🖤seis🖤

263 13 11
                                    

Obudził mnie dźwięk otwierających się drzwi od mojego pokoju. Nie wiedziałam kto to, mogłam się tylko domyślać.

-Chodźcie obudzisz ciocie, nie może spać wiecznie- dało się słyszeć znajomy damski głos. W tym samym momencie ktoś zapalił światło w moim pokoju.

Moje oczy zaszkliły się, myślałam że oślepnę.

-Ćeś! - usłyszałam głośno i wyraźnie krzyki małej kruszynki. To była Tuzla.

Odwróciłam się w jej stronę i otworzyłam powoli oczy.

-O wstała, ty to masz zdolności po swojej matce, brawo Tuzla.- powiedziała Nairobi klaszcząc i śmiejąc się.

-Nie śpię, nie śpię - mówiłam zachrypniętym głosem.

Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy. Spojrzałam się na malutką która aktualnie robiła fikołki na moim łóżku.

-Uważaj- stanowczy oraz opiekuńczy głos wyprowadził Tuzle z równowagi. - Jeśli coś Ci się stanie twoja matka mnie zabije- poczochrała dziewczynkę po głowie.

-Idziemy do reszty? - zapytałam wstając z łóżka i przeglądając się w lustrze. Wzięłam pierwszą lepszą bluze, ubrałam na siebie i ruszyłam w kierunku wyjścia z pokoju. Czarnowłosa zrobiła to samo co ja.

-A panienka nie idzie na śniadanie? Amciu amciu! - zapytałam zdziwiona.
Dziewczynka zerwała się z łóżka jak poparzona, wybiegła z pokoju.

-Czekaj na nas - biegła za nią Nairobi. Nie mogła jej dogonić, aż w końcu jej się udało.

Podeszłam do nich i nie mogłam powstrzymać się od pewnej kpiny.
-Musisz iść na siłkę, Nairobi.- mówiłam śmiejąc się.

-Następnym.. razem t-ty za nią biegniesz- powiedziała cała zdyszana.

-Okej, oszczędzę cie wysiłku. - uśmiechnęłam się ciepło i wzięłam Tuzle za rączkę. Z jedej strony trzymała Nairobi, a z drugiej mnie.

Śniadanie jak zwykle było na dworzu.
Promienie słońca padały na stół. A wszyscy, no prawie wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Gdy tylko byłyśmy koło stołu Czarnobyl wstała i przemówiła by opieprzyć nas za "kradzież" jej córki.

-Co to miało być, rozumiem że jesteście złodziejkami, ale bez przesady kraść mi dziecko? - jej kąciki ust były w górze, również dało się usłyszeć śmiech.

-Obudziły mnie, to wina Nairobi- pokazałam palcem na czarnowłosą na co ta sie oburzyła i tupnęła nogą jak mała dziewczynka.

-Nie prawda, to wina... wina Tuzli, tak to tylko jej wina. Chciała obudzić Sofie  nie mogłam odmówić- posłała milusińskie spojrzenie w stronę Czarnobyl.

-Niech wam będzie, a teraz oddawać - krzyknęła Czarnobyl.

Razem z Nairobi zaczęłyśmy się śmiać. Nie były byśmy sobą, jak byśmy nie zaśmiały się na groźby skierowane w naszą stronę.

Usiadłam na swoim miejscu i od razu zaczęłam jeść, dzisiejszy dzień był dla mnie mega ważny. To druga rocznica odkąd moja matka nie żyje, nie wiecie jaki to ból.

-Dziękuję za smaczne śniadanie, obiad, kolacje- nie rozumiałam co mówię, czułam się osłabiona.

-Proszę Bardzo- uśmiechnęłam się troskliwie Lizbona.

Sztokholm spojrzała się na mnie i w końcu raczyła się odezwać.

-Słabo wyglądasz, coś cię boli? - w jej głosie słychać było troskę.

-Źle się czuję, dzięki za troskę- uśmiechnęłam się ciepło i ruszylam do pokoju by ubrać się na pozór ładnie.

Ubrałam bordowy golf i czarne jeansy. Pamiętam dzień kiedy to kupiłam. Byłam wtedy na zakupach po napadowych wraz z Julią. Była dla mnie najważniejsza osobą, jedyną przyjaciółką. Wiedziała o mnie wszystko. A gdzie teraz jest i co robi, nie wiem.

Usiadłam przy lustrze i rozczesałam włosy, nic nie musiałam więcej robić, z natury były proste. Dodatkowo lekki makijaż oczywiście bez tuszu do rzęs i byłam gotowa by ruszyć w krótką podróż.

Będąc na dworze, jedynie powiedziałam to :

-Zaraz wracam- Po moim ciele przeszły ciarki, ból i tęsknota chodziły mi po głowie. To już dwa lata, dwa pieprzone lata.

*Na miejscu*

-Hej mamo, to już dwa lata odkąd ciebie tu nie ma. Chcę Ci powiedzieć byś się nie martwiła, jestem bezpieczna. Maluchy tak samo, są w nowej rodzinie. Ale są bezpieczne- moje oczy znowu zaszkliły się.

Spojrzałam na niebo po czym usiadłam na trawie, zaciągnęłam się świeżym powietrzsm i kontynuowałam.

-Chce Ci powiedzieć.... że zawdzięczam Ci wszystko. Dzięki Tobie umiem żyć, umiem śnić, umien kochać i wybaczać. Więc wybaczam Ci, że cię nie ma dziś przy mnie.-po moich policzkach poleciało morze łez.-To wszystko co miałyśmy, przepadło. Byłam taka szczęśliwa, że mam cię u swego boku.A teraz moje serce jest złamane, nic tego nie zmieni- na ostatnie słowo zamilkłam, zakryłam twarz dłońmi.

Wstałam i spojrzałam przed siebie.

-Nie martw się, mamuś. Jestem bezpieczna. Mam tu nową rodzinę, ale nigdy nie zastąpią poprzedniej. Zależy mi na nich, są po prostu wspaniali. - nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Spojrzałam we dwie strony i zauważyłam Denvera oraz Nairobi, spojrzałam jeszcze dalej i zauważyłam całą reszte załogi.-Oto oni, mamo. Pamiętaj Kocham cię i nigdy nie przestanę.

-Jest z nami bezpieczna- powiedziała smutnym głosem Nairobi która również trzymała mnie za dłoń.

Wszyscy trzymaliśmy się za ręce, w tym momencie tworzyliśmy zgraną ekipę, oraz jedną wielką rodzinę. Cieszę się że mnie wspierali.

-Chodźcie tu- powiedział Profesor rozkładając ręce w geście przytulasa.

Wszyscy się ze sobą przytuliliśmy. Wyglądaliśmy jak kłębek ubrań, wszyscy ściśnięci w jedną kulkę.

Pisząc ten rozdział uroniłam kilka łez. 🥱❤️

You & I//ZAWIESZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz