Obudził mnie dźwięk otwierających się drzwi od mojego pokoju. Nie wiedziałam kto to, mogłam się tylko domyślać.
-Chodźcie obudzisz ciocie, nie może spać wiecznie- dało się słyszeć znajomy damski głos. W tym samym momencie ktoś zapalił światło w moim pokoju.
Moje oczy zaszkliły się, myślałam że oślepnę.
-Ćeś! - usłyszałam głośno i wyraźnie krzyki małej kruszynki. To była Tuzla.
Odwróciłam się w jej stronę i otworzyłam powoli oczy.
-O wstała, ty to masz zdolności po swojej matce, brawo Tuzla.- powiedziała Nairobi klaszcząc i śmiejąc się.
-Nie śpię, nie śpię - mówiłam zachrypniętym głosem.
Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy. Spojrzałam się na malutką która aktualnie robiła fikołki na moim łóżku.
-Uważaj- stanowczy oraz opiekuńczy głos wyprowadził Tuzle z równowagi. - Jeśli coś Ci się stanie twoja matka mnie zabije- poczochrała dziewczynkę po głowie.
-Idziemy do reszty? - zapytałam wstając z łóżka i przeglądając się w lustrze. Wzięłam pierwszą lepszą bluze, ubrałam na siebie i ruszyłam w kierunku wyjścia z pokoju. Czarnowłosa zrobiła to samo co ja.
-A panienka nie idzie na śniadanie? Amciu amciu! - zapytałam zdziwiona.
Dziewczynka zerwała się z łóżka jak poparzona, wybiegła z pokoju.-Czekaj na nas - biegła za nią Nairobi. Nie mogła jej dogonić, aż w końcu jej się udało.
Podeszłam do nich i nie mogłam powstrzymać się od pewnej kpiny.
-Musisz iść na siłkę, Nairobi.- mówiłam śmiejąc się.-Następnym.. razem t-ty za nią biegniesz- powiedziała cała zdyszana.
-Okej, oszczędzę cie wysiłku. - uśmiechnęłam się ciepło i wzięłam Tuzle za rączkę. Z jedej strony trzymała Nairobi, a z drugiej mnie.
Śniadanie jak zwykle było na dworzu.
Promienie słońca padały na stół. A wszyscy, no prawie wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Gdy tylko byłyśmy koło stołu Czarnobyl wstała i przemówiła by opieprzyć nas za "kradzież" jej córki.-Co to miało być, rozumiem że jesteście złodziejkami, ale bez przesady kraść mi dziecko? - jej kąciki ust były w górze, również dało się usłyszeć śmiech.
-Obudziły mnie, to wina Nairobi- pokazałam palcem na czarnowłosą na co ta sie oburzyła i tupnęła nogą jak mała dziewczynka.
-Nie prawda, to wina... wina Tuzli, tak to tylko jej wina. Chciała obudzić Sofie nie mogłam odmówić- posłała milusińskie spojrzenie w stronę Czarnobyl.
-Niech wam będzie, a teraz oddawać - krzyknęła Czarnobyl.
Razem z Nairobi zaczęłyśmy się śmiać. Nie były byśmy sobą, jak byśmy nie zaśmiały się na groźby skierowane w naszą stronę.
Usiadłam na swoim miejscu i od razu zaczęłam jeść, dzisiejszy dzień był dla mnie mega ważny. To druga rocznica odkąd moja matka nie żyje, nie wiecie jaki to ból.
-Dziękuję za smaczne śniadanie, obiad, kolacje- nie rozumiałam co mówię, czułam się osłabiona.
-Proszę Bardzo- uśmiechnęłam się troskliwie Lizbona.
Sztokholm spojrzała się na mnie i w końcu raczyła się odezwać.
-Słabo wyglądasz, coś cię boli? - w jej głosie słychać było troskę.
-Źle się czuję, dzięki za troskę- uśmiechnęłam się ciepło i ruszylam do pokoju by ubrać się na pozór ładnie.
Ubrałam bordowy golf i czarne jeansy. Pamiętam dzień kiedy to kupiłam. Byłam wtedy na zakupach po napadowych wraz z Julią. Była dla mnie najważniejsza osobą, jedyną przyjaciółką. Wiedziała o mnie wszystko. A gdzie teraz jest i co robi, nie wiem.
Usiadłam przy lustrze i rozczesałam włosy, nic nie musiałam więcej robić, z natury były proste. Dodatkowo lekki makijaż oczywiście bez tuszu do rzęs i byłam gotowa by ruszyć w krótką podróż.
Będąc na dworze, jedynie powiedziałam to :
-Zaraz wracam- Po moim ciele przeszły ciarki, ból i tęsknota chodziły mi po głowie. To już dwa lata, dwa pieprzone lata.
*Na miejscu*
-Hej mamo, to już dwa lata odkąd ciebie tu nie ma. Chcę Ci powiedzieć byś się nie martwiła, jestem bezpieczna. Maluchy tak samo, są w nowej rodzinie. Ale są bezpieczne- moje oczy znowu zaszkliły się.
Spojrzałam na niebo po czym usiadłam na trawie, zaciągnęłam się świeżym powietrzsm i kontynuowałam.
-Chce Ci powiedzieć.... że zawdzięczam Ci wszystko. Dzięki Tobie umiem żyć, umiem śnić, umien kochać i wybaczać. Więc wybaczam Ci, że cię nie ma dziś przy mnie.-po moich policzkach poleciało morze łez.-To wszystko co miałyśmy, przepadło. Byłam taka szczęśliwa, że mam cię u swego boku.A teraz moje serce jest złamane, nic tego nie zmieni- na ostatnie słowo zamilkłam, zakryłam twarz dłońmi.
Wstałam i spojrzałam przed siebie.
-Nie martw się, mamuś. Jestem bezpieczna. Mam tu nową rodzinę, ale nigdy nie zastąpią poprzedniej. Zależy mi na nich, są po prostu wspaniali. - nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Spojrzałam we dwie strony i zauważyłam Denvera oraz Nairobi, spojrzałam jeszcze dalej i zauważyłam całą reszte załogi.-Oto oni, mamo. Pamiętaj Kocham cię i nigdy nie przestanę.
-Jest z nami bezpieczna- powiedziała smutnym głosem Nairobi która również trzymała mnie za dłoń.
Wszyscy trzymaliśmy się za ręce, w tym momencie tworzyliśmy zgraną ekipę, oraz jedną wielką rodzinę. Cieszę się że mnie wspierali.
-Chodźcie tu- powiedział Profesor rozkładając ręce w geście przytulasa.
Wszyscy się ze sobą przytuliliśmy. Wyglądaliśmy jak kłębek ubrań, wszyscy ściśnięci w jedną kulkę.
Pisząc ten rozdział uroniłam kilka łez. 🥱❤️
CZYTASZ
You & I//ZAWIESZONE//
Short Story-Musisz robić mi jakieś sceny zazdrości?!- krzyczałam do Denvera.- Kocham tylko ciebie i dobrze o tym wiesz! -No nie wiem właśnie!- odkrzyknął mi, wymachując rękoma na wszystkie strony świata.- Coś się psuje i nie wiem czyja to wina! -Jeśli coś jest...