Rozdział 2

341 12 0
                                    


Gdy wróciłam do domu moja mama czekała już na mnie z obiadem. Nie była najlepszą kucharką, bo dziewięćdziesiąt procent jej potraw było niejadalnych. Podłączyłam telefon do ładowania a sama poszłam się przebrać i poprawić makijaż. Mam jeszcze godzinę do spotkania więc powinnam się wyrobić, zakryłam wory pod oczami które po całym dniu w szkole stały się jeszcze bardziej widoczne, wytuszowałam rzęsy i nałożyłam lekko różową pomadkę na usta. Czarną bluzę zamieniłam na białą luźną koszulkę a na nią ubrałam skórzaną kurtkę. Odłączyłam telefon od ładowania, wrzuciłam go do torebki i zeszłam na dół.

-Gdzie idziesz?- Spytała się moja mama.

-Spotykam się z Liamem i Sky w kawiarni.- Odpowiedziałam jej lekko się uśmiechając.

-Wróć przed dwudziestą.- Powiedziała po czym wróciła do oglądania telewizji.

Ubrałam szybko buty i krzyknęłam że wychodzę. Stwierdziłam że się przejdę, bo nie mam aż tak daleko do tej kawiarni, a trochę ruchu mi się przyda. Przechodząc się po obrzeżach Kalifornii zawsze czułam radość, spoglądając na ludzi którzy się gdzieś śpieszyli, byli zapatrzeni w telefony lub najzwyczajniej świecie spokojnie sobie spacerowali myślałam że chciałabym poznać chociaż skrawek ich historii. Nagle poczułam jak wpadam na coś twardego, a raczej na kogoś.

-Uważaj jak chodzisz, spieszę się.- Warknął niemiło.

Podniosłam na niego wzrok i wprost nie umiałam się przestać patrzeć na jego czarne jak węgiel tęczówki. Miał mocno zarysowaną szczękę, prosty nos, gęste czarne brwi oraz lekko lokowane ciemno brązowe włosy. Był ubrany w czarną bluzę jak i również tego samego koloru spodnie. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak Lucyfer wyciągnięty z piekła, piekielnie piękny człowiek wywiercał dziury w moim ciele.

-Przepraszam zagapiłam się ale ty też mógłbyś uważać jak chodzisz.- Powiedziałam z lekką irytacją.

-Pyskata, jeszcze się spotkamy.- Powiedział, a następnie poszedł w niewiadomym przeze mnie kierunku.

Przez całą drogę myślałam o jego czarnych oczach z których można było wyczytać jedynie pustkę, zero emocji. To niemożliwe żeby człowiek miał aż tak ciemne oczy. Pięć minut później dotarłam do kawiarni gdzie czekał już Liam.

-Cześć.- Podeszłam do niego i go przytuliłam na powitanie.

Brunet miał na sobie czerwoną bluzę, czarne moim zdaniem zbyt obcisłe spodnie i różowe skarpety w małe krokodyle. W jego prawym uchu widniał malutki brylancik, a na nadgarstku ekskluzywny zegarek na który ja bym musiała zarabiać całe życie.

-Dzień Dobry Mad, jak ci mija ten piękny dzień?- Spytał się z wielkim uśmiechem, zbyt bardzo jest szczęśliwy coś musi być na rzeczy.

-Serio pytasz czy udajesz głupiego.- Odburknęłam.

-A ty co jesteś tak szczęśliwy, twoja radość jest odczuwalna w całym stanie Kalifornii.- Powiedziałam.

-Poznałem kogoś i ty oraz Sky idziecie dzisiaj na walki.- Powiedział na jednym wdechu.

-Czekaj kogo poznałeś i czemu mamy iść na walki?-Spytałam się go

-Chłopaka, ma na imię Christian. Idziecie na te walki bo wiem że on tam też będzie.- Odpowiedział nadal się uśmiechając.

-Robię to tylko dla ciebie, wisisz mi za to maka.-Powiedziałam a na myśl o maku uśmiech sam cisnął mi się na twarz.

Usłyszałam ten słodki i dziewczęcy śmiech, obróciłam powoli głowę w prawo żeby zobaczyć śmiejącą się do siebie blondynkę. Wyglądała jak modelka wyciągnięta prosto z wybiegu Victorias Secret, czarna lekko obcisła spódniczka podkreślała jej idealna pupę, a różowy top uwydatniał śliczną talie. Na nogach miała czarne sandałki na obcasie przez które jej chude nogi wyglądały obłędnie. Lekkie fale spływały jej na plecy, a delikatny makijaż podkreślał jej piękne oczy.

-Siemka kochani!- Rzuciła radośnie.

-Li ma dla ciebie informacje.-Powiedziałam.

-Idziesz z nami na walki o dwudziestej trzeciej!- Krzyknął szczęśliwy.

-Jutro szkoła, kto moralnym organizuje walki w środku tygodnia?! Ale po co mamy tam iść?- Spytała się.

-Nasz kochany przyjaciel poznał chłopaka i on tam będzie!- Powiedziałam uradowana.

Liam nigdy nie miał szczęścia co do związków, miał raczej przyrody seks na jedną noc. Nie przeszkadzało mu to, aż do teraz. Jest on cudownym chłopakiem i zasługuje na kogoś kto go pokocha całym sercem.

-Pierdolisz!- Krzyknęła głośno Sky.

-Ciszej.- Zgromiłam ją wzornikiem.- przez ciebie nas stąd wyrzucą.

-Co o nim wiesz?- Spytał się zaciekawiona obecnym tematem.

-Tylko tyle że ma na imię Christian i przyjaźni się z Aronem.- Imię tego drugiego wypowiedział trochę ciszej.

-Z tym Aronem? Aronem Davisem?!- Niemal krzyknęła blondynka.

-Czy ktoś może mi wytłumaczyć kto to jest?- Powiedziałam z irytacja w głosie.

-Jak mogłaś o nim nie słyszeć.-Powiedziała.

-Nie wiem, to ktoś ważny w naszym mieście?-
Spytałam się.

-Powiem tak, lepiej nie wchodź mu w drogę.- Odpowiedziała mi niebieskooka

Po dwóch godzinach picia pysznej kawy, jedzenia sernika i plotkowania stwierdziliśmy że będziemy się zbierać. Przez całą drogę powrotną myślałam nad jego słowami, no bo jak mamy się jeszcze zobaczyć skoro nawet nie znam jego imienia! Szkoda że jeszcze nie wiedziałam jak ten człowiek bardzo namiesza mi w życiu.

Hej, wolicie krótkie ale częste rozdziały czy dłuższe ale rzadziej wrzucane?
Podejrzewacie kto jest tym tajemniczym czarnookim chłopakiem?
Zdrówka życzę K.

A piece of hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz