Rozdział 5

377 20 27
                                    


Wyszedł, a ja poszłam pod prysznic. Lecz w pewnym momencie zaniepokoiło mnie otwieranie drzwi.

[?]— Zgadnij kto...

Po tych słowach, szybko zerwałam się z prysznica, ubrałam się w szlafrok, wzięłam broń i ustawiłam się obok drzwi łazienki, aby pozostać niezauważonym. Upomniałam się aby wyłączyć światło.

Zobaczyłam jak klamka się poruszyła, więc przyjęłam pozycje obronną. Gdy otworzyły się drzwi, bez wahania rzuciłam się z bronią w ręku na tajemniczą osobę.

Przyłożyłam sztylet do gardła, a po chwili zapaliłam światło.

[K]— Co ty wyprawiasz?! — okazało się, że to była Karenn.

[A]— Karenn? Co ja wyprawiam? Wystraszyłam się przez ciebie! Co to za pomysł, aby zakradać się do czyjejś łazienki w nocy! — zabrałam broń i rzuciłam na podłogę.

[K]— Nikogo nie było w pokoju, więc bez namysłu sprawdziłam łazienkę. Nie musisz się martwić i grozić każdemu kto się do ciebie odezwie.

[A]— No dobra sorki, nie pomyślałam... — a co ja miałam innego myśleć? Kilka godzin temu ktoś mnie dźgnął.

[K]— Nie wyglądasz jeszcze na zbyt uspokojoną. Pamiętaj, że mi możesz wszystko powiedzieć. Twoje sekrety będą moimi sekretami... i Alayi — przeszłyśmy do pokoju i usiadłyśmy na łóżku.

[A]— Alayi? Kto to jest i czemu ta osoba musi wiedzieć o tym co się dzieje w moim życiu?

[K]— Aaa..., racja. Jeszcze jej nie poznałaś. Jest ona moją przyjaciółką.

[A]— Pewnie tak samo wścibska jak ty — uśmiechnęłam się do niej.

[K]— Takie masz o mnie zdanie? ...No dobra, prawdopodobnie tak samo bym siebie nazwała gdybym była tobą — stwierdziła. — Chcesz dołączyć jutro do mnie na stołówce? Będą jeszcze chłopaki.

[A]— Jasne, czemu nie — wyszła, a ja odrazu po ułożeniu się wygodnie na łóżku, zasnęłam.

***

Rankiem, obudziłam się podczas gdy spoczywały na mnie pierwsze promienie słońca. Szybkim kroczkiem poszłam się umyć, a następnie ubrać i umyć zęby.
Gdy się w pełni ogarnęłam, wyszłam z pokoju i zmierzyłam do stołówki.

Podeszłam do lady, aby zamówić sobie jedzenie, a przy okazji pogadałam z Karuto o popularnych potrawach, które gościły w menu na ziemi.

Gdy dostałam już swoją rację, skierowałam się do stolika przy którym siedzieli znajomi.

[N]— Jesteś na dziś wypoczęta?

[A]— Tak, a coś się stało?

[E]— Chodzi o to, że masz trening.

[A]— Mhm, z kim?

[N]— Jakaś znajoma Miiko, pamiętacie jak miała na imię? — pozostali zaprzeczyli.

[V]— Pamiętam, że jest ona hamadriadą — powiedział szeptem.

[A]— Kero chyba ostatnio mi o nich wspominał. Mówił, że nie mają one możliwości przemieszczania się bez drzewa. Jakim cudem tu dotrze?

[N]— Z tego co wiem, nosi ona przezroczysty "plecak", a bardziej słoik w którym przetrzymuje swoje drzewo.

[A]— Wow, to genialne.

Rozmawialiśmy jeszcze jakąś chwilę dopóki nie podszedł do nas jakiś młody chłopak.

[Ch]— Siemka, co tam u was? — przysiadł się do naszego stolika.

~ Takiego Mnie Stworzyłaś... ~  | Eldarya || Lance ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz