F I V E !

921 60 32
                                    






Berlin wparował ze mną na rękach, do pokoju zarządzania, położył mnie delikatnie na kanapie i zajął się odpinaniem kamizelki, na co syknęłam. Podwinął mi bluzkę i zobaczyłam duży siniak na żebrach, Andres posmarował mi obrzęk jakimś żelem i kazał odpoczywać. Wziełam do rąk kamizelkę i zaczęłam przyglądać się dziurze znajdującej się w niej. 

- Było blisko zobacz. - powiedziałam i podałam kamizelkę dla Berlina. Pocisk zatrzymał się pół centymetra od mojego ciała. Do pomieszczenia wpadła Tokio, Nairobi oraz Denver z Rio na rękach. Szybko wstałam i zrobiłam im miejsce, lekko syknęłam, ale zacisnęłam zęby i położyłam poduszki pod głowę Rio. Nairobi zajęła się raną, ja jej podawałam bandaże. Denver krzyczał do Tokio, a Berlin siedział i pił kawę, był spokojny, ja na jego miejscu sama bym coś zrobiła, a on pił kawę, ale cóż, co ja tam wiem.

- Co z tobą?! Co chciałaś tym osiągnąć?! - pochylał się nad Tokio Denver.

- Denver, nie krzycz już, stało się, policjanci napewno nie umrą, ważne, że nikt nie zginął. - położyłam mu rękę na ramieniu, a on ją zrzucił.

- Nikt nie zginął?! Ale mógł! Gdyby Rio dostał centymetr dalej już by tu nie siedział! - krzyczał i pokazywał ręką na chłopaka. - A ty!? Przez nią mogłaś zginąć, a ją bronisz! Patrz na tą kamizelkę! Byłabyś trupem! - teraz podniósł głos na mnie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć, nie miałąm tego za złe Tokio, sama wydałam rozkaz by zabierała Rio do środka.

- Kurwa Tokio strzelałaś do policji! - kontynuował.

- Oni zaczęli pierwsi! Co miałam na nich napluć?! - po raz pierwszy odezwała się Tokio.

- Wiesz co miałaś robić trzymać się cholernego planu! Powtarzaliśmy to milion razy!  - dołączyła się Nairobi.

- Zemdlałem, przecież Venecja i Tokio by mnie tam nie zost... -  włączył się Rio, ale nie dane było mu dokończyć.

- Mam to w dupie! Poszliśmy po was, ale strzelaliśmy w ziemię! 

Berlin wstał i podszedł do okna, zamilkliśmy:

- Zabierają poszkodowanych. - powiedział ze swoim stoickim spokojem. - Podłączyłeś telefon? - zapytał Rio.

Najmłodszy z nas wystrzelił jak z procy i szybko podłączył czerwony telefon. 

- Oddajcie wszystkie urządzenia bezprzewodowe. - podchodził do każdego i zbierał słuchawki. Na mnie zatrzymał się chwilę dłużej patrząc się na moją twarz. Oddałam swoje urządzenie, a Berlin wrzucił słuchawki do akwarium. - Dzwoń do Profesora. - zwrócił się do Rio patrząc się dalej na ryby. Rio wybrał numer i podał słuchawkę dla Andresa. 

- Dwóch policjantów jest rannych,  Tokio. - wiedziałam, że po to dzwoni.

- Podłączcie kamery dla Profesora. - rozkazałam wstając bardzo powoli trzymając się za bok.

- Strzelali do Rio i Venecji, aTokio odpowiedziała ogniem. - mówiąc to popatrzył na mnie. - Najwyraźniej Rio i Tokio coś łączy. - teraz przeniósł wzrok na krótko włosą. Tokio spojrzała na niego z chęcią mordu w oczach.

𝖛𝖎𝖊𝖏𝖔 𝖆𝖒𝖔𝖗 ; andres de fonollosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz