Rozdział 6 - "Troska i pognębienie"

4.4K 203 26
                                    


- Cześć Smoku! – pisnęła zdecydowanie za wysokim tonem Romilda, machając energicznie i nieomal podskakując w miejscu z ekscytacji, a jej śliczne, ciemne loki falowały dookoła jej roześmianej, rozjaśnionej twarzy.
          Patrzyła na Dracona niczym na ósmy cud świata, a Hermiona ledwo stłumiła chęć wybuchnięcia głośnym śmiechem. Jego reakcja była dokładnie taka, jakiej się spodziewała. Świetnie!
Wiedziała, że wszyscy począwszy od jej kolegów z domu, a skończywszy na całej grupie ślizgonów, są naprawdę zdumieni jej wyborem. Nie miała oczywiście zamiaru tłumaczyć im dlaczego zrobiła tak, a nie inaczej... Ale powód tego był banalnie prosty.
Wiedziała, jak zresztą cała szkoła, że Astoria Greengrass i Romilda Vane, szczerze się nienawidzą. To oznaczało, że jeśli tylko Vane będzie pojawiała się gdziekolwiek u boku jej chłopaka, to Astoria będzie się wściekać, wrzeszczeć i wykłócać na całe gardło. Hermiona nie miała też żadnych wątpliwości, co do tego, że Vane – jak prawie każdej dziewczynie w szkole, bardzo podobał się Malfoy. I miała nadzieję, że Romilda będzie starała mu się to okazywać na swój dość toporny, nietaktowny, bezpośredni i nieco infantylny sposób. Nie było też żadną tajemnicą, że Draco od zawsze nie trawił w swoim pobliżu Longbottoma. To dlatego z premedytacją wybrała właśnie jego jako opiekuna Astorii. Wątpiła, by Malfoy był jakoś specjalnie zazdrosny o swoją nową dziewczynę, ale jeśli ona nie będzie spuszczała go z oka podczas, gdy w pobliżu będzie Romilda, to istniała spora szansa, że Neville też będzie musiał tam być. A Draco nie będzie mógł nic na to poradzić, ani się w żaden sposób temu sprzeciwić! Marzyła o tym, żeby ta sytuacja maksymalnie go wkurzała. Przecież jeszcze w pociągu poprzysięgła, że zamieni mu życie w koszmar... 


           Panna Vane była zachwycona, gdy Hermiona powiedziała jej kogo będzie miała za zadanie pilnować. Dziewczyna ciągle piszczała z uciechy, najpewniej licząc na to, że jeśli będzie dostatecznie często przebywała w towarzystwie największego, szkolnego przystojniaka, to ten wreszcie się w niej zakocha. A potem już z górki: zaraz po szkole będą oświadczyny, piękny wystawny ślub i to właśnie ona, a nie ktoś inny, zostanie następną szanowaną i bogatą panią Malfoy! Hermiona przypuszczała, że Greengrass myślała o sobie dokładnie tak samo. Spodziewała się, że już wkrótce nie raz i nie dwa, Greengrass i Vane skoczą na siebie z pazurami na oczach całej szkoły. Będzie niezły ubaw!
          Hermiona wcale nie stała się nagle chorą psychopatką, która zamierzała czerpać radość z czyjegoś udręczenia. Niemniej, liczyła na to, że taki ciągły stan wkurzenia i pognębiania Malfoya znienawidzonym towarzystwem, mogą sprawić, że szybciej się złamie i będzie nieco skłonniejszy do małych negocjacji.
Długo rozważała, czy nie powinna jednak sama zostać jego opiekunką i własnoręcznie, jeszcze bardziej zatruwać mu życie. Szybko jednak doszła do wniosku, że to byłoby zbyt banalne. Draco najpewniej właśnie tego się po niej spodziewał i mógł się już nawet na to jakoś mentalnie przygotować. Przyzwolenie, by to on, choć przez chwilę był górą w tej rozgrywce, oznaczałoby, że ona przegrała... Nie mogła do tego dopuścić!
Wybór Romildy całkowicie wytrącił go z równowagi, a o to jej przecież chodziło. Ta runda znów należała do niej.

          Miała też dość spory problem z wyborem własnego podopiecznego. Długo wahała się pomiędzy Zabinim, a Nottem.
Theodore był obecnie najbliższym kumplem Malfoya i mógłby być kolejnym, doskonałym źródłem jej nacisku na niego, ale... To by było chyba trochę zbyt okrutne. Draco stracił już Crabbea i Goyla... Naprawdę nie mogła zabrać mu ostatniego przyjaciela. Szczególnie nie po tym, jak sama niedawno pożegnała ukochaną przyjaciółkę. Doskonale wiedziała jaki to ból.
Aczkolwiek była pewna, że Zabini również jej się przyda. Był jedynym ze znanych jej ślizgonów, który potrafił postawić się Malfoyowi, a wielu widziało w nim nawet zastępcę Dracona, na stanowisku przywódcy. To dawało jej pewne opcje. Na dodatek Blaise był już tak mocno uzależniony, że doszła do wniosku, że łatwo będzie mogła kontrolować go, poprzez jego nałóg. Zasada kija i marchewki lub mówiąc jaśniej: zabraniania mu alkoholu i umożliwiania mu dostępu do niego, w zależności od tego czy będzie chciała go ukarać czy też wynagrodzić. Troska o jego zdrowie musiała chwilowo zejść na dalszy plan, ale obiecała sobie, że jak tylko to wszystko się skończy, to poprosi Kingsleya, by odesłał go na jakiś odwyk z prawdziwego zdarzenia.
Najważniejsze, że na chwilę obecną osiągnęła swój cel. Znów zaskoczyła i zdenerwowała Malfoya. Nawet teraz, wciąż patrzył na nią z tą nieskrywaną chęcią natychmiastowego jej unicestwienia. Dobrze...
Na razie ich nowa wojna zapowiadała się jako ciągłe pasmo jej sukcesów.

Dramione - W otoczeniu wroga [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz