Z Innej Strony || Miniaturka cz.2

890 49 2
                                    

Stała na wieży astronomicznej i z lubością wdychała czyste, rześkie, poranne powietrze. Otulała ją błoga cisza, od czasu do czasu przerywana budzącą się do życia przyrodą. Przymknęła oczy w błogim uśmiechu. Ukojenie i spokój... To było coś czego tak bardzo pragnęła w tym momencie. Wszystko zaczęło zwalać się jej na głowę, a ona usilnie starała się temu zapobiec w każdy możliwy sposób. Niestety jej starania przynosiły zupełnie odwrotne efekty, od tych wcześniej zamierzonych. Temu tak bardzo potrzebowała tych, nielicznych chwil, by odetchnąć i wyciszyć skołatane nerwy.

Niestety przeczuwała, że był to dopiero wierzchołek góry lodowej jej problemów. Czuła, że jej własne życie, wymyka się jej przez palce, że nie należy już do niej, a jest towarem, którym ludzie handlują.

Jej uwagę przyciągnęły dwa samotne testrale, szybujące nad zakazanym lasem. Chciałaby być jak te wszystkie zwierzęta, być wolna. Nie mieć zmartwień i poznawać cały czas na nowo, beztroski smak życia.

Zgarbiła się lekko. Jej nie było to niestety dane, w tamtym momencie nie myślała, że wystarczy walczyć o własne racje. Chodziło jedynie o to by się nie poddawać, co ona już dawno uczyniła.

Schodząc z wieży astronomicznej czuła narastające mdłości i zawroty głowy. Zacisnęła mocno zęby i krok za krokiem parła na przód.

Będąc na jednym z korytarzy zachwiała się niebezpiecznie, klnąc przy tym cicho. Nikt nie mógł jej zobaczyć w takim stanie, nie mógł. Podparła się o jedną z kamiennych ścian, jeszcze kawałek, wmawiała sobie, a cienie wirowały wokół niej.

W końcu nie była w stanie uczynić ani jednego kroku, mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa, a przed upadkiem ratowały ją tylko kurczowo zaciskające się na jednym z parapetów ręce. Wiedziała, że i one zaraz przestaną się jej słuchać.

Jak zza mgły dotarł do niej przytłumiony głos, niestety nie rozumiała z niego nic, była głucha na wszystkie dźwięki.

- Granger, co ty... - zdziwienie w jego głosie zmieniło się w przerażenie i w ostatniej chwili złapał osuwającą się po ścianie dziewczynę.

- Cholera... co ja mam z tobą zrobić? - mamrotał rozglądając się po pustym korytarzu. Za pół godziny, wszyscy zaczną wracać z obiadu, co oznaczało, że korytarz zapełni się wieloma osobami, które nie powinny być świadkami tej sytuacji. Prostując nikt nie powinien ich zobaczyć.

Powoli szedł przed siebie, podtrzymując dziewczynę, jednak ta z każdą chwilą, opadała z sił coraz bardziej, ciągnąc za sobą ociężałe nogi.

Po chwili w przypływie świadomości udało się jej wymamrotać cicho dwa słowa.

- Pokój Życzeń...

Po czym straciła kontakt ze światem całkowicie. Ledwo zrozumiał co do niego powiedziała, lecz na korytarzu było tak cicho, iż sens jej słów w końcu do niego dotarł.

Nie myśląc wiele, złapał dziewczynę pod nogi i szybko pobiegł z nią na szóste piętro, co wbrew pozorom nie było takie trudne, gdyż dziewczyna praktycznie nic nie ważyła.

Pospiesznie przeszedł trzy razy przed ścianą, w której po chwili ukazały pięknie zdobione drzwi, bez zastanowienia szarpnął klamkę i wparował do środka, oddychając głęboko.

Jak najszybciej odłożył bezwładną dziewczynę na łóżku znajdującym się w samym kącie pokoju.

Dopiero teraz miał chwilę by rozejrzeć się po pomieszczeniu. Nie myślał wiele, gdy maszerował przed ścianą, chciał jedynie znaleźć miejsce do odpoczynku.

Na jego ustach zamajaczył lekki uśmiech. Pokój Życzeń, to było cudowne i niesamowite miejsce.

W pokoju oprócz, łóżka znajdował się kominek, przed którym poustawiane były kanapy i niewielki stolik, na przeciwległej ścianie znajdowała się za to ogromna biblioteczka. Całość utrzymana była w kolorach beżu, bieli i brązu.

Miniaturki Dramione by Ruby RosierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz