Prolog - "Obietnica"

12.9K 293 72
                                    


           Wielkie krople, zimnego deszczu z cichym łoskotem uderzały o wieko trumny.Kolejna tragedia spadła na tę rodzinę na przestrzeni kilku miesięcy. Płacz jej matki zagłuszał zawodzący dookoła wiatr. Jej rozpacz była wręcz namacalna. Dookoła panowała atmosfera beznadziei. Jak gdyby nigdy na świecie nie miało wydarzyć się już nic dobrego.Twarz jej ojca wyglądała jakby zastygła w kamieniu. Smutny, marmurowy posąg z zaledwie dwiema łzami na policzkach. Jednak te łzy niosły ze sobą tak wielkie pokłady bólu i rozpaczy, że ciężko byłoby to określić słowami.Gorycz i niezrozumienie. Pięciu mężczyzn stało tuż obok mnie i patrzyło w ciszy na mahoniową trumnę. Nie potrafili wydobyć z siebie chociaż słowa. Każdy z nich kochał ją bezgranicznie i z chęcią oddałby za nią swoje życie. Niestety nie mieli takiej możliwości.Odeszła przed czterema dniami, z cichym brzękiem tłuczonego szkła.Mistrz ceremonii jako jedyny miał na sobie czar chroniący go przed deszczem. Cała reszta mokła i marzła, zupełnie się tym nie przejmując. Mężczyzna mówił coś o ulotności życia i trudnościach, z jakimi przyszło się mierzyć młodym ludziom, w obliczu tego, co niedawno przeżyli.Wielka wojna, wielkie straty, wielki ból i tak dalej.Próbował pocieszać jej rodziców, plotąc coś o tym, jak dobrą córką była. Dzielną, odważną, mądrą...Słuchałam tego z coraz większą złością. Cóż ten mały, śmieszny człowieczek, mógł o niej wiedzieć? Nic!Ona była, jak promyk słońca, radosna i pełna życia. Wieczna optymistka z świetnym poczuciem humoru, oraz zdolnością do ciętych ripost. Umiała mnie rozbawić i pocieszyć, wesprzeć i opieprzyć, gdy był ku temu powód. Była dla mnie najlepszą przyjaciółką, siostrą, której nigdy nie miałam. I chyba właśnie dlatego, tak bardzo nie potrafiłam tego zrozumieć.Stojący obok mnie Harry wyglądał, jakby ktoś właśnie ranił go nożem. Był lekko zgięty wpół, a jego twarz wyrażała grymas najprawdziwszego bólu. On również ją kochał.Zapewne obwiniał się o jej śmierć, podobnie jak wszyscy inni. I słusznie. Bo wszyscy ją zawiedli. Wszyscy się spóźnili. Zawsze uważałam, że samobójstwo było dla ludzi słabych. Przerastały ich problemy, a oni zamiast stawić im czoła, po prostu sami żegnali się z życiem. Prosta droga. Jednak ona taka nie była. Zawsze pierwsza stawała do walki, łatwo się nie poddawała i nigdy nie rezygnowała.Dlaczego nagle uciekła z domu? Zostawiła ich bez słowa wyjaśnienia, aż do chwili, gdy...Biedna, kochana Ginny. Mistrz powoli kończył przemowę, a Molly Weasley krzyczała błagalnie, by nie składać ciała jej jedynej córki w zimnym grobie. Artur powstrzymywała żonę, przed rzuceniem się na trumnę. Bill zakrył oczy dłonią, Charlie odwrócił się plecami, a po policzkach Georga bezgłośnie płynęły łzy. Ron i Percy nie płakali, ale na ich twarzach gościła niewyobrażalna rozpacz. Najpierw stracili Freda, a teraz ukochaną siostrę. – To wszystko moja wina – zaszlochał zdruzgotany Harry.
– I moja...– szepnęłam, czując, jak wzruszenie ściska moje gardło. Nie chciałam płakać. Powinnam być silna. Wiem, że tego właśnie by sobie życzyła.
– Dlaczego, Hermiono? Przecież to ona zawsze była tą, która dodawała mi odwagi! – Po twarzy Harry'ego spływały łzy. Nawet on nie potrafił dłużej nad nimi zapanować.
– Chyba dużo wydarzyło się w jej życiu, gdy nas przy niej nie było – odpowiedziałam cicho.
– Ale co?
– Nie wiem Harry, ale przysięgam, że się dowiem! – Przyrzekłam to samej sobie. Musiałam wiedzieć, czy w tym wszystkim był ktoś jeszcze. Czy gdzieś istniał jakiś potwór, który zrobił Ginny krzywdę tak wielką, że w konsekwencji tego postanowiła się zabić? Musiała odkryć prawdę.
– Obiecuję, na wszystko co kocham. Jeśli ktoś cię skrzywdził, zapłaci mi za to najwyższą cenę. To przysięga twojej przybranej siostry – szeptałam sama do siebie, patrząc jak mahoniowa trumna za pomocą zaklęcia, zmienia się w nagrobek z różowego marmuru.
Nie spocznę, póki nie odkryję prawdy.

◈◈◈


          Deszcz przybrał na sile, a zgromadzeni na pogrzebie zaczęli się powoli rozchodzić. Część z nich udawała się do Nory, by w domowym zaciszu jeszcze raz złożyć kondolencje rodzinie Weasleyów.
Hermiona szła sama, zostawiając Pottera z Ronem i jego rodzicami. Chciała pomyśleć o tym, co powinna zrobić i gdzie najpierw uderzyć, by dowiedzieć się co takiego pchnęło jej najlepszą przyjaciółkę do tak desperackiego kroku, jakim było wypicie fiolki najsilniejszej trucizny. Ciągle się zastanawiała, czy gdyby tuż po wojnie nie wyjechała do Australii na poszukiwanie rodziców, byłaby w stanie zauważyć, co takiego dzieje się z Ginny? Może powstrzymałaby ją przed ucieczką z domu? Czy dałaby radę jakoś zapobiec tej tragedii? Powstrzymać ją...?
– Hermiono? – cichy głos tuż za jej plecami sprawił, że podskoczyła w miejscu. Nie spodziewała się, że ktoś za nią idzie.
– Witaj Kingsley – odwróciła się w stronę Ministra Magii.
– Mam do ciebie pewne pytanie – Shackleblot, miał dość niewyraźną minę.
– Jakie? – zdziwiła się.
– Czy wiesz może z kim panna Weasley się spotykała?
– Gdybym to wiedziała, od razu dałabym znać aurorom, przecież wiesz – westchnęła zrezygnowana.
– Tak, tylko pojawił się pewien problem... – Kingsley wyglądał na zakłopotanego.
– O co chodzi?
– Nie powiedzieliśmy tego jej rodzinie, ale panna Weasley była w trzecim miesiącu ciąży.

Dramione - W otoczeniu wroga [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz