ROZDZIAŁ 9

34 4 0
                                    

Opowiedziałam Leo cały plan. Zajęło mi to trochę czasu, bo przygoda, którą przeżyje Miller będzie niezapomniana.

Leonard był na początku sceptycznie nastawiony do mojego pomysłu i zadawał multum pytań, jednak po wysłuchaniu mnie do końca był nawet zdziwiony, jak ja mogłam wpaść na tak dobry pomysł.

No cóż ma się ten talent.

Razem z Leo ustaliliśmy, że mój plan rozpoczniemy od jutra.

Będzie zabawnie, bo jutrzejszy dzień spędzę cały w Kwaterze. Rafael również. Uśmiechnęłam się na własne myśli. Będzie kabaret jakich mało.

Poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel. Moja łazienka była zwykła. Wanna, umywalka, szafka na ręczniki, sedes, szafka na kosmetyki. Wszystko w białym kolorze. Nic nadzwyczajnego. Ale to właśnie mi się podoba. Nie lubię przepychu i różnych takich. Lubię, kiedy jest prosto, ale ładnie.

Po odprężającej kąpieli, położyłam się spać.

Jeszcze chwilę rozmyślałam o jutrzejszym dniu i odpłynęłam do krainy snów.

następny dzień

Jestem w drodze do Kwatery. Muszę przyznać, że dzisiejszy dzień nie należy do moich najlepszych. Chyba wstałam lewą nogą, nie wiem, ale jestem wkurwiona od rana. Plan z Millerem będzie musiał poczekać do jutra, bo zamiast mu pomóc to go uszkodzę.

Pomimo dużej prędkości wjechałam w zakręt idealnie.

Zatrzymałam się z piskiem opon pod głównym budynkiem.

W dupie miałam parking. Ja mogę wszystko, niech się jebią.

Dobra Cooper, ochłoń. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze. Czas nałożyć maskę obojętności. Pora zmierzyć się z tymi hienami.

Nie zdążyłam jeszcze wysiąść z samochodu, a wokół mnie zebrała się już spora liczba gapiów. Kurwa, człowieka nie widzieli. Nałożyłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne, żeby przypadkiem nie spotkać się wzrokiem z żadną z suk. Nie mam na to ochoty.

- Ruszcie dupy, bo chcę przejść – warknęłam. No bo kurwa stoją i się patrzą jak szpak w pizde.

- Królowa jak zawsze miła- usłyszałam szept po swojej prawej stronie.

- Może głośniej Troy- uśmiechnęłam się wrednie. Momentalnie odwróciłam się w jego stronę. Zsunęłam trochę okulary z nosa i spojrzałam swoim kamiennym wzrokiem. Widziałam jak bladł. Prychnęłam niezauważalnie. Słabeusz - wszyscy chętnie posłuchamy – wskazałam ręką na cały tłum. W oddali zauważyłam moją paczkę przyglądającą się całemu przedstawieniu. Niczym na małpy w zoo. Czasem tak się tutaj czułam. Troy pokiwał głową na nie. Bardzo dobrze wie, że ze mną lepiej nie zadzierać już raz prawie otarł się o wydalenie, więc powinien bardzo dobrze wiedzieć na co może sobie pozwolić, a na co nie - Tak myślałam - prychnęłam już głośniej. Poprawiłam okulary i ruszyłam w stronę przyjaciół.

- Niezłe przedstawienie Cass – zaśmiała się Roxanne. Uśmiechnęłam się na jej słowa.

- Muszą mieć o czym gadać – wzruszyłam ramionami i zabrałam Leo kubek z kawą, aby upić choć łyka, bo wiedziałam, że ta mała uzależniona menda zaraz mi ją zabierze - Dawno się nic tutaj nie działo z moim udziałem.

Wszyscy zgodnie pokiwali głową. Jak nic się tutaj nie dzieje, to ludzie szaleją i sami szukają zaczepki, więc od czasu do czasu trzeba im pokazać, kto jest tutaj ważny i ma zdanie, a kto nie.

Ucięliśmy sobie krótką pogawędkę o tym, co robiliśmy cały weekend.

Po jakiejś chwili zobaczyłam, że Leo daje mi nieme sygnały, żebyśmy poszli pogadać.

Catch Me, Mr MillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz