Liczby przesuwały się szybko po ekranie, ale Jimin miał wrażenie, że cały czas stoją w miejscu. Był zmęczony i co chwila łapał się na tym, że zawieszał się i nawet nie rejestrował kolejnej fali danych, która wczytała się na jego ekran. Stopklatka, kolejna stopklatka. Powinien już dawno iść spać.
- To, że będziesz tu siedzieć nic nie zmieni - powiedział Taehyung, wchodząc na mostek z kubkiem herbaty w ręku. Brzydkie serduszko namalowane na kubku wyglądało dziś, jakby miało zaraz płakać. Jimin też się trochę tak czuł.
- Nie, dopóki nie złapiemy jeszcze raz tego sygnału - mruknął. Starał się nie używać głosu, bo po tym jak Yoongi wpadł na mostek i próbowali razem ustalić, co się stało, prawie znów go stracił. Za dużo mówił, za głośno i znów był zredukowany ledwie do szeptu, który brzmiał dziwnie i obco. - A poza tym... kapitan chce, żebym przełączył sygnał za piętnaście minut i sprawdził pierwszy pierścień sond. Muszę być na mostku.
- Przecież ja to mogę zrobić. To tylko kliknięcie w guzik. Idź spać, serio mówię. - Taehyung oparł się o fotel kapitański, machając przy tym ręką, w której trzymał ziołową herbatę, a Jimin nie potrafił się powstrzymać przed grymasem. Podparł głowę na ręce i zmrużył oczy, patrząc na poczynania chłopaka. - Twoja ostatnia zmiana to była nocka, zszedłeś z niej i zacząłeś dzienną zmianę. Musisz się chociaż zdrzemnąć.
- Dam radę.
- Jimin... - jęknął Taehyung. - Przestań, serio. Ledwie cię postawiliśmy na nogi.
- Oj, siedź już cicho - Jimin wbił znów wzrok w ekran przed sobą. - Denerwujesz mnie - przyznał.
- Teraz ty zaczynasz? - Taehyung odepchnął się od fotela i podszedł do stacji należącej kiedyś do Namjoona.
Do pierwszego oficera, poprawił się w duchu Jimin. To była stacja należąca do pierwszego oficera, nikogo konkretnego. Nie Taehyunga, nie Jungkooka, a zwłaszcza nie Namjoona. Zacisnął mocniej usta, starając się zdusić żal, który raptownie podszedł mu pod gardło, a potem ustał tak gwałtownie, że aż zakręciło mu się w głowie.
Taehyung raczej nie zauważył tego, bo bezceremonialnie rzucił się na fotel, a herbata w jego kubku niebezpiecznie zbliżyła się do krawędzi stacji, gdy postawił ją obok klawiatury. Jimin nie skomentował tego nawet, bo tak naprawdę coś innego cisnęło mu się na usta. Taehyung wyglądał na tym miejscu źle, obco i z każdą mijaną sekundą jego widok na tym miejscu wydawał się coraz bardziej groteskowy. To nie on powinien tu siedzieć, to nie on powinien właśnie regulować wysokość fotela. Jimin nie potrafił nie nienawidzić go tym momencie trochę, chociaż dobrze wiedział, że było to głupie i jego brat nie zrobił tak naprawdę nic złego.
Bo to nie Taehyung odszedł, to nie Taehyung go zostawił i to nie Taehyunga wypatrywał w korytarzu prowadzącym na stołówkę, gdy tylko usłyszał czyjeś cięższe kroki. Jego złość nie miała podstaw, ale im dłużej wpatrywał się w brata, tym bardziej podchodziła mu do gardła. Była ciężka, obca i nie chciana. Jimin przełknął nerwowo ślinę, odwracając wzrok od chłopaka.
- Najpierw Yoongi, teraz ty...- zaczął znów Taehyung.
- Tak, teraz ja - odparł Jimin szybko, nie dając mu kontynuować. Poprawił się w fotelu, krzyżując nogi przed sobą. - Zajmij się...- urwał i machnął szybko ręką. - Czymś! Czymś pożytecznym i daj mi pracować - zakończył szybko, nie zostawiając miejsca na dyskusję, ale drugi chłopak nie poddawał się. Upił łyk herbaty, odstawił ją na brzeg stacji i znów podszedł do fotela kapitańskiego. - Tae...- jęk, który wyrwał się z jego gardła nie był planowany. Brzmiał trochę jak płacz i Jimin, aż sam się sobie zdziwił.
CZYTASZ
✔Event Horizon | BTS | ot7
Fanfiction[skończone] The Universe is In your bones, The stars in your Soul; it's never really The End /David Jones "Love and Space Dust"/ *** liczba rozdziałów: 30+epilog pairingi: Minjoon, Yoonjin typ: space opera, sci-fi (bardziej fiction niż science)...