rozdział 8

5K 385 181
                                    

Draco już pięć minut przed szesnastą czekał w umówionym miejscu. Nagle naszły go wątpliwości. Co jeśli Potter nie przyjdzie? Może brunet wykorzystał uczucia ślizgona, by sobie z niego zażartować? „Choć Harry jest chyba na to zbyt gryfoński" - stwierdził ostatecznie.

Jego niepokój narastał jednak wraz z upływającymi minutami. Było już dwadzieścia minut po szesnastej, a bruneta jak nie było tak nie ma.

- Świetnie. Zrobiłem z siebie idiotę - warknął pod nosem zezłoszczony, ale także zawiedziony. Już ruszył się z miejsca, by wrócić do domu, gdy usłyszał, że ktoś biegnie w jego stronę.

Odwrócił się akurat, kiedy owa osoba zatrzymała się przy nim, ciężko dysząc.

- Malfoy, przepraszam. - odezwał się Harry - w ostatniej chwili ciotka kazała mi pozmywać naczynia i... - spojrzał na ślizgona i zobaczył w jego oczach ogromną ulgę.

- Jasne - odparł chłodno - Nie masz za grosz wychowania Potter. Żeby się spóźnić na spotkanie - westchnął - Następnym razem nie poczekam - syknął i zaczął iść.

Był zły na Harry'ego, ale tak naprawdę odczuwał wielką ulgę, że chłopak go nie wystawił.

Gryfon dogonił go i wyrównał z nim krok.

„Następnym razem...?" - rozmarzył się Potter. Pomysł, że jasnowłosy planował kolejne razy, napawał go nadzieją.

- Uh... gdzie idziemy? - spytał po paru minutach brunet.

- W bardzo eleganckie miejsce, więc staraj się zachowywać - odpowiedział nawet na niego nie patrząc.

Harry wzdrygnął się na oschły ton jakim go raczył wyższy chłopak. Czuł, że swoim spóźnieniem zepsuł cały nastrój zanim ten zdołał się pojawić.

A potem było tylko gorzej.

Restauracja była niezwykle ekskluzywna i Harry'emu brakowało umiejętności do przebywania w takich miejscach. Już na wstępie popełnił cztery gafy, nawet o tym nie wiedząc. Dracon zganił go za to, a także za jego nieodpowiedni ubiór.

- Ale skąd miałem wiedzieć, gdzie idziemy? - obruszył się. Mimo pretensjonalnego tonu czuł się winny.

I Malfoy mógł odpowiedzieć jedynie nerwowym zmarszczeniem brwi, bo gryfon miał całkowitą rację.

Teraz również i ślizgon nie był zadowolony z siebie. „Czemu jestem taki, jaki jestem...?" - myślał z rozpaczą za każdym razem, gdy używał swojego kąśliwego tonu w stosunku do bruneta.

Zjedli kolację, co prawda smaczną, lecz w podłej atmosferze.

Gdy wyszli z restauracji, oboje byli przekonani, że wszystko poszło nie tak, a także, że tego wieczoru nie da się uratować.

Wtedy jednak zobaczyli kilkanaście metrów przed sobą grupkę ludzi skupionych wokół czegoś. Kierowani ciekawością zbliżyli się i spojrzeli ponad ramionami zebranych.

- Pokaz magii? - Przeczytał na głos Harry z kartki przylepionej do stołu, za którym stał rzekomy magik.

- Zabawne - skomentował Dracon i faktycznie się zaśmiał. Już chciał się oddalić, kiedy poczuł, że dłoń Pottera oplata się wokół jego. Spojrzał na gryfona z niemałym zdziwieniem.

- Chcę zobaczyć - wyjaśnił nie odrywając wzroku od magika.

Malfoy wzruszył ramionami i ponownie zbliżył się do bruneta. Korzystając z okazji delikatnie splótł swoje palce z tymi Harry'ego, a on nie oponował.

Babysitters | DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz