Czy kiedykolwiek leżeliście na zimnej ziemi czując jak pomiędzy palcami płynie wasza krew, serce zaczyna bić wolniej, a oddychanie staje się niemożliwe? Gdzie w całym tym zgiełku nikt nie widzi jednej z wielu rannych osób której życie za kilka minut odejdzie w zapomnienie?
Spodziewam się, że nie.
Może zastanawiacie się jak do tego doszło? Jak ta niesławna hakerka - Olivia Colomar, albo powinnam raczej powiedzieć - Sombra - przeżywa swoje ostatnie minuty życia zupełnie sama? Jak to się stało... Że umieram? Może zacznę od początku...
- Hey, Gabe. - Sombra zwróciła się do Reapera nerwowo rozglądając się po kuchni. - Widziałeś gdzieś mój telefon?
Mężczyzna powoli odwrócił się w jej stronę.
- Po pierwsze, skąd mogę wiedzieć gdzie rzuciłaś swój zasrany telefon? Po drugie powtarzam ci to po raz ostatni, nie mów do mnie po imieniu albo wytnę ci język i nakarmię nimi zwierzaki Moiry. - Przeszył ją martwym wzrokiem.
Stary, dobry Gabriel Reyes znany jeszcze z czasów Overwatch już dawno nie istniał. Jego włosy z ciemno brązowych zmieniły się w szare. Większość twarzy była wypalona do takiego stopnia, że można było zobaczyć jego ścięgna i kości, a oczy zachodziły czernią. Ciało mimo, że dobrze zbudowane wyglądało jakby zaraz miało się rozpaść. Jedyne co trzymało to wszystko w całości był czarny obłok który spowijał całe jego ciało. Tylko ingerencja Moiry wpłynęła na to, że mężczyzna jeszcze żył... A właściwie teoretycznie nie mógł umrzeć.
- Pytam, bo może gdzieś go widziałeś. - Nadal rozglądała się po pomieszczeniu zupełnie nie zwracając uwagi na jego groźby. - Może do mnie zadzwonisz? Tak szybciej go znajdę.
- Powtarzam. Nie obchodzi mnie twój telefon. - Warknął kierując się w stronę wyjścia. - Mam ważniejsze sprawy na głowie. Mamy nowego.
- Nowego? - Oczy dziewczyny błysnęły.
Sombra uwielbiała nowych. Zwykle byli to zrzędliwi nudziarze którym dokuczała. Podczas pierwszych dni lubiła ich podpuszczać, kierować w złych kierunkach, chować identyfikatory, czy chociażby opowiadać nieprawdziwe informacje o pracownikach. Zwykle nudziło jej się to po około tygodniu gdy orientowali się, że nie powinni jej ufać i sięgali rad kogoś innego omijając ją szerokim łukiem. Wtedy przechodziła do wyszukiwania wszelkich informacji na ich temat, by w razie potrzeby mieć na nich haka.
- Tak ale nie zbliżaj się do niego. Jest jeszcze niestabilny. Nie kontroluje swoich umiejętności. - Po chwili zatrzymał się i zerknął na nią kątem oka. - Mimo, że z chęcią bym zobaczył co jest w stanie ci zrobić.
Uśmiechnął się wrednie i wyszedł z pomieszczenia zostawiając dziewczynę samą.
- Miły jak zawsze. - Powiedziała do siebie.
Jej wzrok przeniósł się na lodówkę.
- Czy ja naprawdę...? - Otworzyła drzwiczki i zobaczyła, że na jednej z półek znajduje się jej telefon.
Zaśmiała się sama z siebie i zabrała swój sprzęt po czym ruszyła za Reaperem.
Sombra zdziwiła się gdy doszli na dział szpitalny. Nowy był zamknięty w małej izolatce z łóżkiem, biurkiem, krzesłem oraz oddzieloną toaletą. Patrzyli na niego z ciemnego pomieszczenia przez szybę, która z jego perspektywy była lustrem. Starszy mężczyzna siedział skulony w rogu pokoju trzęsąc się i szepcząc coś pod nosem.
- O, super! - Powiedziała podekscytowana Sombra. - W końcu coś nowego!
Wyciągnęła rękę w stronę guzika zwalniającego drzwi.
CZYTASZ
Lost in feelings [Gravityhacker]
FanfictionSombra umiera. Pozostały jej ostatnie sekundy życia. Jednak jak do tego wszystkiego doszło? Dlaczego zamieszany jest w to Sigma?