Kilka godzin minęło od początku napadu na Bank. Każdy zaczął robić to co było mu przypisane. Czarnobyl wraz z Nairobi siedziały na dole i przetapiały złoto. Sztokholm pilnowała zakładników. Palermo był operowany przez Tokio, wiecie ona jako jedyna dała się namówić na wyciąganie pensetą kawałków szkła z czyjegoś oka. Denver i Rio, właściwe nie wiem co oni robili , pewnie siedzieli ukryci w jakimś schowku na miotły i odgadywali każdego po koleji.
A ja? Ja w tym momencie chodziłam po całym banku by znaleźć coś ciekawego do roboty.-Sofia? Możesz mi pomóc?- zapytała Sztokholm gdy przechodziłam obok niej i całej gromady zakładników.
-Jesteś pewna że chcesz mojej pomocy? Jeszcze nie dawno chciałaś mnie zabić- prychnęłam pod nosem przewracają oczami na różne strony.
-Chciałabym cię za to przeprosić, nagły atak zazdrości we mnie wstąpił- spojrzała się na mnie ciężko wzdychając.-Po prostu nie umiem się pogodzić z tym, że Denver jest szczęśliwy z kimś innym, pomimo tego że mamy razem dziecko.- zamurowało mnie na tą informację, kto by pomyślał że Denver nie wyjawił mi aż tak cholernie ważnej rzeczy.
-W czym Ci pomóc?- zapytałam zdezorientowana lekko uśmiechając się pomimo tego co przed chwilą usłyszałam.
-Zakładnicy się buntują.- złapała się za głowę spoglądając kątem oka na kilkunastu przerażonych ludzi.
-Nie wydaje mi się by byli zbuntowani, siedzą jak ciche myszki.- skrzywiłam się patrząc na nich.
-Ach no, najwidoczniej uspokoili się jak ciebie zawołałam- uśmiechnęła się ciepło w moją stronę.
Bez jakiego kolwiek słowa weszłam po krętych schodach w górę i oparłam się rękoma o poręcz pochylając się przy tym lekki do przodu. Zamknęłam oczy i myślałam o wszystkim i o niczym. Ale nie trwało to zbyt długo, nagle wyobraziłam sobie jak wypadam przez tą poręcz. Szybko otworzyłam oczy mocno zaciskając ręce.
-Dziołcha, co ty tutaj robisz?- zapytała Czarnobyl trzymając ręce na moich biodrach.
-Wystraszyłyście mnie, bardzo.- obie usłyszały jak mój głos drży.
Spojrzały po sobie i przytuliły mnie najmocniej jak potrafiły zabierając mi przy tym dostęp do powietrza.
-Pomocy, duszą mnie- wymamrotał rozglądając się po ich twarzach. Były zadowolone. Ale w końcu puściły mnie śmiejąc się perliście.
-A was co tak śmieszy?- zadałam pytanie, na które żadna nie umiała odpowiedzieć.
-Same nie wiemy do końca... może fakt że przetapiamy złoto nas tak cieszy, a może coś innego.. nie wiemy - obie zaczerwieniły się . Ba, wręcz strzeliły buraka, i to soczystego.
-Znam tą minę, Nairobi. strzeliła buraka , ty też Czarnobyl, co jest ?- moje samopoczucie znacznie poprawiło się widząc te dwie dziewczyny, pomimo krótkiej znajomości to one jako jedyne zaoferowały mi wspaniałą przyjaźń.
-Hmm możliwe że Nairobi i Bogota coś ten tegos w windzie- ruszyła brwiami jak pedofil nikt inny jak Czarnobyl.
-Serio?
-Nie.
-Weźcie ja tu się nakręcam, a wy mi serce łamiecie.- zrobiłam smutną minę.
-Dzidziaa, przepraszamy!- krzyknęła Nairobi klaszcząc w obie dłonie.
-Co się dzieje do cholery ?- zapytałam ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
Obie zachowywały się jakby brały jakieś narkotyki które powodują halucynację i głupawkę. Ale po chwili zdałam sobie sprawę że nie muszą brać narkotyków by mieć coś nie tak z głową. Spoglądałam na nie zakrywając usta dłonią by nie zacząć się śmiać z ich śpiewów i tańców.
-Świętujemy !- krzyknęła Nairobi podśpiewując "Bella Ciao" cały czas nie wiedziałam o co dokładniej chodzi.
Spojrzałam na nie pytająco.
-Tokio uratowała wzrok Palermo, no wiesz jeszcze słabo widzi, ale z dnia na dzień będzie coraz lepiej.- obie tańczyły jak nie normalne.
Cieszyły się że największy psychol jakiego znam wrócił do normalnego życia , jedynie z popsutym wzrokiem.
-To jest takie wielkie wydarzenie, że trzeba krzyczeć na cały głos zdzierając przy tym gardło?- uniosłam lewą brew w górę .
Obie przytaknęły twierdząco głowami i porwały mnie do dzikiego tańca. Nie byłam w stanie tańczyć, ani bawić się przez wiadomość że Denver ma dziecko ze swoją byłą nawet mi o tym nie mówiąc.
-Co jest ?- zapytała Nairobi kładąc rękę na moim ramieniu.
-Nic.
-Mów !
-Chodzi o to że Denver ma dziecko z Sztokholm.- wyrzuciłam to z siebie upadając na kolana.
Obie od razu usiadły na przeciw mnie na zimnej ziemi i ruszyły głowami na znak bym mówiła dalej.
-Sztokholm mi powiedziała mi że nie umie się pogodzić z tym że Denver jest szczęśliwy z kimś innym, a potem powiedziała że mają razem dziecko- obie wytrzeszczyły na mnie oczy.
-Jesteś pewna że chodziło jej o Denvera? - twarz Czarnobyl z zadowolonej zmieniła się w zmieszaną
-Tak, chodziło jej o Denvera- powiedziałam z bólem, czułam jak moje serce powoli łamie się na małe kawałeczki.
Nagle po moim policzku poleciała pojedyncza łza, dziewczyny spojrzały po sobie i rzuciły się na mnie mocno przytulając i oznajmiając że są przy mnie na dobre i na złe.
-Widziałyście Denvera?
-Tak, razem z Rio jest w kantorku za rogiem- obie zaśmiały się po wypowiedzi Czarnobyl.
Jedynie posłałam im ciepły uśmiech i ruszyłam w stronę kantorku, nie dość że załamana bo czuję jak wszystko we mnie pęka, to jeszcze wkurzona i to bardzo.
Weszłam do kantorka i zauważyłam jak chłopacy chichotali, nawet nie zauważyli że weszłam.
-Rio, wyjdź.- oznajmiłam wkurzony tonem.
-Właśnie nam przerwałaś- zauważyłam zdenerwowanie na twarzy Rio, nie chciał wyjść więc musiałam skłamać.
-Czarnobyl chce z tobą poważnie porozmawiać.- mój wzrok zdołał zmusić go do wyjścia.
Wychodząc zamknął drzwi od kantorka. Nie sądziłam że ktoś tak głupi nie sprawdzi czy w środku nie ma ludzi, jak Rio poszedł, razem z Denverem usłyszeliśmy jak ktoś zamyka drzwi od kantorka na klucz.
CZYTASZ
You & I//ZAWIESZONE//
Short Story-Musisz robić mi jakieś sceny zazdrości?!- krzyczałam do Denvera.- Kocham tylko ciebie i dobrze o tym wiesz! -No nie wiem właśnie!- odkrzyknął mi, wymachując rękoma na wszystkie strony świata.- Coś się psuje i nie wiem czyja to wina! -Jeśli coś jest...