Rozdział 5

11 3 2
                                    

-Jeżeli mówimy już o herbacie,to naprawdę mam ochotę ją wypić.-Kamil zerknął na Merikę.

-No to chodźmy się jej napić,już pora podwieczorku.-Ruszyli w stronę dworku.

-Co zamierzasz później robić?-Hrabia kontynuował rozmowę,idąc korytarzem.

-Najprawdopodobniej udam się na przejażdżkę konną,a ty?-Kamil chwilę pomyślał.

-Chyba pójdę troszkę pośledzić tamtych clownów.-Otworzył przed Meriką drzwi do sali jadalnej.-Madam.

-Dziękuję.-Przytaknęli sobie i udali się na obiecaną herbatkę.Rozmawiali o tym,co może spotkać dziewczyny na wsi.


-AAAA!!-Emilia krzyczała na cały głos.

-Co się stało?-Zosia podbiegła do biednej dziewczyny.

-Co to za zwierzę?-Przerażona Emilia wskazała na krowę stojącą przy bramce.

-To krowa.Ona daje mleko,które co dzień pijesz.-Zosia była zdruzgotana tym,że przyjaciółka nie zna takich zwierząt.Zabrała ją z powrotem do domu i zaparzyła im herbaty.Siedziały i wesoło rozmawiały,a później dołączyła do nich jeszcze Agnieszka.

-Emilio,cieszysz się,że Karczmarz Alan jednak żyje?

-Tak,to niesamowite.-Emilia lekko poczerwieniała.

-Poza tym mam do was jedno pytanie.-Dziewczyny spojrzały na Agnieszkę.-Kto pracuje nad sprawą tych morderstw?-Przyjaciółki popatrzyły na siebie.

-Chyba Merika i Kamil.-Odpowiedziała Zosia.

-Uuuu...-Emilia zaczęła wydawać dziwne dźwięki.

-Emilio uspokój się.-Agnieszka skarciła Emilię.

-Z tego co wiem,to mają jakieś ślady.-Zosia kontynuowała rozmowę.-Dzięki nim uratowano Hrabiego Michała.-Emilia pragnęła coś powiedzieć,ale została uciszona.

-Mam podejrzenie,że to ktoś z cyrku.-Agnieszka popatrzyła dziwnie na mówiącą właśnie Zosię.

-To na sto procent ten Johanson.-Powiedziała mulatka.

-A ja chcę wam powiedzieć,że Merika i Kamil mają podejrzenia na clownów!-Wyrwało się Emilii. Zosia i Agnieszka spojrzały na dziewczynę ze zdziwieniem w oczach.

-Tych dwóch prześmiesznych panów?-Spytała z powątpiewaniem Agnieszka.-Wątpię.-Uśmiechnęła się na samą tylko myśl o nich.

-Eh...Nieważne.-Westchnęła Emilia,nakładając sobie ciasteczko.-Wyglądają apetycznie.Kto robił?-Spytała oglądając deser ze wszystkich stron.

-Ja.-Zosia także nałożyła sobie kawałek.-Najnowszy przepis z Francji.Ciasteczka z polewą karmelową i śmietankowym nadzieniem z migdałami.-Powiedział,z lubością patrząc na swoją porcję.

-Trzeba zawołać pokojówkę,aby przyniosła mi pled.-Powiedziała Emilia.

-Emilka,mam złą wiadomość.Tu nie ma służby.-Zosia spojrzała na nią z politowaniem.Emilia otworzyła szeroko oczy.

-NIEEEEEE!!!!!!


Konie prychały,a lokaj Maksymilian delektował się tą chwilą spokoju,leżąc pod jabłonią w sadzie.Nagle usłyszał krzyki dochodzące z domu.Popędził tam w popłochu.Gdy wbiegł ujrzał podłamaną Emilię uspokajaną przez przyjaciółki.

-Co się stało, pani?-Emilia przyzwyczajona już do wygód,zapomniała,jak to jest żyć bez służby.

-Będę musiała wszystko robić sama!-Rozkleiła się na nowo Emilka.Lokaj uniósł brwi w zdumieniu.

Zagadka czarnej perłyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz