Sytuacja z rana prześladowała mnie przez resztę dnia. Pozycja w jakiej się obudziłem zajęła całkowicie moje myśli. Brunet tylko śmiał się z mojej reakcji i zaczerwienionych policzków. Mówił, że wyglądam uroczo za co dostał butem w głowę. Jakiś czas temu poszedł się przebrać na górę. Nie było go już dość długo więc postanowiłem sprawdzić co się stało. Nie żebym się martwił czy coś. Otworzyłem drzwi do pokoju i zobaczyłem chłopaka klęczącego przed otwartą szafą. Przegladał jej zawartość i wyciągał niektóre rzeczy na zewnątrz.
-Em.. Co ty robisz? Dlaczego grzebiesz w mojej szafie?- odwrócił głowę w moją stronę.
-Musiałem się rozpakować. Dlaczego nosisz same swetry? Tu praktycznie nie ma nic innego- wstał trzymając w ręce czerwony sweter.
-Po prostu są wygodne. Odłóż go- wskazałem na materiał.
-On jest na ciebie za duży. Po co go trzymasz?- rozłożył go. Podszedłem do niego i wyrwałem mu go z rąk.
-To był prezent. Nie przypominam sobie żebym prosił cię o ocenę mojej garderoby- z powrotem złożyłem ubranie i włożyłem do szafy.
-Muszę sobie kupić parę rzeczy. Mam nadzieję, że pójdziesz ze mną- poprawił sobie włosy.
-Nie dziękuję. Wolę zostać tutaj- zacząłem zbierać z ziemi jego wczorajsze ubranie, które bezczelnie rozrzucił po całym pomieszczeniu.
-Wiem, że lubisz spędzać ze mną czas, a ty wiesz, że nie zostawię cię samego- wcisnąłem mu brudne ciuchy do rąk.
-Wiesz co się stało ostatnio jak byliśmy na spacerze. Nie chciałbym tego powtórzyć- spojrzał w moje oczy.
-Nie przejmuj się takimi ludźmi. Obronię cię- uśmiechnął się ciepło- Nie możesz siedzieć w ukryciu przez jakiegoś jednego idiotę.
-A co jeśli ja lubię siedzieć w ukryciu?- uniosłem brew.
-To zrób to dla mnie. Kupimy kilka rzeczy, a potem wrócimy i obejrzymy film. Co ty na to? Kupię ci czekoladę- wiedział, że ostatnim zdaniem mnie przekona.
-Wolałbym samotnie przeczytać książkę, niż oglądać jakiś bezsensowny film, ale czekoladą nie pogardzę- z uśmiechem złapał mnie za rękę i wyciągnął z pokoju.
Przed domem czekał jego motor. Ucieszyłem się na ten widok. Spodobało mi się uczucie towarzyszące podczas szybkiej jazdy. Założył mi kask na głowę.
-Sam umiem to zrobić- popatrzyłem na niego z uniesioną brwią.
-Ale ja zrobię to lepiej- usiadł czekając aż zrobię to samo. Mocno objąłem go rękami w pasie- Bo mnie udusisz- zaśmiał się. Ruszyliśmy w stronę galerii.
~~~
Na miejscu nie było dużo ludzi co było mi na rękę. Weszliśmy do sklepu wybranego przez chłopaka. Był to sklep z rockowymi ubraniami. Głównie panowała tutaj czerń, ale dostrzegłem też czerwień i zieleń. Nie przepadam za takimi ubraniami. Za to brunet wydawał się być wniebowzięty. Podszedł do wieszaków po lewej stronie i od razu wybrał czarną koszulkę z logiem zespołu Metalica. Nie poprzestał na tym i już po kilku minutach niosłem mu do przymierzalni przynajmniej kilkanaście kolejnych jak to określił "czadowych" ubrań.
-Co myślisz?- odsłonił zasłonę. Miał ubrane duże spodnie z łańcuchami u boku i dopasowaną koszulkę z zespołem. Rozłożył ręce czekając na moją ocenę.
-Nie uważasz, że spodnie są za duże, a koszulka za mała?- pokręcił głową.
-Nie. Tak się teraz nosi- włożył ręce do kieszeni.
-Kto niby tak się ubiera?- spytałem.
-No ten.. Taki.. Nie znasz. Ale nie zaprzeczysz, że ja we wszystkim wyglądam dobrze- naprężył mięśnie.
-To się nazywa narcyzm- spojrzał na mnie nierozumiejąc- No dobrze. Wyglądasz świetnie. Możemy już iść?
-Pójdziemy jak przymierzysz to- wskazał na czarne spodnie, które wyglądały jakby skórczyły się w praniu.
-Nie ma takiej opcji. Nie noszę takich rzeczy- pokręciłem głową.
-Nie wyjdziemy stąd dopóki ich nie założysz- uśmiechnął się pod nosem gdy wszedłem do przymierzalni. Ściągnąłem spodnie i założyłem ich marną podróbę. Przyległy do mojego ciała. Czułem, że moje ruch stały się teraz ograniczone. Przyciągnąłem kolano do siebie żeby się do nich przyzwyczaić. Przeglądnąłem się w lustrze. Moje chude nogi byly teraz uwydatnione. Wyglądałem jak szkielet. Nie chciałem pokazywać się chłopakowi, ale zasłona odsunęła się, a on stanął jak wryty i zaczął mi się przyglądać.
-Czy właśnie patrzysz mi się na tyłek?- spytałem speszony odwracając się w jego stronę.
-Możliwe. Wyglądasz genialnie- zachwycał się.
-Szkoda, że się tak nie czuję- założyłem ręce- wyjdź. Przebieram się i stąd wychodzimy- Mimo moich protestów kupił mi te spodnie i dwie pary bluzek. Nie lubię prezentów. Czułem się nieswojo przez ten gest.
Wstąpiliśmy jeszcze do sklepu spożywczego, po kilka przekąsek oraz obiecaną czekoladę, i wypożyczalni filmów. Syriusz uparł się na horror. Nie rozumiem jak ludzie mogą oglądać to dla przyjemności. Jak można lubić się bać? Wróciliśmy do domu. W mikrofali zrobiłem popcorn i przesypałem go do miski. W pokoju, na kanapie czekał juz chłopak przykryty kocem. Usiadłem obok niego podając mu jedzenie. Przyjął je z uśmiechem i okrył mnie kocem. Film zaczął się spokojnie, ale im dłużej trwał tym bardziej się denerwowałem. W pewnym momencie zabójca wyskoczył na cały ekran, a ja podskoczyłem tym samym wyrzucając cały popcorn na podłogę. Następnym razem nieświadomie przytuliłem się do chłopaka. Gdy zorientowałem się co robię chciałem się od niego oddalić, ale nie puścił mnie. Obejmował mnie mocno ramieniem. Nie skupiałem się już na filmie tylko na tym jak szybko bije mi serce.
-Mogłem wybrać coś straszniejszego- wypalił po skończonym seansie. Popatrzyłem na niego z ukosa.
-Przez ciebie i twoje głupie pomysły nie zasnę- uśmiechnął się.
-Co chcesz w takim razie robić?- spytał przybliżając się niebezpiecznie.
-Co robisz?- uniósł dłoń do mojej twarzy cały czas się przybliżając. Dotknął mojego policzka, a ja zastygłem i zapomniałem jak się oddycha.
-Rzęsa- szybko wstał i podał mi rękę.
-Co?- zamrugałem dwukrotnie.
-Miałeś rzęsę na policzku. Chodź już jest późno- pokręciłem głową chcąc się uspokoić i złapałem jego rękę.
W pokoju znowu zasypialiśmy oddaleni od siebie, mimo to czułem ciepło jego ciała. Jakby było tuż obok.
CZYTASZ
Czy to koniec? || Wolfstar
FanfictionOd zawsze wiedziałem, że było ze mną coś nie tak. Różniłem się, byłem inny. Takie myślenie mnie zniszczyło, nie potrafiłem normalnie funkcjonować. Ale pewnego dnia kiedy myślałem, że już nic mnie nie uratuje spotkałem pewną osobę. Osobę, która zmier...