Rozdział 3

35 4 5
                                    

Misja zakończyła się sukcesem, dlatego większość żołnierzy wróciła do bazy. Miedzy Sigmą, a Sombrą wystąpiła pewna niezręczność, przez co przez całą drogę powrotną się do siebie nie odzywali. Dopiero gdy zostali zupełnie sami na korytarzu Sigma zmusił się do rozpoczęcia rozmowy.

- Myślę, że powinniśmy porozmawiać o tym co się wydarzyło. - Zarumienił się i podrapał po szyi.

- To nic takiego. - Odparła pośpiesznie. - Wiesz, chciałam tylko abyś wrócił do rzeczywistości. To tylko pocałunek, nic wielkiego. Wcześniej wystarczył tylko dotyk, ale tym razem to nie zadziałało więc musiała coś wymyślić. Tylko nie myśl sobie, że jeśli dalej tak pójdzie to będę musiała się z tobą przespać żebyś wrócił na ziemię. Nawet na to nie licz.

Zaśmiała się by rozluźnić atmosferę. Sigma także się zaśmiał, jednak rumieniec zwiększył się.

- W porządku. Cieszę się, że nasza relacja pozostaje bez zmian. - Uśmiechnął się do niej. - Zmieniając temat. Dzisiaj wieczorem będzie noc spadających gwiazd. Nie zdarza się to często, dlatego może chciałabyś ze mną popatrzeć na ten niesamowity fenomen astronomiczny?

Sombra zamyśliła się na chwilę.

- Właściwie czemu nie? I tak nie mam nic lepszego do robienia niż spanie. Powiedz tylko o której godzinie i gdzie. - Odparła podekscytowana.

••••••

Siebren rozłożył jeden koc na płaskim dachu budynku i przygotował dwa kolejne do przykrycia. Niedaleko stał też termos z gorącą herbatą. Na dworze było już dość chłodno, a chciał pooglądać niebo tak długo jak tylko mógł. Uwielbiał kosmos. Fascynował go od zawsze. Już za dzieciaka przerażał go jego ogrom i potęga, a jednocześnie nie potrafił odciągnąć od niego wzroku. Czuł się taki malutki i nic nie znaczący gdy na niego patrzył. Teraz, nawet gdy wiedział na jego temat tak dużo nadal nie przestawał go zadziwiać.

- Cześć. - Powiedziała Sombra wspinając się po ostatnich szczeblach drabiny.

Ubrana była w gruby sweter, kurtkę, ciepłe spodnie i buty.

- Hej. - Odpowiedział jej Sigma. - Widzę, że poszłaś za moją radą i ubrałaś się dość ciepło.

- Tak. Wolałabym się tutaj nie przeziębić. Nie widzi mi się bycie pod opieką Moiry. - Wzdrygnęła się na samą myśl.

Sigma zaśmiał się cicho.

- W pełni cię rozumiem. Ta kobieta jest przerażająca.

Sombra spojrzała na przygotowane miejsce, koce oraz termos.

- Widzę, że nieźle się przygotowałeś. - Uśmiechnęła się łobuziarsko, a Sigma już wiedział co to znaczy. - Ja też coś przyniosłam.

Wyciągnęła spod kurtki butelkę whiskey oraz dwie szklanki.

- Przecież nie powinniśmy tu pić alkoholu. - Powiedział niepewnie.

- Pff, gadanie. Moira cały czas to popija. Jak myślisz, komu to zarąbałam? - Zaśmiała się. - Nie przejmuj się, przecież nikt się nie dowie. A nawet jeśli to i tak nam nic nie zrobią. Mówiłam ci, mam ich w garści.

- Nie jestem pewny...

- Nie bądź taki sztywny! Zaszalej w końcu! Mam wrażenie ze nigdy nie zrobiłeś nic szalonego. Pokaż, że potrafisz się bawić. - Potrząsnęła butelką i szklankami.

Lost in feelings [Gravityhacker]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz