4 - Pierwsze łzy

224 34 10
                                    

Lodowata woda spływająca po jego ciele, mieszała się ze łzami, które po paru sekundach stawały się jedynie wspomnieniem. Choć to właśnie przez wspomnienia znalazł się w aktualnym stanie, który nie pozwalał mu normalnie funkcjonować. Cały czas miał przed sobą twarze. Twarze rodzeństwa, które tak po prostu opuścił. Mimo złych chwil wyniesionych z domu, pamiętał także te dobre. Nie istniałyby, gdyby nie Fuyumi, Natsuo i Shoto. Trójka którą kochał i nadal kocha całym sercem. Dlaczego więc ich zostawił? Przez swoje postanowienie o którym wiedział tylko on sam. Miał określony cel, który miał zamiar spełnić, prędzej czy później. Teraz jednak musiał odstawić go na bok i skupić się na dniu dzisiejszym, bo wczorajszy dostarczył mu sporo wrażeń. Ze spuszczoną głową trzymał dłonie na kafelkach, lekko przy tym drżąc. Prawdziwym cudem było to, że to miejsce w ogóle miało jakikolwiek dostęp do wody. Choć nie była ciepła, tak jak w domu. Tutaj nic nie było takie samo. Te dwa miejsca znacznie się od siebie różniły, ale i w jakimś stopniu przypominały, jeśli chodziło o coś więcej niż wygląd.

Szum prysznica zagłuszał jego cichy szloch, a wraz ze łzami pozbywał się także wszelkich, buzujących w nim emocji, które dopiero teraz uderzyły w niego ze zdwojoną siłą. Wcześniej nie brał tego aż tak do siebie, w końcu była przy nim tamta dwójka. Jednak teraz, gdy został sam, mógł w końcu odetchnąć. Czuł się jak słabeusz, nieudacznik jakim nazywał go ojciec, który cały czas siedział mu w głowie. Spoglądał na niego z pogardą w oczach, którą raczył go niemal zawsze, nieważne czy na treningach dawał z siebie sto procent. Był jedyną osobą, której nie był w stanie zadowolić. Podczas gdy wszyscy inni chwalili go i jego dar, Enji był odmiennego zdania. Tak bardzo pragnął potomka silniejszego od samego All Might'a, że nie widział tego jak krzywdzi rodzinę. Choć może wiedział, ale nie zamierzał przestać kroczyć obraną ścieżką. Prychnął, zaciskając dłonie w pięści. Nadal nie mógł uwierzyć, że ktoś taki był bohaterem. Owszem, był nim dla społeczeństwa, ale nigdy dla rodziny.

Po zakręceniu wody nastała głucha cisza, co jakiś czas przerywana przez pojedyncze krople, spadające na kafelki. Wcześniej lubił ciszę, jednakże teraz była dla niego zbyt przygnębiająca.

Z białym ręcznikiem owiniętym wokół bioder, oraz drugim mniejszym zarzuconym na głowie, ruszył do prowizorycznej szatni, znajdującej się za ścianą oddzielającą prysznice od reszty pomieszczenia. Siadając na jednej z drewnianych ławek, których stan był równie opłakany jak wszystko inne w tym budynku, sięgnął po ubrania przygotowane wcześniej przez Eizo. Był mu naprawdę wdzięczny za wszystko co dla niego zrobił, mimo iż według niego samego nie zrobił praktycznie nic. Toya był jednak innego zdania, podobnie jak Karai która od samego początku nie była do niego przekonana. Nie miał jej tego za złe. Można powiedzieć, że nawet w jakimś stopniu ją rozumiał. Mimo iż zapewne by się do tego nie przyznała, chciała po prostu chronić Eizo i wszystkich związanych z tym miejscem. On był tu jedynie intruzem, który za kilka dni miał zniknąć z ich życia na dobre.

Zakładając czarne joggery i tego samego koloru trampki, co chwilę zerkał na swe odbicie w dość sporych rozmiarów lustrze, zawieszonym na przeciwnej ścianie. Po chwili odwrócił się do niego plecami i kątem oka zaczął tasować niewidoczne wcześniej partie ciała, przyozdobione pojedynczymi oparzeniami. W niektórych miejscach były dość spore, przez co ktoś kto ich wcześniej nie widział, na ich widok mógłby zareagować różnie. On jednak patrząc na nie, nie czuł kompletnie nic. Smutku, żalu, bólu, odrazy. Zupełnie nic. Był do nich przyzwyczajony i nie trudno zaakceptował fakt, że pozostaną z nim już na zawsze. Choć znał swój dar na tyle dobrze, że był przygotowany na pojawienie się nowych, wcześniej czy później.

Schylając się po czarną bluzę z kapturem, nie spodziewał się, że w tym samym momencie ktoś wejdzie do pomieszczenia. A już na pewno nie dziewczyna, która kilka godzin temu uratowała mu życie.

✏︎ 𝚎𝚐𝚣𝚢𝚜𝚝𝚎𝚗𝚌𝚓𝚊 𝚙𝚒𝚛𝚘𝚖𝚊𝚗𝚊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz