Poniższy tekst jest analizą krytyczną, która się odnosi do całej książki. W związku z tym pojawiają się bardzo liczne spojlery, więc osobom, które jeszcze nie czytały tej książki i nie chcą sobie psuć zabawy, nie radzę czytać tego tekstu.
***
Antyutopia, brutalna rzeczywistość, okres dojrzewania, miłość, przyjaźń - to dopiero kilka wątków poruszonych w powieści Veronici Roth pt. "Niezgodna". Wszystkie z nich razem z fabułą i postaciami są potraktowane niedbale - są bardzo niedopracowane, przez co książka bardziej przypomina tekst groteskowy niż powieść młodzieżową w klimacie postapo. Napomknąć muszę jeszcze o języku, który nie tylko z winy autorki, ale też z powodu wydawnictwa Amber, opisy bądź wypowiedzi postaci bywają niezrozumiałe oraz pojawiają się w nich błędy i powtórzenia. Żeby nie rzucać słów na wiatr, poniżej znajduje się mój tok rozumowania, który doprowadził mnie to tych wszystkich, negatywnych wniosków.
Jedyną rzeczą, która jest dobrze zrobiona jeśli chodzi o świat przedstawiony to miejsce akcji. Nie tylko z tyłu okładki wiemy, że te ruiny miasta to akurat Chicago, ale świadczą o tym również kilka wymienionych nazw budynków - Sears Tower i Hancock Center - oraz nazwa ulicy, a mianowicie Michigan Avenue. Patrząc na to, że autorka mieszka w okolicach Chicago, nie jest to duże osiągnięcie, wpleść kilka charakterystycznych miejsc w historię, ale przynajmniej to jej się udało.
Podstawą całej powieści jest utopijna idea systemu frakcyjnego. Jego historię autorka przekazuje za pomocą przemówienia Marcusa podczas Ceremonii Wyboru. Parafrazując - społeczeństwo stwierdziło, że wojny są winą polityków, a nie wiary, rasizmu bądź pochodzenia. Podzielono ludzi na frakcje, w których każda z osobna potępiała inną cechę: altruizm - egoizm, prawość - dwulicowość, serdeczność - agresję, nieustraszeni - tchórzostwo i erudycja - ignorancje. Każda z tych frakcji wpływa na ogół i współpracując żyją w pokoju. Całe to wytłumaczenie postrzegam jako podejście autorki "Tak ma być bo ja tak chcę", ponieważ mimo, że na daną frakcję narzuca się określony sposób myślenia i pozbywanie się z niej tej jednej złej cechy, to nie znaczy, że pozostałe grupy też ją wykluczają. Zilustrujmy to przykładem - mamy przedstawiciela prawości, który nigdy nie kłamie, ale jest egocentrycznym ignorantem. Czy fakt, że nie jest kłamcą tworzy z niego jednostkę, bez skłonności do konfliktów? Drugą bardzo naciąganą rzeczą w tym pomyśle, jest teza, że "za wojny trzeba winić polityczną ideologię, a nie wierzenia religijne, rasę czy pochodzenie". Prawdą jest to, że wiele wojen z przeszłości było toczone pod przykrywkami religijnymi albo rasowymi, jednak nikt nie twierdził, że wojny są winą Boga, białej rasy, bądź Europejczyków. Jednak wojny na świecie były już w prehistorii i starożytności, zanim powstała jakakolwiek "polityczna ideologia".
Jednak system frakcyjny to nie jest system kastowy, więc autorka dała każdemu szesnastolatkowi, prawo wyboru frakcji - stąd cała Ceremonia Wyboru. W dniu poprzedzającym ją odbywają się testy, które mają sprawdzić jaki tor myślenia prezentuje dana osoba i do której frakcji powinien należeć. Jednak wyniki są jedynie sugestią i każdy nastolatek może samodzielnie dokonać wyboru.
Osobiście uważam, że ten test jest najbardziej niedopracowaną i najgorzej wymyśloną rzeczą w całej książce. Zwykle młodzi dorośli przechodzą dwie symulacje, w przypadku Tris opisane zostały trzy. Pierwsza z nich polegała na wyborze między serem, a nożem. Co najbardziej ciekawe symulacja nie pozwala badanemu się zastanowić, bo inaczej po chwili oba obiekty znikają. Podczas drugiej symulacji pojawia się wściekły pies i nastolatek musi na niego jakoś zareagować - co ciekawe, na tym etapie mają się przydać wcześniej wybrany ser albo nóż. Po chwili pojawia się również dziewczynka biegnąca do wściekłego zwierzęcia, które chce się na nią rzucić i również na to badany ma jakoś zareagować. Trzecia "specjalna" symulacja dla Tris polegała na tym, że bohaterka jechała autobusem i jakiś mężczyzna czytający gazetę, wskazał na zdjęcie i zapytał się jej czy zna człowieka ze zdjęcia. Pomiędzy nim a dziewczyną wywiązała się konwersacja, a kluczowe w niej były dwa zdania: "Znasz tego faceta?" i "Jeśli go znasz mogłabyś mnie uratować". Zasady działania testu wyjaśnia nam Tori kiedy tłumaczy Tris jej wyniki. Parafrazując - jeśli na początku wybierasz ser, to symulacja przeprowadzi scenariusz przeznaczony dla Serdecznych, a jeśli nóż to dla Nieustraszonych. Nie uciekanie przed psem również wskazuje na nieustraszoność, ale położenie się przed nim na Erudycję. Zaś rzucenie się na psa kiedy zaatakował dziewczynkę świadczy również o przydziale do Nieustraszonych, ale też do Altruizmu. Jednak sytuacja w autobusie i kłamstwo wykluczają Prawość, ale również upieranie się przy kłamstwie, mimo że mogłabyś mu pomóc wykluczają Altruizm. Wyniki Tris to były Nieustraszoność, Altruizm i Erudycja i przez to system zdiagnozował ją jako tytułową Niezgodną, czyli po prostu wywalił error. Dziwi mnie to, że autorka przedstawia to jako takie unikalne zjawisko. Możliwe, że mogłoby być zarezerwowane dla szczególnych jednostek, jednak ten test jest niedbale wykonany, że nie zdziwiłoby mnie jakby ludzi dzielił tylko na Serdecznych, Nieustraszonych i błędy. Naprawdę ciekawi mnie jak on miał wykrywać Prawość, ponieważ podczas symulacji nie było momentu kiedy badany mógłby mówić prawdę - oprócz tej trzeciej symulacji i tu pojawia się pytanie. Czy każdy przechodzi symulację w autobusie? Czy mimo poprzednich wyborów - noża bądź sera - i ostatecznego mówienia prawdy nie staje się z automatu Niezgodnym, bo ma się dwa wyniki a nie jeden?
Samo bycie Niezgodnym sprawia jedynie tyle, że taka jednostka myśli nieszablonowo i ciężko jej jest myśleć według wyznaczonego toru. W praktyce to oznacza, że taka osoba ma umiejętność czegoś w rodzaju świadomego śnienia i może manipulować symulacjami. "Niezgodni buntownicy", jak w pewnym momencie zostają nazwani w powieści, są zagrożeniem dla przywódców frakcji, dlatego są oni eliminowani. Jako przeciwieństwo do Niezgodności można traktować osoby bezfrakcyjne - są oni przedstawieni jako żebracy, bezdomni, "puści w środku", ponieważ nie mają celu, sensu życia, które według autorki, daje nam bycie częścią społeczności.
Zanim przejdę do nowicjatu, czyli szkolenia na pełnoprawnego członka frakcji po Ceremonii Wyboru, pragnę napomknąć kilka słów na temat systemu szkolnictwa. Otóż dzieli się on na trzy poziomy, które możemy odpowiednio przypisać do naszych systemów, a mianowicie: Niższe Poziomy - klasy 1-3 podstawówki, Średnie Poziomy - klasy 4-6 oraz Wyższe Poziomy - gimnazjum. Zaś sam nowicjat można traktować jako dwu tygodniową zawodówkę zakończoną inicjacją. Co jest z jednej strony zabawnym, a z drugiej ciekawym posunięciem, autorka wprowadza nam podczas dialogu przedmiot, a mianowicie historię frakcji. Śmieszy mnie to posunięcie ponieważ oprócz głównej myśli, która zapoczątkowała cały system nie potrafię sobie wyobrazić, co na takiej lekcji byłoby nauczane. Możliwe że na tych lekcjach w jakiś sposób były omawiane manifesty każdej frakcji, jednak dowiadujemy się z rozmowy z Willem, że Tris nigdy tych dokumentów nie przeczytała.
W całej książce poznajemy trzy różne nowicjaty: Nieustraszonych - jako główną część fabuły, Altruistów - ze wspomnienia Tris oraz Prawości - opowiada o nim Christina. Tym pierwszym zajmę się podczas omawiania fabuły, zaś jeśli chodzi o dwa pozostałe, to autorka poszła na łatwiznę i są one bardzo ubogie. W Prawości nowicjat wygląda tak, że cały czas się ma testy na prawdomówność na wykrywaczu kłamstw, a sama inicjacja wygląda tak, że kandydatowi jest podawane serum prawdy i przed komisją wyjawia swoje wszystkie sekrety. Natomiast w Altruizmie kandydaci przez ten sam okres rozdają jedzenie i ubrania bezfrakcyjny, sama zaś inicjacja wygląda tak, że starszyzna obmywa nogi nowicjuszom, po czym wszyscy siadają przy stole i każdy obsługuje osobę po swojej lewej.
W książce raz zostaje poruszony temat sztuki. Jest powiedziane, że "W dzisiejszych czasach tylko w Serdeczności są artyści", a jako wytłumaczenie dostajemy stwierdzenie, że Altruiści uznają ją za zmarnowany czas. Jednak wśród Nieustraszonych są tatuażyści, a sam tatuaż jest pewną odmianą sztuki, więc wcześniejsze uogólnienie można nadinterpretować, jako że autorka nie uznaje tatuażu jako artystycznej formy przekazu.
Cały świat przedstawiony w Niezgodnej jest potraktowany jak postacie drugoplanowe, czyli niemalże zrównany z tłem. Postapo to jest szczególny gatunek, w którym autorzy mogą się popisać swoją nową wizją zniszczonego świata. Każdy z nich ma szerokie pole manewru, jednak jedni korzystają z tego, a inni, jak w tym przypadku, wolą tworzyć coś tak głębokiego jak kałuża.
CZYTASZ
Analiza "Niezgodna"
Non-FictionEksperymentalna analiza powieści Veronici Roth pt. "Niezgodna". Całość jest tylko moją subiektywną opinią.