2

461 27 15
                                    

Dwuletni chłopiec wpatrywał się w sylwetkę osoby, która przed chwilą weszła do gabinetu jego ojca. Persona ta miała na sobie maskę zasłaniającą pół twarzy i dziwne, postawione do góry szare włosy. Po kilku długich minutach wpatrywania się w znajomego chłopaka Naruto zachichotał i poruszył się powoli wychodząc z łóżeczka, na którym do tej pory leżał. Podchodząc do dorosłych dziecko uważnie przysłuchiwało się ich rozmowie chwilowo niczego nie komentując. 

Będąc na wyciągnięcie ręki od shinobi stojącego koło blondwłosego mężczyzny chłopczyk wydał z siebie coś niebezpiecznie przypominającego pisk i biegiem pokonał dzielącą go odległość do szarowłosego.

- Kashi nii-san - wyszeptał najmłodszy w towarzystwie i nagle onieśmielony przytulił się mocno do nóg swojego "brata".

Ten w odpowiedzi odczepił chłopca od swoich kończyn i wziął go na ręce. Nie reagując na uderzające w niego malutkie piąstki Kakashi ułożył sobie malca w ramionach i spokojnie kontynuował rozmowę ze swoim mistrzem. Mężczyźni nie zauważyli nawet jak radosny dotychczas uśmiech dziecka zmienia się w zrezygnowany grymas, a następnie nie pozostaje po nim już nawet ślad.

Dwulatek przestał się kręcić na rękach zamaskowanego chłopaka, a jedynym znakiem świadczącym o jego obecności był powiększający się ciężar na rękach trzymającego go nastolatka. Z czasem utrzymanie dziecka stało się trudne więc Hatake opuścił malca na podłogę pozwalając mu jednocześnie pobiegać. Podczas wykonywanej czynności nawet na moment nie przestał rozmawiać ze swoim mistrzem. 

Naruto za to uznając, że dorośli są nudni i nie ma zamiaru więcej ich słuchać ruszył powolnym krokiem w kierunku zabawek. Wziął do rąk pluszowego lisa i na czworaka tym razem ruszył do miejsca, w którym ułożone zostały dla niego kartki papieru i kredki oraz ołówki. Posadził lisa przy stoliku i porywając w objęcia kilka arkuszy oraz przedmiotów do malowania zabrał się za tworzenie dzieła.

Ten moment na wtargnięcie do biura wybrał sobie Shikaku. Niespiesznym krokiem wszedł do biurka Hokage niosąc ze sobą jednocześnie, wyglądające na posortowane, dokumenty. Najstarszy mężczyzna w pomieszczeniu stanął obok leżących dokumentów i przeskanował wzrokiem całe pomieszczenie. Po jego lewej stronie stało łóżeczko dziecięce, parę zabawek i mały blondynek bez opamiętania rysujący coś na kartce. Pod wpływem impulsu Nara podszedł do chłopca i spojrzał na jego rysunek. 

Kartka przedstawiała czerwonowłosą postać dzierżącą w dłoni coś długiego i metalowego. Mężczyzna - bo na taką płeć wskazywał ogólny wygląd - wyglądał jakby całą jego sylwetkę oplatały cienie, jedno z oczu miało przepiękny błękitny odcień drugiego zaś nie było wydać. W jego miejscu widoczna była jedynie pionowa blizna jakby kpiąca z właściciela swoim wyraźnym czarno-czerwonym blaskiem. Znamię wyglądało jakby kolory walczyły o swoje miejsce na twarzy chłopaka jednocześnie pobierając blask z otoczenia i przyćmiewając wszytko inne. W tle dominował kolor pomarańczowy mieszający się z szarością. Nie było słońca ani błękitu nieba; na rysunku nie powstało żadne drzewo. Nie istniała żadna nadzieja na szczęście czy radość.

Shikaku nie zauważył momentu, w którym zamiast patrzeć na malunek zaczął się wpatrywać w kolorowe oczy dziecka - pojemnika - ratującego ich wszystkich przed zagładą z rąk demona. W tym momencie nie widział jednak tylko dwulatka. Miał przed sobą nieoszlifowany diament będący w przyszłości prorokiem nowego świata lub zagładą większości ludzi. Pewne było to, że w przyszłości chłopak będzie kimś ważnym. 

Po mrugnięciu całe wrażenie zniknęło, a głowa klanu Nara znów miał przed sobą tylko dziecko posiadające na swoich barkach tylko zbyt duże wymagania i trudności, których doświadczy w przyszłości. Otrząśnięcie się z szoku nie zajęło mężczyźnie zbyt długo, a kolejną chwilę formował w głowie plan mający pomóc młodemu chłopcu w nauce. 

- Naruto mógłbyś mi dać ten rysunek proszę? - zapytał uprzejmie i powoli wymawiając słowa.

Chłopiec spojrzał na niego uważnie, wziął do ręki kartkę i z największym uśmiechem jaki widział świat wręczył ją "wujciowi" jak lubił nazywać w myślach pomocnika taty z kucykiem wyglądającym jak liście ananasa.

- Dzięki młody. - odparł dorosły i wstał z klęczek jednocześnie znudzonym spojrzeniem przeczesując teren gabinetu. Widocznie Kakashi już wyszedł, bo Minato wpatrywał się w niego z nad stosu dokumentów szeroko otwartymi oczami wyrażającymi zdziwienie. - Hokage, dokumenty są posortowane, a najważniejsze z nich oczekują na podpis lub oddalenie. 

Nara patrzył ponaglająco, na jakby zaklętego w kamieniu, przywódcę wioski i zastanawiał się jakim cudem mógłby obudzić tego człowieka do tak ważnej teraz pracy. Podszedł więc do biurka, wziął w ręce plik dokumentów i z całym impetem na jaki było go stać w tym momencie odłożył kartki na ich wcześniejsze miejsce i nie śpiesząc się wyszedł z gabinetu; na jego progu wymawiając otrzeźwiające blondyna słowa.

- Powinieneś zatrudnić kogoś do nauki swojego syna i lepiej żeby był to ktoś spoza wioski, bo większość mieszkańców Konohy nie będzie zadowolonych z faktu iż muszą nauczać dziecko demona i do cholery jasnej weź się już za te dokumenty, ponieważ niektóre podpisy są potrzebne już za godzinę. Pamiętaj też o radzie odbywającej się jutro o jedenastej. - po zamknięciu drzwi słyszał już tylko udręczony krzyk wieloletniego przyjaciela.

Tydzień od poważnej uwagi głównego stratega Konohy do Naruto przybyła opiekunka. Była ona starszą kobietą o czerwonych włosach i zielonych oczach. Pochodziła z gałęzi klanu Uzumaki i przybyła do wioski by opiekować się ostatnim przedstawicielem trzonu.

Zamieszkała ona razem ze swoim paniczem na stałe w opuszczonej rezydencji klanu Namikaze. Ród ten miał rozległe tereny na obrzeżach wioski po prawej strony od głównej bramy wejściowej. Ilość posiadanej przez nich ziemi była jednak dużo mniejsza niż klany specjalizujące się w technikach ocznych. Te miały tereny w głównej części wioski i posiadali przez to duże wpływy w radzie. 

Przechodząc przez wysoką bramę oddzielającą wioskę od terenów klanowych prawie trzyletni Naruto nie wiedział czego oczekiwać. Dotychczas mieszkał z tatą w małym domku pod górą z twarzami poprzednich Kage i nigdy nie było czasu albo okazji żeby wejść do części poświęconej ich klanowi. Młody chłopiec myślał wtedy, że to dlatego iż tata się go wstydzi albo nie ma czasu żeby tam pójść. Tak samo jak nigdy nie miał czasu żeby się z nim pobawić czy przytulić. Teraz, stojąc przed bramą chłopczyk miał mieszane uczucia. Właśnie miał wejść do miejsca, które kompletnie pozbawi go możliwości na dzieciństwo owocne we wzmożoną uwagę ojca. Był świadomy, tego że przejście przez tę z pozoru zwykłą bramę do końca pozbawi go rodzicielskiej miłości. 

Spojrzał na staruszkę Kamito, którą zwyczajnie nazywał babcią i widząc jej skinięcie głową powoli, ostrożnie złapał za kłódkę i włożył do niej kluczyk, który dostał od ojca dzień po tym jak opiekunka oświadczyła Minato, że chłopiec w jego wieku powinien mieć dużo przestrzeni i spokoju potrzebnego do rozwinięcia indywidualnego talentu. Naruto nie wiedział o co chodziło staruszce, ale tata wyglądał jakby miał być chory przy wręczaniu tego kluczyka, chłopczyk wiedział więc, że nie ważne co się stanie przez najbliższy czas nie zobaczy się z tatą, ani nikim innym z wioski. Nie żeby wcześniej widział dużą ilość ludzi.

Przekręcił kluczyk i zdjął kłódkę razem z łańcuchem, a mury zaczęły lśnić złotym blaskiem w miejscu dziwnych znaków. Nie przejmując się tym jednak młody Uzumaki - Namikaze pchnął jedno ze skrzydeł bramy, które ustąpiło bez oporu i ukazało światu mały kawałek wyglądu rezydencji. 

Następnie po przejściu Kamito przez próg drzwi zamknęły się same i zalśniły - tym razem - na zielono. Dwójka osób wzruszyła tylko ramionami i ruszyła usypaną kamykami drogą by zwiedzić ich nowe miejsce zamieszkania.

Z ich dwójki tylko starsza Uzumaki była na tyle biegła w pieczęciach by wiedzieć co oznaczały znaki na murze i blask dochodzący z bramy. Kobieta nie wiedziała tylko czy ma się aktualnie cieszyć ze swojej wiedzy czy być przerażoną tym co może nastać za kilka lat.

Rozdział na początku miał być dłuższy, ale uważam iż rozciąganie wątków nie jest w moim stylu, a ten rozdział i tak wydaje się być nudnawy więc uznałam, że następny postaram się zrobić ciekawszy i nie będę tego niepotrzebnie wydłużać.

Tracąc oddech - Naruto ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz