Epilog
Odtajniono raport: 03.05.2020
Składający raport; Nicolas Orzeł
Data sporządzenia; Lipiec 2011, dokładna data nieznana.
Stan raportu; niepełny, zawiera liczne luki i niedopowiedzenia.
“ Minęły dwa miesiące odkąd [***] nie powrócił z misji w Yhynsvang. Sabat łowców i zakon Demonicusa podjęli decyzję o [***] Yhynsvang. W tym celu wysłano tam oddział, składający się z dobrze wykwalifikowanych łowców oraz paru zakonników rangi dowódcy batalionu, m. in. Jakuba H.
Misja przebiegła pomyślnie. Jednak muszę przedstawić dwie rzeczy, które Sabat musi wziąć pod uwagę. Yhynsvang zostało zniszczone a jego [***] wybici do nogi. Te istoty odbiegające swym istnieniem od ludzi zostały naznaczone przez [***]. Pierwsze starcia z mieszkańcami odbyły się bez komplikacji. Jednakże, ku zaskoczeniu nas wszystkich, nawet pocięci na kawałki i spaleni runami ognia, mieszkańcy Yhynsvang wciąż żyli. Dopiero spaleni runami oczyszczenia wydawali się być w stanie nieżywym. Co dziwniejsze, bardziej uduchowieni łowcy słyszeli szepty w swoich głowach, mieszających ich myśli i starających się wpędzić ich w szaleństwo. Zajęło nam tydzień aż [***].
W tym czasie przeszukaliśmy całe miasto. Znaleźliśmy mnóstwo posągów i obrazów [***] oraz ksiąg o NIM traktujących. Dodatkowo, dowódca batalionu wsparcia 9. kompanii wysadził parę budynków m. in kościół, hutę oraz zawalił wejście do kopalni.
Nim to uczynił, wszedłem do środka i znalazłem wysuszone zwłoki człowieka, pozbawione oczu. Jego poszarpany ubiór jasno wskazywał na przynależność tej osoby. Prawdopodobnie był to [***] wysłany tu dwa miesiące temu.
Odjechaliśmy z miasta dnia [***] o godz, 19, zostawiając za plecami opustoszałe miasto. Jedynego człowieka w mieście, Hopfera, zabraliśmy na przesłuchanie do góry łowców.”
-Co o tym sądzisz?- zapytał Simon, odrywając wzrok od raportu, spoglądając w oczy Ghermannowi, siedzącemu na swoim wózku.
- To niewątpliwie jest niespotykane zjawisko- mruknął dziadek, otwierając zamknięte oczy- że też takie centrum kultu arcydemona wykluło się tuż pod naszym nosem- Stary łowca mocniej ścisnął oparcia swojego wózka inwalidzkiego, na którym się poruszał.
- Jeżeli raport ten przedostanie się do opinii publicznej albo wpadnie w ręce zakonu, wysuną w naszą stronę oskarżenia o współdziałanie z tym miastem.
Ghermann zaprzeczył ruchem głowy. Wiedział, że obecnie nie ma człowieka, który podważyłby wiarygodność łowców, którą to Ghermann budował przez setki lat.
- Poza tym- kontynuował Simon- raport wspomina o dziwnej umiejętności mieszkańców. Nawet pocięci na kawałki i podpaleni nie potrafili umrzeć…
- To wina Yhyrhorosa- odparł dziadek, przerywając Simonowi- w zamian za wierną służbę ofiaruje ci nieśmiertelność, która w ostatecznym rozrachunku zamieni Cię w bestie. mało kto potrafi oprzeć się jego podszeptom. Nie kusił Cię bo wiedział, że wszystkiego się domyślisz. Najpierw pojawia się lęk. Potem ciekawość. A na koniec- pragnienie służby po wsze czasy i oddanie demonowi oczu, by ten mógł widzieć nasz świat. Każda nowa ofiara pozwala Mu obserwować nas coraz dokładniej, a nawet wnikać w nasze umysły i mieszać nasze myśli.
-Zatem co mam uczynić mistrzu?- zapytał Simon.
- Tym razem nic, drogi uczniu- rzekł Ghermann, wstając z fotela i podnosząc swoją wykutą z czarnego obsydianu kosę. Szybkim ruchem ręki oparł ją o ramię. Ponure ostrze błysnęło ponurą czernią. Stary łowca zarzucił na siebie stary i dziurawy płaszcz, wiszący na oparciu fotela oraz założył swój stary kapelusz, który towarzyszył mu od niepamiętnych czasów.
- Martwe czy nie, Yhynsvang to wciąż miasto demona, na dodatek niewiarygodnie silnego i podstępnego. Chyba należy dopomóc mu zniknąć z tego świata… Kim byłbym, gdybym pozwolił na cierpienie tylu niewinnych duszyczek uwięzionych w tym miasteczku?- zapytał, rozpływając się w mroku.KONIEC
CZYTASZ
Trzy dni w Yhynsvang
Fantasy"Przeklęci niech będą Ci, którzy dotarli do tego miasta. Przeklęty nasz żywot i przeklęci my, głupcy, którzy dali się ponieść chorej fantazji, ciągnącej nas na trzy dni do Yhynsvang."