f e e l s o d i f f e r e n t

162 21 12
                                    

Jungwoo: lol miales racje

Jungwoo: ale dostalem kopa w dupeXDD

Jungwoo: ja pierdole ja juz naprawde nie wiem co ja robie

Yukhei: coo, gdzie ty jesteś?

Jungwoo: niewazne

Yukhei: no wyślij mi lokalizację, albo cię stamtąd zabiorę albo posiedzimy tam razem

Jungwoo: nie wiem daj mi chwile

***

Yukhei od razu wsiadł do swojego samochodu po drodze jeszcze zarzucając na siebie kurtkę i pojechał w miejsce wskazane przez Jungwoo. Szczerze mówiąc był trochę zdenerwowany, bo kompletnie nie wiedział co chłopak mógł zrobić, przecież tak naprawdę prawie wcale się nie znali. Mimo wszystko kompletnie nie wpadło mu do głowy, że ten byłby w stanie zatopić swoje smutki w barze. Co za alkoholik jeden... Jeszcze będzie trzeba go stamtąd zbierać.

Otworzył drzwi od tego niezbyt dużego lokalu wywracając oczami. Cały czas szukał wzrokiem młodszego, a gdy wreszcie go dojrzał od razu zajął miejsce tuż obok niego. Miał ochotę go zabić, naprawdę, co on do cholery robi? A to wszystko przez jedną, głupią dziewczynę, która nawet nie była w stanie być mu wierną.

– No hej. – powiedział cicho, klepiąc go lekko w ramię, a kiedy Jungwoo odwrócił głowę wyraźnie było widać jego zapłakane oczy. – Idziemy już stąd? Nie wyglądasz zbyt ciekawie.

– Daj mi jeszcze chwilę... – powiedział, a po jego głosie doskonale było słychać, że trochę się napił. – Naprawdę nie chcę teraz wracać do domu.

– Myślałem, że to było pytanie retoryczne. – wstał powoli z krzesła, aby mocniej pociągnąć go za ramię. – Baby są głupie, nie warto po nich tak żałować. Chłopie, idziemy. – spojrzał na niego poważnym wzrokiem, chyba jednym z najpoważniejszych w całym życiu...

Jungwoo protestował jeszcze przez dłuższą chwilę, lecz finalnie zdecydował się jednak posłuchać chłopaka. Ale on upierdliwy...

Dlatego właśnie powoli skierował się z chłopakiem w stronę auta, prawie zapominając o swoim ulubionym płaszczu. Yukhei kurczowo trzymał się jego ramienia, aby ten nigdzie nie uciekł, co mogłoby być w tej sytuacji bardzo prawdopodobne. Przez moment młodszy miał poczucie jakby był matką troszczącą się o rozwydrzonego dzieciaka.

Oczywiście nie mógł zawieźć chłopaka do swojego domu, gdyż nie mieszkał sam, a gdyby rodzice go zobaczyli od razu wyrzucili by ich obu na zbity pysk. Z cudem wyciągnął od niego adres zamieszkania, przez co okazało się, że w sumie mieszkają dość blisko siebie i droga powrotna całe szczęście nie zajmie aż tak długo.

Około piętnaście minut w samochodzie spędzili w zupełnej ciszy, nie licząc niezrozumiałego bełkotania pod nosem przez Jungwoo, który chyba powoli już usypiał na siedząco.

Kiedy wreszcie udało trafić się im na drugie piętro dosyć starego bloku Yukhei tak naprawdę zrozumiał, dlaczego nie posiadanie żadnego współlokatora było czymś strasznym. Wnętrze było okropnie zimne, puste i ciche. Dom zdawał się nie być domem, tylko czymś kompletnie od tego odległym. Szacunek dla Jungwoo, że jeszcze tu nie zgłupiał. Chyba...

– Dobra, idziemy spać. – powiedział dość stanowczo młodszy licząc na to, że zaraz wróci do swojego azylu, ale marne szanse... Po dosłownie krótkiej chwili poczuł dłoń towarzysza zaciskającą się na jego nadgarstku.

– Nie, porozmawiaj ze mną.

Uniósł brew na te słowa, ale w porządku. Skoro tak chce. Poza tym nie było aż tak późno, jak mogłoby się spodziewać. Dlatego powoli skierowali się do niewielkiego, niezbyt wyróżniającego się z tłumu salonu gdzie usiedli ostrożnie obok siebie na kanapie. Jungwoo od razu rozpoczął dialog.

– Wiesz co? Jest mi tak strasznie źle i przykro, że moje myśli teraz tak strasznie wariują. Ja naprawdę myślałem, że ona mnie kocha, no ale... Chyba mam ogromnego pecha do dziewczyn. – powiedział ponuro. – Ja już nie chcę, zostanę starszym panem z kotami, zobaczysz...

– Przecież jest tyle kobiet na świecie. To, że jedna głupia na Ciebie wpadła nie znaczy, że dalej tak będzie. – poklepał go delikatnie po ramieniu i uniósł brwi, kiedy ten dosłownie się do niego przytulił. Co on robi, chyba serio jest pijany, spokojnie...

– Skąd wiesz? – Jungwoo cały czas dokładnie lustrował towarzysza wzrokiem. – Mówisz tak tylko, żeby mnie pocieszyć.

– No bez jaj. – wywrócił oczami, było mu strasznie niewygodnie, ale nie mógł się ruszyć.

– Jesteś wredny. – westchnął cicho.

– Dobra, weź się z tym prześpij. – spojrzał niepewnie w jego stronę. – Ja chyba muszę już spadać, więc...

– Zostań. – przerwał mu, chamsko...

Yukhei nawet nie zdążył przetworzyć momentu, w którym Jungwoo zdecydowanie przybliżył się do niego zdecydowanie zbyt blisko i spojrzał się na jego wargi. Po krótkiej chwili zaczął je dosyć odważnie całować, co kompletnie wprowadziło młodszego w stan osłupienia i nie wiedział, co ma tak naprawdę zrobić. Pierwszy raz był w takiej sytuacji z facetem, a w dodatku pijanym.

Odsunął się od niego po kilku sekundach, które naprawdę wtedy trwały jak wieczność. Kiedy zdał sobie sprawę z sytuacji po prostu wstał i szybko wyszedł modląc się o to, aby jak najszybciej dojechał do domu.

__________
przepraszam
nudne już były te hetero rozdziały

btw zapraszam na nowe fanfiction mojej przyjaciółki ElizabethAkari 💖 gwarantuję, że się nie zawiedziecie!

btw zapraszam na nowe fanfiction mojej przyjaciółki ElizabethAkari 💖 gwarantuję, że się nie zawiedziecie!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐬𝐨𝐲𝐞𝐨𝐧 ✧ luwooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz