Rozdział 5

53 7 6
                                    

Nikt nie mógł dowiedzieć się o całej tej sytuacji, więc nie rozmawiali na te tematy poza własnymi pokojami. Tak naprawdę ich relacja nie uległa dużej zmianie. Cały czas sobie dokuczali, słuchali się nawzajem i rozmawiali. Sigma specjalnie nazywał ją "dzieckiem" gdy ona nazywała go "staruszkiem", jednak gdy zapadał zmrok wiedzieli, że nikt im już nie przeszkodzi, w pokazaniu jak bardzo nawzajem się potrzebują. Dni mijały, a oni dbali, by nikt nie dowiedział się o ich małym sekrecie. Na każdej misji współpracowali ze sobą i nie mięli sobie równych... Do czasu ich pierwszej prawdziwej kłótni.

- Jak mogłaś to zrobić!? Jak możesz być tak samolubna?! - Krzyknął Siebren widząc jak jego praca która zajęła mu miesiące została zniszczona.

Wszystkie zapiski i obliczenia płonęły na jego oczach, a on nie mógł ich już uratować. Czuł jak wzrasta w nim złość, a przedmioty w pokoju zaczynają wznosić się w powietrze.

- Ja jestem samolubna?! To ty od trzech tygodni zupełnie mnie ignorujesz i zamykasz się w pokoju nawet mnie do niego nie wpuszczając. Przez ten cały czas nawet nie odezwałeś się do mnie słowem. Co jest z tobą nie tak?! Wcześniej jakoś nie przeszkadzała ci moja obecność podczas pracy! - Krzyczała mając łzy w oczach.

- Potrzebowałem skupienia gdyż ta praca była dla mnie cholernie ważna, a ty właśnie to wszystko zniszczyłaś! Teraz będę musiał zacząć to wszystko od początku! Tego właśnie chciałaś?! Zastanowiłaś się chociaż przez chwilę nad tym co robisz?! Nie wydaje mi się! Jesteś samolubnym dzieckiem które myśli wyłącznie o sobie i gdy coś nie idzie po twojej myśli niszczysz wszystko by tylko każdy się tobie podporządkował! To chore!

- Spierdalaj! Mówisz tak, bo już po prostu mnie nie kochasz! Czemu tego po prostu nie powiesz?! - Łzy spływały po jej policzkach, a sama trzęsła się od nadmiaru emocji.

- Wynoś się z mojego pokoju. - Starał się opanować emocje.

- Pewnie. Tylko tyle jesteś w stanie zrobić. Zignorować mnie. Wiesz co? Pierdol się. - Powiedziała i translokalizowała się do pokoju.

Upadła na kolana płacząc z bólu i rozpaczy. Tak naprawdę nie chciała zniszczyć jego pracy. Chciała go tylko nastraszyć jednak on jej nie słuchał. Tłumaczył się tylko, że musi po prostu spędzić nad tym więcej czasu niż zwykle. Kazał jej się uspokoić, a wtedy płomień zapalniczki dosięgnął kartek, a zaskoczona dziewczyna upuściła je na podłogę. Zakryła twarz dłońmi czując jak jej serce łamie się na pół. Wiedziała jak bardzo spierdoliła, mimo to całą winę zrzucała na niego. Jej szloch przerwało głośne pukanie do drzwi.

- Czego?! - Krzyknęła podnoszac się z podłogi.

- Za piętnaście minut wylatujemy. Przygotuj się. - Usłyszała martwy głos Reapera za drzwiami.

Tak bardzo nie chciała teraz wychodzić zwłaszcza, iż wiedziała, że Sigma też tam będzie. Jednak nie miała wyjścia, dlatego na trzęsących się nogach otworzyła szafę i wyciągnęła swój strój.

Tym razem lecieli odrzutowcem. Usiedli w zupełnie innych miejscach nawet na siebie nie patrząc. Nie wiedziała co teraz z nimi będzie i tak naprawdę obecnie nie chciała o tym myśleć. Po około dziesięciu minutach dotarli na miejsce. Opuścili pokład, jednak nikt nie spodziewał się tego co stało się później. Odrzutowiec znajdujący się za nimi wybuchł ustrzelony przez granatnik. Cała załoga upadła ogłuszona. Sombra słyszała okropny pisk w uszach, gdy z trudem próbowała się podnieść. Wyciągnęła swoją broń i rozejrzała się dookoła. Krew płynąca z jej nosa zaczęła kapać na ziemię jednak ona to zignorowała. Zobaczyła, że drużyna także się podniosła, a przywódca coś krzyczy, jednak ona nic nie słyszała. Widok przed jej oczami rozmazywał się i kołysał. Zobaczyła jak ktoś obok niej upada na ziemię postrzelony w głowę.

Lost in feelings [Gravityhacker]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz