Rozdział 4

414 22 32
                                    


Alice pov.

Gdy się obudziłam, pierwsze co mi się rzuciło w oczy to światło, którym Ewelein sprawdzała czy już jestem przytomna. Gdy zaczynałam już za nim nadążać, pielęgniarka schowała go do kieszeni. Potem zadawała mi krótkie pytania.

[Ew]- Dobrze się czujesz?

[A]- Tak, wszystko okej.

[Ew]- Pamiętasz jak się tu znalazłaś?

[A]- Pamiętam, że kiedy kierowałam się w stronę stołówki, nagle zakręciło mi się w głowie i upadłam na ziemię.

[Ew]- Mhm, prawdopodobnie spodował to głód, kiedy ostatnio jadłaś? - zapytała podając mi jabłko.

[A]- Sama nie wiem... - próbowałam stanąć na nogi.

Jeszcze chwilę rozmawiałyśmy , głównie Ewelein zadawała mi pytania " jak się czuję ". Po jakimś czasie wyszła.
Musiała przynieść mi jakieś lekarstwa.

Gdy wygodnie się ułożyłam na łóżku, zauważyłam cień. Stwierdziłam, że to Ewelein.

[A]- Już wróciłaś? - odwróciłam się i zobaczyłam Ashkore'a. Jestem ciekawa co tu robi.

[Ash]- Od kiedy jestem kobietą? - nerwowo się zaśmiał. - Chciałem wcześniej zaoferować ci moje "towarzystwo", ale widzę, że już sobie znalazłaś.

[A]- Nie rozumiem o co ci chodzi...

[Ash]- Po co do nich przyszłaś?

[A]- Nie znam cię, a na pierwszy widok, nie wyglądasz na miłego gościa.

[Ash]- Bo nim nie jestem.

[A]- Dobrze, ale po co tu przybyłeś?

[Ash]- Chciałem cię ostrzec, jeszcze raz mnie unikniesz, a skończy się dla ciebie jeszcze gorzej.

[A]- Jak to gorzej?! - nagle poczułam, jak metal wbił mi się w brzuch. Potem zaczeła lecieć ciepła ciecz, była to krew.

[Ash]- Buzia na kłódkę szmato - gdy chciałam znowu na niego spojrzeć, nie było już go.

Po chwili przyszli tu Nevra, Valkyon, Ezarel oraz Miiko. Gdy zobaczyli mnie krwawiącą, Ezarel pobiegł znaleźć pielęgniarkę, a Valkyon zaczął próbować zatamować ranę bluzą.

[M]- Kto ci to zrobił?! Przecież wcześniej nikogo tutaj nie było?! - powiedzieć? Myślę, że nie powinnam chyba, że chce się załapać na czarnej liście u Asha.

[A]- Sama nie wiem, leżałam znikąd poczułam, jakby ktoś mnie zadźgał. Przysięgam, że nie widziałam nikogo, kto mógłby to zrobić.

[M]- Na razie uwierzę ci na słowo - do przychodni wbiegła Ewelein ze wszystkimi potrzebnymi przyborami, które pomogłyby złagodzić ból i krwawienie.

***

Na szczęście wszystko się udało, będę musiała na razie nosic szwy. Dziewczyna, która się mną opiekowała, pozwoliła juz wyjść z sali.
Gdy wychodziłam, kątem okiem wychwyciłam istotę, która powoli się do mnie zbliżała. Dostrzegłam, że to moja koleżanka, którą niedawno co poznałam -Karenn.

[K]- Hejj, nic ci nie jest? Podobno byłaś w przychodni - chwyciła mnie za ramiona i zaczęła mną trząść.

[A]- Wszystko jest w najlepszym porządku, będę nosić szwy, ale to nic.

[K]- Czyli to coś poważnego?

[A]- Dalej będziesz udawać, że nic nie wiesz? - popatrzyła na mnie z szerokim uśmiechem.

[K]- Może, coś tam słyszałam, ale to nic. Lepiej powiedz mi o co zaszło ze szczegółami. Muszę w końcu mieć o czym gadać.

[A]- Nic szczególnego. Ja sama nie wiem co się stało. Prawdopodobnie sama się dźgnęłam.

[K]- Jak to " sama się dźgnęłaś "? To nie możliwe.

[A]- A jednak. ...Bawiłam się sztyletem, i się stało.

[K]- To tobie nawet do ręki broni nie można dać. Pomyśl co będzie z łukiem? Sama w siebie nie chcący wcelujesz?

[A]- Karenn, nie drąż tematu. - popatrzyłam błagalnie.

[K]- No dobra, dobra.

Po rozmowie, poszłyśmy coś zjeść. Byłam głodna jak wilk, gdybym zobaczyła dom, który wiedźma zrobiła dla Jasia i Małgosi, zjadłabym go w niecałą minutę.

[K]- Hej Karuto, co dziś mamy?

[Ka]- Kartofle razem z polewą grzybową. - nie znosiłam grzybów, ale kto wie, może tutejsze nie smakują źle.

[K]- A więc po jednej z racji, dla mnie i Alice.

[Ka]- Robi się.

Następnie usiadłyśmy przy jakimś stoliku, a po chwili dosiedli się do nas chłopcy. Podejrzewam, że martwili się o mnie, podejrzewam to, ponieważ padly słowa " dobrze się czujesz? ". Jednak ja błądziłam myślami gdzie indziej. Rozmyślałam nad tym co powiedział Ashkore. " Zaoferowac towarzystwo "? O co tym razem chodziło?

[N]- Alice! - nagle oderwało mnie od myśli.

[A]- Coś się stało?

[E]- To my powinniśmy się ciebie zapytać. Odpłynęłaś na chwilę. Nie żeby mi zależało.

[A]- Poprostu myślałam o czymś.

[K]- A zdradzisz nam o czym?

[A]- Jakoś nie mam ochoty. Kiedy dostane swój pokój?

[N]- Już chcesz się od nas uwolnić? - zrobił oczy ze Shreka.

[A]- Poprostu jestem zmęczona. Idę do Miiko.

Gdy byłam u niej, od razu dała mi klucz, widocznie była przygotowana. Fajnie, że nie zapytała, '' jak rana? '' czy coś. Muszę się poprostu przyzwyczaić.

W domu przynajmniej panował spokój. Nie wspominałam chyba, że miałam trochę więcej pieniędzy niż moi znajomi. Dom ekskluzywny, zachowanie godne podziwu. Chodziłam na dodatkowe lekcje. Szermierka, balet, fortepian. Tam wszystko było idealnie, aż za bardzo. Jedyne za czym tęsknie to moje łóżko.

Gdy weszłam do pokoju, bardzo mi sie on spodobał. Był przytulny, odrobinę mniejszy niż u mnie. Był on w kolorach czerni i czerwonym (nie będę tu zbytnio opisywać, wybraźcie sobie ten pokój xd).
Usłyszałam pukanie do drzwi. Stał w nich Nevra.

[N]- Siema, jak twój pokój? Podoba ci się?

[A]- Bardzo ładnie ci on wyszedł.

[N]- Zaraz co? Skąd wiedziałaś? - podniosłam lewą brew do góry.

[A]- Widać, że twoje klimaty - powiedziałam, po czym się uśmiechnęłam.

[N]- Okej, chciałem tylko tyle wiedzieć. Będę już spadać. Do zobaczenia.

[A]- Jasne, do jutra.

Wyszedł, a ja poszłam pod prysznic. Lecz w pewnym momencie zaniepokoiło mnie otwieranie drzwi.

[?]- Zgadnij kto...

__________________________________

886 słów

Sory, że takie krótkie, ale chciałam koniecznie dziś wrzucić kolejną część.

Jak myślicie, kto wprosił się do Alice pokoju?

Tego dowiedzie się w następnym rozdziale.

Βαγσσσσσσσσσσσ☆☆☆

~ Takiego Mnie Stworzyłaś... ~  | Eldarya || Lance ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz