- Pytam się czy chcesz zdjęcie?
-Nie. Wyszarpnęłam swój nadgarstek z jego uścisku. Odwróciłam się i jak najszybciej poszłam w stronę domu. Nie odwracałam się. Nie chciałam. Wiedziałam że pewnie zdezorienrowany gapi się na mnie. No cóż. Nieszczęścia chodzą parami; deszcz zaczą mocno padać. No zajebiście. Nagle koło mnie zatrzymuje się jakiś samochód.
-Wsiadaj! Cała przemokłaś. Podwioze cię.
Nie zatrzumuję się. Niech sobie nie myśli.
Znowu podjeżdża samochód. Tym razem wychodzi z niego ON. Zatrzymałam się i patrze na niego zdziwiona. Podchodzi do mnie i łapie mnie za ręke ciągnąc w stronę samochodu.
-Puszczaj mnie nigdzie z tobą nie pojadę. Nie wolno mi jeździć z nieznajomymi! (XD)
-Dobra, sama tego chciałaś. Podchodzi do mnie i przerzuca mnie sobie przez ramię.
-Puszczaj mnie! Wale go pięściami po plecach, ale jest nie ugięty. Sadza mnie na miejscu pasażera, a sam idzie na miejsce kierowcy. Szybko chwytam klamke i próbuje wysiąść ale...
-Nawet nie próbuj. Zrezygnowana siadam wygodniej w fotelu i zapinam pasy.
-To porwanie. Masz mnie wypuścić.
-Dobra tylko podaj adres.
-Chyba żartujesz! Mam ci powiedzieć gdzie mieszkam?!
-Dobra to jedziemy do mnie.
-Nie!
-Hahahahah. No więc?
-... przecież wiesz gdzie mieszkam.
-No ale mógłbym to usłyszeć od ciebie.
-Phfff...
Po chwili dojechaliśmy pod mój dom. (Apsik xD)
-Na zrowie.
-Dzieki.
-Chyba będziesz chora.
-Chyba.
-Widzisz jak byś grzecznie wsiadła to byś była teraz zdrowa.
-Tak. Jak byś mnie nie 'porwał' to bym nie musiała jutro iść do szkoły.
-Oj tam, oj tam. Choć odprowadze cię.
Weszliśmy do domu.
-Nie ma twoich rodziców?
-Tak są w delegacji. Żadna nowość.
-Usiądź sobie a ja zrobie ci herbatę.
-Ok. Dzięki.
***20 minut później***
-Idę się umyć.
-Ok, zaczekam w twoim pokoju.
Odkręcam prysznic i czuję jak woda delikatnie spływa po moim ciele. Co ON robi w moim domu? Chyba nie powinnam go tu wpuszczać, tym bardziej że jestem sama. Ale z drugiej strony - jest mega przystojny. Przymykam oczy i wyobrażam go sobie. To genialne, umięśnione ciało, zielone głębokie oczy i ten powalający uśmiech. Jęknęłam. Zaraz, co ja sobie wyobrażam. Przecież ja go nawet nie znam. I on siedzi w moim pokoju!
Szybko wyszłam i się wytarłam. Niestety miałam pół prześwitującą koszulkę. FUCK!. Założyłam nową bieliznę i ÓW kosulkę. Postanowiłam prześć szybko przez pokój wprost do garderoby. Wzięłam jakiś za duży T-shirt i krótkie spodenki i poszłam do pokoju. Leżał na łóżku pod moją kołdrą!
-Co się stało z twoją wcześniejszą koszulką? Pyta i posyła mi cwaniacki uśmieszek.
-Zimno mi było. Kłamię. Po prostu nie chciałam być w jego towarzystwie pół naga.
-Mogę cię rozgrzać ;) .
-Nie dzięki. Chcę się już położyć.
Siadam na łóżku z myślą, że on zejdzie. Nic z tego. Wchodzę pod kołdrę i kładę się na plecach.
-Dobranoc.
-Donranoc. Łapię mnie ręką i przyciąga do siebie tak leży w pozycji na 'łyżeczkę'. Dziwnie się czuję, ale nic nie mówię.
-Ashton.
-Mam na imię Ashton.
-Alison. Mówię mimo że wiem, że wie jak mam na imię.
-Miło mi.
Mogę się założyć że się uśmiecha. Po chwili czuję się senna i odpływam.~
Hej wszystkim! :*
Co sądzicie o nowym rozdziale? Kolejny dodam z perspektywy naszego kochanego Ashtonka. :)
Mam nadzieję na dużo gwiazdek i komentarzy. Może jakieś sugestie?
Motywujcie mnie!!! ^^ /Kath.