań zachowywać się, jakby było inaczej! - starał się wyszarpać ręce od blondyna, jednak ten tylko przyciągnął go do swojej klatki piersiowej w uspokajającym geście — Puść mnie człowieku! Chcę rozwodu!- W porządku.- Westchnął starszy Malfoy, trzymając, wciąż, na wierzgającego się mężczyznę — Moi rodzice i brat będą zaokoło godzinę. Jeśli nie czujesz się na siłach, nie musisz iść, ale wiesz, jakbyś jednak wolał ze mną zostać, to zejdź okej? — Draco puścił swojego partnera i odszedł kilka kroków — Lub po prostu, gdybyś chciał spędzić z nami trochę czasu.
∞༺♥༻✧
-Draco! – usłyszał krzyk swojego brata w salonie, więc niechętnie, od razu udał się w tamtą stronę.
W pokoju, po prawej stronie, jasnej kanapy siedzieli jego rodzice, a jego brat, Scorpius, jak zwykle z resztą, leżał na niej rozwalony w pomiętych ubraniach.
-Tak. Ciebie też miło widzieć Scorpius. Cieszę się, że ci wygodnie na mojej kanapie.
-Dzień Dobry Draco. – Jego ojciec wstała, aby go przywitać, gdy drugi dwudziestokilkulatek nie zwracał uwagi na jego słowa.
- Narcyzo, zaraz udusisz nam syna. – Jego matka miała idealne wręcz wyczucie czasu.
-A gdzie Harry? Nie myśl sobie, że jestem tu dla ciebie braciszku. - uśmiechnął się drwiąco, nie robiąc sobie nic z niezadowolonego wzroku swojej rodzicielki — Więc?
-Dobrze wiesz, że Harry ostatnio wyszedł ze szpitala i nie czuje się jeszcze najlepiej, poza tym, nie pamięta naszego życia, nie pamięta cię. - odwzajemnił jego uśmiech, mimo lekkiego ukłucia w sercu.-Czemu nie mówiłeś, że Harry ma amnezję? Pomogłabym wam! - powiedziała zdenerwowana kobieta, a Draco przeklął cicho pod nosem. Harry nie chciał mówić nikomu o swoim stanie zdrowia, jak na razie, nie kiedy nie wiedzieli, jak wyjdzie z ich związkiem.
- Kochanie spokojnie. Draco na pewno dobrze się nim zajmuje. –Widział, jak mama morduje go wzrokiem. To nie był pierwszy raz, gdy się tak zachowywała, zawsze martwiła się o jego męża bardziej niż o swoich dwóch synów.
- Harry będzie na obiedzie?
Cholera, co powinienem powiedzieć? Nie wiem, bo mój mąż chce mnie zostawić? - pomyślał, nim skierował wzrok na brata.
- Mamo, Harry.. - przerwał, patrząc błagalnie na starszego.
- Mamo daj już mu spokój, Harry pewnie źle się czuje. Niech odpoczywa, a po obiedzie możesz zobaczyć, jak się czuje , prawda Draco?- Od razu pokiwał głową na znak zgody, nie chciał narażać się na gniew jego matki, Lucjusz wciąż wzdrygał się na widok patelni kuchennej.
- W porządku, ale jeśli dowiem się, że źle się nim zajmujesz, to nie ręczę za siebie. - Lucjusz na szczęście wziął żonę za rękę i wyszli razem do jadalni, nim ta mogła zrobić cokolwiek ich synowi.
- Masz mi wszystko opowiedzieć, jak już wrócą rodzice do domu, jasne? - warknął jego brat i ruszył za rodzicami.- Jak słoneczko.
∞༺♥༻✧
- Harry skarbie! Jak miło, że zszedłeś! – kiedy mama Draco krzyknęła imię jego męża, Draco zamarł z łyżką przy buzi. Jeszcze koło dwóch godzin temu chciał go zostawiać, a teraz schodził, aby zjeść z nimi obiad?
Może okres? Jeśli nieśmiertelność jest tu możliwa to, to zapewne także. - pomyślał.
- Tak proszę pani. Czuje się już lepiej. – uśmiechnął się w jej stronę, a ta tylko uniosła kącik ust, biorąc go do uścisku.
- Ah jak zwykle taki kulturalny! Mów mi mamo, Harry. Jesteś mężem mojego syna. - odsunęła się od niego, by spojrzeć na małżonka — Lucjuszu, przestań jeść te pierniczki i przywitaj Harry'ego!
- No już, już. Bez agresji, proszę. Cześć Harry.
-Dzień Dobry, proszę pana. - mruknął cicho.
-Gdzie Scorpius? – Spytała kobieta, ponieważ jej starszy syn wyszedł 20 minut temu do toalety.-Jestem tutaj mamo. – Teraz dopiero szarooki zauważył, ze przyszedł oraz jeg rękę na ramieniu niższego chłopaka .
Tylko co on robił w tym czasie? Bo w łazience nie uwierzę, że był.
-Możecie nas na chwilę zostawić? Chciałbym o coś spytać Harry'ego.
-Oczywiście gołąbeczki. Rodzice i tak mieli wracać, a ja pójdę do pokoju, który jak sądzę, jest przygotowany. Draco? - powiedział kpiąco i uśmeichnął się do ciemnowłosego — Pogadamy później?
-Jest, jest, a teraz już idź.
-O co chodzi?
-Czemu zszedłeś na dół? Myślałem, że chcesz rozwodu. - założył ręce na piersi i nie spuszczał wzroku z drugiego.
- Wiem, ale, pomyślałem, że może dałbym nam szansę. - szepnął cicho, kierując swoją głowę w dół i zaczął się bawić swoimi palcami — Kochasz mnie, i nie zrozum mnie źle, nie jest to komfortowe uczucie wiedzieć, że ja nawet nie wiem do końca, kim jesteś.- Harry, o czym ty mówisz?
- Pomyślałem sobie, że może, zostanę tu z tobą. Na trzy miesiące, nie dłużej.
- Czekaj, czekaj. Chcesz mi powiedzieć, że zrezygnowałeś z naszego rozstania?
- Nie do końca, dalej uważam, iż jest to najlepszy wybór w naszej sytuacji, ale możliwe, że masz rację, może, gdy zaczniemy od nowa, będzie jak kiedyś. - wymamrotał, oszukując samego siebie, wiedział, że tak nie będzie, bo nie należy do tego świata, nie należy do Dracona, ale nie chciał łamać jego serca.
CZYTASZ
Zacznijmy od nowa- ᵈ ʳ ᵃ ʳ ʳ ʸ
Fanfiction❝Nie jestem nim. - szepnął, czując gulę w gardle, a z jego oczu mimowolnie popłynęło kilka łez - I nigdy nie będę. ❞ w trakcie korekty