5

67 4 3
                                    

* Ada *

        Minął tydzień od wydarzeń spod klubu. Tydzień nerwów i bólu głowy. O dziwo w żadnych wiadomościach nie było nawet najmniejszej wzmianki o strzelaninie. Tak jak by w ogóle nie miała miejsca. Jakby to był tylko koszmar, który mi się przyśnił. Wstałam o czwartej rano, nie wiedząc po co. Mimo wczesnej pory wstałam z łóżka i poszłam wsiąść prysznic. Po szybkim prysznicu zeszłam na dół zrobić sobie kawę. Dochodziła piąta rano, a ja już siedziałam na tarasie za domem z parującym kubkiem kawy w rękach. Siedząc na leżaku patrzyłam na mój marny ogród. Trawnik otoczony dookoła żywopłotem  z krzakiem bzu po środku. Patrząc tak na niego wpadłam na pomysł, że kupię więcej kwiatów i posadzę. Tak to był dobry plan na dzisiaj. Postawiłam kawę na ziemi obok leżaka i zamknęłam oczy. Słońce przyjemnie ogrzewało twarz. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, obudził mnie dzwonek telefonu. Dzwoniła Anka.

- Wstawaj leniu już po ósmej.- Krzyczała do telefonu.

- Wyobraź sobie, że już dawno wstałam.- Po zajściu pod klubem trochę się poróżniłyśmy. Miałyśmy odmienne zdanie co do znajomości z Łukaszem i Sergiejem. Tego ostatniego szkoda wspominać. 

- Aduś przepraszam. 

- Za co? Dobitnie pokazałaś mi gdzie moje miejsce, po tym jak powiedziałam "twoim" nowym znajomym, że powinni znaleźć się w więzieniu.

- Ada przestań, znowu zaczynasz. - Ze złości kopnęłam w kubek, w którym na moje nieszczęście znajdowała się jeszcze kawa. Patrzyłam jak brązowa ciecz podlewa mój trawnik.

- Anka czy ty siebie w ogóle słyszysz? Co ja zaczynam? prawda w oczy kole od co. Oni są bandziorami a ty jeszcze  ...

- Ada jesteś zazdrosna od co. - Aż wstałam z leżaka, po co mi kawa? wystarczy rozmowa z moją przyjaciółką, która dostatecznie potrafi podnieść mi ciśnienie.

- Zazdrosna? na Boga co ty bredzisz ?- Podniosłam kubek i poszłam do domu.

- Tak, taka jest prawda. Powiedz kiedy ostatni raz spałaś z facetem?

Ze złości wrzuciłam kubek do zlewu. Miała szczęście, że jej tu nie było, inaczej dostałaby tym kubkiem w głowę. Może to by ją otrzeźwiło.

- Nie odwracaj kota ogonem. 

-Cnotka.

- Jędza- wybuchłam śmiechem. Tylko Anka umiała mnie w jednej minucie wkurzyć a w drugiej rozśmieszyć. - Lepiej powiedz po co dzwonisz. Znając życie, na pewno masz do mnie jakąś sprawę.

- Wpadniesz dziś do mnie? zrobimy sobie babski wieczór, wypijemy winko, obejrzymy jakiś film. Co ty na to?

- Pod warunkiem, że nie będzie żadnych facetów.

- Umowa stoi. Bądź u mnie  o dziewiętnastej.

- To do wieczora, po czym się rozłączyłam.

     Punktualnie jak zawsze przyjechałam pod dom Anki. Musiałam biec do drzwi bo rozpadał się deszcz. 

- Kupiłam winko ! - ku mojemu zaskoczeniu drzwi otworzył mi Sergiej a nie Anka.

- Cześć miło z twojej strony.- głupio się do mnie uśmiechał.

- Cześć co ty tu robisz? Nie ma Anki?

- Jest w kuchni razem z Łukaszem.

  Zła poszłam do kuchni gdzie zastałam Ankę z Łukaszem. Babski wieczór? Jak głupia dałam się podejść. Miałam ochotę wyjść.

- Możesz mi powiedzieć co jest grane? To miał być babski wieczór a drzwi otwiera mi Sergiej.

Patrzyła na mnie głupio się uśmiechając. Jak zwykle Anka postanowiła zabawić się w swatkę moim kosztem. Gdybym wiedziała w ogóle bym tu nie przyjeżdżała. Co za wredna małpa.

- Nie wkurzaj się złotko. - zamiast Anki odpowiedział mi Łukasz.

- Ja ciebie nie pytałam tylko Ankę, możesz się nie wtrącać?

- A co zabronisz mi?- ależ on mnie irytował. Na domiar złego, za moimi plecami jak cień stał Sergiej.

- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszyła. Wystarczy jeden telefon i ty i twój druh wylądujecie w więzieniu.

- Ktoś tu za dużo naoglądał się kryminalnych seriali. To tak nie działa skarbie.-  Sergiej i jego ochrypły głos, od którego miałam ciarki na plecach. 

- Uspokójcie się, Ada oni mieli już wychodzić, kiedy przyjechałaś zostali , żeby się przywitać.

Po słowach Anki czułam się jak idiotka. Czasami mogłabym się ugryźć w język, a nie paplać co mi ślina na język przyniesie.

- Sergiej przywiózł nam tajskie jedzenie, które sam zrobił.

Usiadłam przy barze nic już nie mówiąc. Czekałam, aż Anka odprowadzi gości. Po moim występie czułam, że twarz mi płonie.

- Życzę udanego wieczoru- za moimi plecami znowu stał Sergiej.

- Po waszym wyjściu na pewno tak będzie.

- Do zobaczenia wkrótce skarbie.-Ku mojemu zaskoczeniu pocałował mnie w głowę.

Poczekałam, aż sobie pójdzie, a później przeszłam do salonu. Usiadłam na jednej z kanap. Anka usiadła na przeciwko mnie. Czekałam na jej wybuch, opiernicz co kolwiek, a ona po prostu zaczęła się śmiać.

- Ada, Ada. 

- Co ? Anka skąd miałam wiedzieć, myślałam, że znowu próbujesz bawić się w swatkę.

- Aduś a nawet jeśli, to co w tym złego? 

- Przestań nie chcę o tym rozmawiać, zrobiłam z siebie idiotkę i tyle. Chcę się upić i nie myśleć o niczym.

Byłyśmy już po jednej butelce wina, kiedy Anka zaczęła mówić jaki to Sergiej wspaniały.

- Jak to możliwe, że tak dobrze go znasz, skoro poznałyśmy go niedawno?

Patrzyłam na nią jak otwiera drugą butelkę wina. 

- Możesz mi wierzyć jeśli chodzi o kobiety jest uczciwy, romantyczny, lubi je rozpieszczać. Z nim ci ptasiego mleka nie zabraknie.

- Anka skąd ty go znasz? - jej monolog powoli działało mi na nerwy.  Zamiast mi odpowiedzieć gadała dalej.

- Wiem , że w interesach jest twardy. Nie odpuści póki nie osiągnie zamierzonego celu. Wydaje mi się że jego celem jesteś teraz ty.

Z każdym wypowiedzianym przez nią słowem, ta rozmowa stawała się coraz bardziej dziwna.

- Ty jesteś wolna, on też. Ja na twoim miejscu dałabym się porwać szaleństwu. Jeśli coś z tego wyjdzie to dobrze, a jeśli nie, to będziesz chociaż miała dobry sex.

Po jej słowach aż się oplułam winem.

- Anka brałaś coś? Co ty w ogóle wygadujesz? Na pewno nic z tego nie wyjdzie.

Spojrzała na mnie, jakby dopiero teraz mnie zauważyła.

- No co? Boże Ada, czemu ty zawsze zakładasz najgorsze? Nie będziesz tego wiedziała jeśli nie spróbujesz. Chcesz na stare lata rozpamiętywać co by było gdyby?. Kobieto życie mamy tylko jedno i trzeba z niego korzystać, póki jeszcze możemy.

Nie wierzyłam własnym uszom. Piłyśmy razem z tej samej butelki, a nie byłam tak pijana jak Anka. Coraz bardziej utwierdzałam się w tym, że ona coś brała.

- Na mnie już pora. Widzę, że upiłaś się na smutno. Jeśli w ogóle się upiłaś.

- Czemu ty zawsze uciekasz? Zawsze próbujesz uciec od tego co jest dla ciebie nie wygodne. Zamiast stawić czoła, ty chowasz głowę w piasek. Ada obudź się wreszcie i zacznij żyć, a nie kurwa tylko wegetować. Nie wszyscy faceci w tym kraju są tacy jak Dawid! 

Po jej słowach, aż się zachwiałam. Dawid był koszmarek, którego nigdy nie chciałam już spotkać. Kimś przez kogo bałam się własnego cienia. Nie mogłam uwierzyć, że ona to powiedziała. 

 -  ADA !- krzyczała za mną.

Wybiegłam z jej domu, nie czekając na to co powie dalej. Biegłam przed siebie, nie obchodził mnie deszcz, który padał coraz mocniej. Łzy mieszały się z deszczem, a ja biegłam dalej. Nie patrzyłam gdzie jestem, póki nie usłyszałam pisku hamującego samochodu i światła przede mną... 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 24, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

O N AWhere stories live. Discover now