Rozdział XVII

216 8 1
                                    


Cześć! No naprawdę szybko mi coś idzie! No, ale już nie będę sama sobie gratulować tylko przechodzę do konkretów. Ten rozdział jest bezpośrednią kontynuacją tamtego. Jesteśmy dalej u Narcyzy, jednak poświęciłam go głównie Andromedzie i Bellatrix, a właściwie wspomnieniom Andromedy z dzieciństwa. Dwie retrospekcje pod rząd, jednak tak się jakoś złożyło ;) Tych wspomnień z dzieciństwa będzie też sporo, nawet coraz więcej. Rozdział jest dosyć krótki, jednak było trochę długich to teraz coś krótszego ;) Zapraszam!

***

Andromeda wpatrywała się w swoją młodszą siostrę jakby ją zobaczyła pierwszy raz w życiu. Nie docierały do niej żadne dźwięki, światło też zdawało się być jakby niewyraźne. Wszystko, co jeszcze przed chwilą w jej ciele krążyło nagle się zatrzymało. Całe ciało zdrętwiało, a umysł nie chciał już dłużej być obecny. Łza spływała Narcyzie po policzku. Jedna, później druga, trzecia. Aż nagle spływało całe mnóstwo łez, ale ta się nie poruszała. Obie wpatrywały się w siebie czekając. Czekając nie wiadomo na co. Czy to ma sens?

Rok 1962

- Dromeda, Dromeda! - mała Narcyza biegła po podwórku za swoją siostrą, która jej uciekała - Dromcia, poczekaj! 

- Narcyzo, wracaj do domu! - powiedziała Andromeda, zatrzymując się.

- Ja też chcę iść z Tobą i z Bellą, ja też chcę! 

- Ale nie pójdziesz, jesteś za mała. Mama Cię zaraz będzie szukać. 

- Ja nie chcę zostawać. Ja chcę iść z Wami - mała Narcyza prawie się już rozpłakała. 

- Posłuchaj... - Andromeda zbliżyła się do siostry - Wiesz, kto tu zaraz będzie? 

-Kto? 

- Syriusz! 

- Nie żartuj! Naprawdę tu będzie? 

- Tak. Idź i poczekaj na niego przy kominku. 

- A potem wrócicie? 

- Pewnie, że tak!

Narcyza uradowana pobiegła w podskokach do domu, a Andromeda ruszyła dalej i wyszła z ogrodu wprost na ulicę, gdzie spacerowało wielu ludzi.

- Pozbyłaś się jej? - zapytała Bellatriks, która czekała na siostrę przed bramką. 

- Tak. Bella, spójrz ilu tu mugoli. Jak my to zrobimy? - spytała Andromeda. 

- Jakoś pomyślimy. Jak będę dorosła na pewno nie będę mieszkać w tym domu. Ja nie rozumiem, co nasi przodkowie sobie myśleli wprowadzając się wśród mugoli. I to miejsce tak jak Grimmauld Place jest totalnie do niczego. Wszędzie możesz wpaść na mugoli.

Siostry Black mieszkały na Royality Street. Królewska ulica zamieszkiwana tylko przez najbardziej wpływowych Brytyjczyków. Doskonale strzeżona i świetnie usytuowana. Dom Blacków był niewidoczny dla mugoli. Oni widzieli tylko starą ruinę, na którą wstęp był wzbroniony pod wysoką karą grzywny. Krążyły również pogłoski o tym, że ten teren jest nawiedzony, ponieważ zawsze, gdy jakiś mugol próbował się tam dostać, przeróżne dźwięki natychmiast go odstraszały.

- Co jej powiedziałaś? - spytała Bellatriks.

- Że zaraz przybędzie Syriusz. 

- Ty kłamczucho - uśmiechnęła się zadziornie.

- Wcale, że jej nie oszukałam. Mama mówiła przy śniadaniu, że wpadną do nas po południu. 

- No chyba, że tak. Dobra, to gdzie teraz? 

Siostry Black [1]Where stories live. Discover now