Rozdział XXVI

215 5 1
                                    


W tym rozdziale wracamy do naszych głównych bohaterek. Dzieje się on tego samego dnia co poprzedni, mniej więcej w tym samym czasie :) W kolejnym rozdziale wrócimy sobie do Harry'ego i Dracona - czyli kontynuacji rozdziału XXV :) 

Zapraszam do czytania! :) 

***

Andromeda wraz z Teddym aportowała się w ogrodzie swojej młodszej siostry. Nastał wrzesień i powoli było już widać zbliżającą się jesień. Teddy spał spokojnie w nosidełku, gdy Andromeda zapukała do drzwi. 

- Dzień dobry - w drzwiach przywitał ją Lucjusz uśmiechając się - Może u nas zamieszkasz? 

- Chcesz mi dać do zrozumienia, że Was za często odwiedzam? - odpowiedziała Andromeda, uśmiechając się 

- Nie śmiałbym - powiedział Lucjusz również się uśmiechając i wpuszczając szwagierkę do środka - Twoje wizyty podobają się nie tylko Narcyzie. Ja też się cieszę, że w końcu można z kimś swobodnie porozmawiać. 

- Oh, już nie udawaj, że brakowało Ci przyjaciół. 

- Mój przyjaciel jest aktualnie w Irlandii - zawahał się - I wiem, że potrzebuje czasu dla siebie. Więc prawdę mówiąc... Tak, brak mi przyjaciół - zakończył ze śmiechem.

- To cieszę się, że mogę Ci pomóc - zaśmiała się Andromeda, kładąc ostrożnie nosidełko z Teddy'm przy kanapie. 

- Herbatę? Kawę? Soku z dyni? A może ognistej whisky? 

- Herbatę z ognistą whisky, jak to nie problem - odpowiedziała Andromeda, zaskakując Lucjusza

- A więc się robi. Kreddy! - zawołał Lucjusz w stronę kuchni. 

Andromeda popatrzyła się w tamtym kierunku i zobaczyła biegnącą ku nim domową skrzatkę ubraną w różową szmatę przypominającą sukienkę. Na głowie miała przywiązaną wielką różową kokardę. 

- Wow - powiedziała Andromeda - Od kiedy macie skrzata? 

- Wczoraj ją wybraliśmy. 

- A dlaczego wygląda jak Umbridge?

- Ah to... - zaśmiał się Lucjusz - To córka skrzatki Dolores Umbridge. Na szczęście nie miała z nią nic wspólnego. Narcyza uznała, że z kokardą wygląda słodko, ale na dniach ją przekonam, że do obrzydliwy pomysł.

- Koniecznie musisz to zrobić! - odpowiedziała Andromeda, śmiejąc się - Nie wygląda za dobrze. 

- Kreddy, podaj nam proszę trzy razy herbatę z ognistą whisky. 

- Panie mój nowy, do usług - odpowiedziała skrzatka, kłaniając się nisko - Kreddy jest niezwykle szczęśliwa, mogąc służyć panom Malfoyom. 

- A ja będę jeszcze szczęśliwszy jeśli zaczniesz pracować - powiedział Lucjusz, unosząc brwi. 

Skrzatka na te słowa rzuciła się w stronę kuchni potykając się o swoje nogi. 

- Co ja powiedziałam, Lucjusz, na temat traktowania skrzatów domowych? - krzyknęła Narcyza stając w drzwiach - To jeszcze w dodatku skrzacie dziecko, naprawdę chcesz z niej zrobić drugiego Stworka? Albo uciekającego przed nami Zgredka? Oszczędź sobie i zacznij szanować te biedne stworzenia. 

- No już dobrze, nie denerwuj się - powiedział Lucjusz, podchodząc do żony i całując ją mocno w policzek. 

- Cześć, Dromedo! - przywitała się Narcyza - Widzę, że mój mąż nie potrafi sam podać herbaty. 

Siostry Black [1]Where stories live. Discover now