Rozdział 2

70 9 1
                                    

Niepewnym krokiem przeszłam próg szkoły która wyglądała jak we wszystkich filmach dla nastolatek. Była strasznie duża miała ogromny plac na którym gromadzili się uczniowie a także wielki parking na którym zaparkowałam moje auto. Dokładnie od wczoraj jestem bogata a raczej miszkam u bogatych ludzi i mam własne auto. To chore ale nie zamierzam narzekać. Był to pierwszy dzień w szkole w tym roku szkolnym i szczerze modliłam sie abym nie była jedyną nową w roczniku. Przyjeżdzając do LA miałam wielką nadzieje że dzięki Paytonowi nie będę się czuła bardzo samotnie. Jednak przekonałam się że tak się nie stanie w momencie w którym stanełam przed salą matematyczną. Brunet na sekundę oderwał wzrok od swojego ciemnowłosego kolegi i koleżanki z wyglądu wyglądającej trochę jak pusta lala aby popatrzeć na mnie. Posłałam w jego kierunku uśmiech na co on przyłozył palca wskazującego do ust przypominając mi że mam udwać że się nie znamy. Zarąbiście Payton dzięki bracie. Usiadłam na ławce przyglądając się jego znajomym. Brązowo włosy chłopak miał jeden tatuaż jednak nieposidał żadnych kolczyków. Tleniona blondynka miała za to piękną figure której nie wstydziła się pokazywać. Odetchnęłam słysząc dzwięk dzwonka. To totalnie beznadziejne nie znać nikogo w szkole. Weszłam do sali wraz z resztą uczniów i zajęłam miejsce w ostatniej ławce. Brązowo włosy chłopak usiadł z blondyną a ja miałam cieñ nadzei że Payton zamiat samotnej ławki wybierze moją. Jak zwylke myliłam się.

- Payton Ondreaz jak miło że chociarz w pierwszy dzień przyszliście na czas.- czarnoskóry nauczyciel spojrzał na mojego współlokatora i brązowo włosego chłopaka ze sztucznym uśmiechem.

-Nie ma problemu -mruknął Payton- w tym momencie otworzyły sie drzwi do sali.

Odwróciłam się aby spojrzeć na osobę która się spóźniła. Był to chłopak bez tatuaży i kolczyka. Był zdecydowanie gorący i modliłam się aby usiadł w mojej ławce. Tak powinno sie stać a przynajmniej tak się dzieje we wszystkich serialach które zdąrzyłam oglądać. Jednak chociarz ku mojemu świetnemu szczęściu brunet odrazu skierował sie do ławki Paytona nie odzywając się słowem i usiadł w niej.

- A było tak pięknie- powiedział nauczyciel zyskując uwagę chłopaka.

- Przepraszam- powiedział obojętnym głosem- Autobus się spóźnił.

Mężczyzna w średnim wieku pokręcił tylko głową z rezygnacją a następnie zaczął czytać listę obecności. Wstrzymałam oddech aż do momentu przeczytania mojego nazwiska.

- Walker Kendall- wszyscy uczniowie zaczęli rozglądać się po klasie i byłam pewna że dopiero teraz zorientiwali się że w ich grupie jest ktoś nowy.

- Jestem.

- Jesteś nowa w tej szkole prawda?- zapytał nauczyciel na co tylko skinęłam głową.

Błagam ludzie przestancie wszyscy na mnie patrzeć. To nie jest konfortowe i mimo wszystko wolałabym być traktowana jak powietrze. Nauczciel nie pytał mnie już o nic aż do końca lekcji. Gdy wyszłam z sali spojrzałam na mój plan lekcji z którego wynikało że mam teraz chemię. Gdzie jest sala 001c? Czy naprawdę nie mogli napisać nic więcej? Gdy po 2 minutach wpatrywania się w mape szkoły która wisiała przy sali nadal nie miałam pojęcia gdzie mam iść poczułam wibracje telefonu.

Payton: Jakiej sali szukasz?

Rano wymieniliśmy się numerami telefonów w razie gdyb potrzebowała pilnej pomocy w szkole. Cieszyłam się że Payton nie jest aż tak wielkim dupkiem i sam propnuje mi pomoc. Zobaczyłam że chłopak nadal gada z przyjaciółmi.

Ja: 001c nazwy tych sal są chore.

Payton: cała ta szkoła jest nieźle pieprznięta. Tony ma zaraz chemię poprostu idz za nim.

Ja: Tony to ten który sie spóźnił?

Payton: yup tylko pamietaj trzymaj się od niego zdala siostro😉

Zaśmiałam się na wiadomosć bruneta. Ten chłopak był naprawdę w porządku ale jego koledzy za to tacy gorący. Gdy tylko Tony odszedł od grupy poszłam za nim. Miałam nadzieje że Payton miał racje i trafię do odpowiedniej sali. Idąc przez szkołe rozglądałam się po korytarzach i oglądałam ludzi. Budynek był naprawdę piękny co dało mi do zrozumienia że to nie jest byle jaka szkoła. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu aby sparawdzić która godzina przechodząc przez drzwi. Do dzwonka zostały 2 minuty.

- Nie pomyliłaś się czasem?- usłyszałam ochrypły głos i teraz zorientiwałam się gdzie jestem.

- Cholera przepraszam- powiedziałam pośpiesznie.- Ja poprostu zapatrzyłam się- tłumaczyłam wycofując się z pieprzonej męskiej toalety.

- Jestem Tony - usłyszałam jedynie wychodząc na korytarz z czerwonymi jak cegła policzkami.

Świetnie mi wyszło trzymanie się zdala od znajomtch Paytona poprostu zarypiście.

Ja: Mogę dzwonić??!

Zamiast odpowiedzi dostałam telefon od Paytona.

- Co jest?- zapytał Payton a w tle mogłam usłyszeć głos jego znajomych.

- On nie szedł do sali chemicznej tylko do męskej toalety- powiedziałam zażenowana sytuacją.

- To poczekaj poprostu- odparł Payton nieco zirytowanym głosem.

- Za późno- nie dostałam odpowiedzi więc kontynuowałam dalej.- Zapatrzyłam się więc weszłam za nim.

Po chwili usłyszałam śmiech Paytona.

- Jesteś naprawdę idotką ale zaczynam cię lubić coraz bardziej siostro.

Bad or Good?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz