- Gdzie ja jestem?.
Zdezorientowana rozejrzałam się po dużej sypialni , która na pewno nie była moja. Aż tyle wypiłam , że miałam omamy ? Szybko wstałam z łóżka i to był duży błąd. Przez ten ruch, aż zakręciło mi się w głowie. Z bijącym sercem ze strachu, patrzyłam po pokoju. Bordowe ściany, czerwona satynowa pościel. Na przeciwko łózka znajdowały się duże okna, od podłogi aż po sufit. W oknach karmazynowe kotary. Czy ... nie to nie możliwe. Chryste, czy ja jakimś głupim zbiegiem okoliczności, wylądowałam w burdelu? Kiedy ktoś zapukał do drzwi, aż podskoczyłam.
- Proszę- powiedziałam ze ściśniętym gardłem. Do pokoju weszła Anka, jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam na jej widok, jak teraz. Kamień z serca, jeśli to burdel to jesteśmy tu razem.
- Cześć , wstałaś już? Myślałam, że po tym ile wczoraj wypiłaś będziesz spała do południa.
Stałam oniemiała i patrzyłam na nią czekając jak na wyrok, kiedy mi powie, że jesteśmy w burdelu. Z włosów kapała jej woda. Widać było , że nie dawno brała prysznic. Nic nie mówiła, zaczerpnęłam powietrza i spytałam. Raz kozie śmierć.
- Anka gdzie my jesteśmy?
- W domu Sergieja.- A jednak burdel i to u jakiegoś ruskiego. Pięknie kurwa. Tylko my tak możemy zaszaleć, nie ma co. Pięknie zabalowałyśmy ostatniego wieczoru. Z wrażenia, aż usiadłam na podłodze. Dosłownie nogi się pode mną ugięły.
- Kogo? -usiadła obok mnie, zanim wyjaśniła.
- Aduś ,wczoraj przyjechał po nas Sergiej, kolega Łukasza i zabrał nas do siebie. Byłaś w takim stanie, że od razu odpłynęłaś jak tylko wsiadłaś do jego samochodu. A teraz idź do łazienki, weź prysznic i zejdź na dół na śniadanie.
Po tych słowach wyszła, zostawiając mnie samą.
-Dziękuję.- cicho wypowiedziałam słowa wdzięczności do tego w górze. W ustach miałam Saharę. Zabiłabym za butelkę wody. Po skorzystaniu z łazienki i szybkim prysznicu ubrałam się w te same rzeczy, które miałam na sobie wczoraj. Zeszłam na dół tak jak prosiła mnie o to Anka. Idąc za jej śmiechem weszłam do kuchni. Siedziała uśmiechnięta przy wyspie kuchennej.
- Anka ... kiedy spojrzałam na osobę po drugiej stronie wyspy, zatkało mnie. Za wyspą stał bardzo wysoki facet , ciemna karnacja, czarne niczym smoła włosy i takie same czarne oczy.
- Ada to jest Sergiej- przedstawiła nas sobie Anka.
- Cześć - pomachałam do niego jak idiotka i usiadłam obok przyjaciółki.
- Cześć, marnie wyglądasz.- Głos , też miał seksowny tak jak on sam, tylko szkoda, że był chamem. A chamów nie znosiłam. Z miejsca ich skreślałam.
- Proszę , postawił na przeciwko mnie szklankę z wodą, którą miałam ochotę na niego wylać. Pijąc patrzyłam jak miesza coś w garnku.
- Co gotujesz?
- Zupę tajską z krewetkami, idealną na kaca.
Miałam ochotę go spytać czy mówi to z własnego doświadczenia. Ugryzłam się tylko w język i patrzyłam na niego dalej. Widać było, że gotowanie sprawiało mu dużą przyjemność. Zamiast siedzieć bezczynnie, postanowiła mu pomóc, a przy okazji samej się czegoś nauczyć.
- Mogę ci pomóc?- spytała nieśmiało.
- Zapraszam, pokrój kurczaka w kostkę.- Przeszłam na drugą stronę wyspy i zabrałam się za krojenie.

YOU ARE READING
O N A
Roman d'amour... zrozumiałam, że nie warto uganiać się za czymś co jak dym ulotne jest. On- po ośmiu latach wychodzi z więzienia. Szuka tej, u której pragnie dostać rozgrzeszenie. Ona- z pozoru cicha a pod skórą tli się ogień, który przez lata podsycała chęć po...