Prolog

238 15 73
                                    

Ciemność. Otaczała ją nieprzenikniona ciemność, gdyż księżyc postanowił się ukryć za gęstymi chmurami, a to potęgowało uczucie niepewności, które towarzyszyło jej odkąd opuściła łóżko w sypialni. Dzisiejszej nocy niestety nie mogła liczyć na jego pomoc.

Została z tym całkiem sama.

Stanęła na początku korytarza, który prowadził do tych drzwi. Drzwi, których, pod żadnym pozorem, nie wolno jej było przekraczać. Nigdy. Sądziła, że to po prostu jedno z dziwactw jej męża, do których od dwóch lat starała się przywyknąć, ale zawsze pozostawał ten cichy głos, umiejscowiony gdzieś w jej podświadomości. Głos, który w takich chwilach rozpaczliwie krzyczał, iż coś jest nie w porządku.

Do tej pory całkiem go ignorowała.

Nie chciała wierzyć w to, że jej idealny mąż mógłby mieć jakiekolwiek tajemnice. Nie on. 

Przecież to śmieszne, nierealne.

Westchnęła ciężko, po to by uspokoić rozszalałe serce i zacisnęła drżące dłonie na materiale swojej nocnej koszuli, po czym potrząsnęła głową, by pozbyć się nadmiaru chaotycznych myśli.

Szaleństwo. Czyste szaleństwo.

Nie wiedziała dlaczego, ale coś podpowiadało jej, że odpowiedzi na jej wszystkie pytania skrywały dwuskrzydłowe, dębowe drzwi znajdujące się na końcu korytarza. Powoli postawiła pierwszy krok i, karcąc się w duchu za tchórzostwo, przeszła, już nieco pewniej, wzdłuż korytarza. Uniosła dłoń i położyła ją na zimnej powierzchni drewna. Obejrzała się przez ramię, z ulgą dostrzegając srebrzysty blask księżyca, który wlał się do wnętrza domu przez rząd wysokich okien. Ponownie spojrzała w stronę drzwi i zamarła, gdy dostrzegła, że są uchylone. Zmarszczyła brwi i przygryzając wargę wpatrywała się w ciemną przestrzeń, jaka powstała w wąskiej szczelinie. Miała nieodparte wrażenie, że ktoś celowo zostawił je otwarte, zupełnie jakby w ten sposób chciał zachęcić ją do wejścia, ale przecież to niemożliwe, on nie zostawiłby otwartych drzwi. Nigdy.

Westchnęła ciężko i oparła się czołem o chłodną lakierowaną powierzchnię. Miała dość tajemnic, dość niedopowiedzeń, dziwnych spłoszonych spojrzeń u osób, które tu pracowały i dosyć tego dziwnego uczucia niepewności. Choć z drugiej strony, może jej przyjaciółka miała rację? Może faktycznie jej mąż ma gorący romans w zaciszu swojego gabinetu?

Tylko dlaczego nie znalazła żadnego dowodu? Tyle razy tutaj była, gdy nie było go w domu i dokładnie przeszukała to pomieszczenie.

Dziś dowie się prawdy.

Nie wyjdzie, dopóki nie powie jej wszystkiego.

Pchnęła drzwi i zdecydowanym krokiem weszła do pogrążonego w ciemności gabinetu. Podniosła dłoń i odnalazła włącznik światła. Jednym pstryknięciem sprawiła, że całe pomieszczenie zalało się sztucznym światłem, a ona zszokowana otworzyła usta, bo ciemna, drewniana półka wypełniona książkami, która stała za masywnym biurkiem, była przesunięta i ukazywała wąskie schody prowadzące w dół.

Nigdy w życiu nie przyszłoby jej do głowy, że w tym domu znajdują się takie ukryte wejścia, a tym bardziej prowadzące do podziemi.

Niepewnie postawiła kilka kroków i powoli obeszła biurko by znaleźć się tuż przed tymi tajemniczymi schodami. Patrzyła w ciemność, która majaczyła na końcu stopni i przełknęła ślinę czując jak zaczyna ją ogarniać uczucie strachu.

O co tu chodzi?

Pisnęła głośno i złapała się za serce, gdy drzwi za jej plecami nagle i niespodziewanie zatrzasnęły się z mocnym hukiem. Odwróciła się na pięcie i gwałtownie wciągnęła powietrze, po czym zasłoniła usta dłonią, by stłumić krzyk jaki zdołał wydobyć się z jej ściśniętego gardła.

Widziała krople krwi, zupełnie tak, jakby w zwolnionym tempie skapywały na parkiet, gdzie utworzyła się już spora plama szkarłatnej cieczy.

Widziała jego oczy, które z blaskiem satysfakcji i zadowolenia patrzyły na jej przerażenie i karmiły się nim, jak wyszukaną potrawą.

Powoli uniósł lewą dłoń, ubraną w czarną lateksową rękawiczkę i przyłożył palec do ust, które ozdobione były aroganckim uśmiechem.

Milcz.

Ani słowa.

I tak nikt ci nie uwierzy...

Cześć. Witamy Was w nowej książce, która jest jednak projektem pobocznym, więc nie będzie tutaj regularnych i tak częstych aktualizacji, jak w "Jutro (Nie) Istnieje" czy "Czerwone Ferrari". Mamy nadzieję, że choć trochę zaciekawił Was prolog.

No i... Do następnego ;) 

Ciocia Sachi i @_changedname_

MilczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz