Rozdział IV

2.7K 17 2
                                        

<5 dzień porwania>

,,Leżę już drugi dzień bez wody i jedzenia. Boje się. Ale nie to jest najgorsze. Zostałam brutalnie zgwałcona przez tego potwora. Boje się, że jestem w ciąży... Spuścił się we mnie... Muszę coś zrobić... Wydostać się jakoś... Słyszę jego ciężkie kroki... On jest coraz bliżej... Nie... Tylko nie to... Boże... pomóż mi...''


Mężczyzna wszedł do pokoju patrząc z obrzydliwym uśmiechem na przestraszoną dziewczynę. Odrazu podszedł do łóżka.
- No cześć kurewko. Jak się spało?
- Zostaw mnie... Proszę... Wyjdź...
- Wyszedłbym, naprawdę. Siedzenie w jednym pomieszczeniu z taką kurwą jak ty, to żadna przyjemność.
- Więc czemu tu jeszcze stoisz?
- Jesteś cała zakrwawioną i śmierdzisz jak w najgorszym burdelu. Chodź się wykąpać.

Siedzę zawinięta w kołdrę. Kąpiel? Nie... On znowu mnie zobaczy nagą i znowu skrzywdzi... Tylko nie to... Pomocy...

- Nie mam ochoty się kąpać, zostaw mnie... Proszę...
- Nie będę z tobą dyskutować suko.

Wyciągnął nóż w moją stronę... Wstałam i poszłam za nim w kierunku łazienki. Po drodze przez ten ponury korytarz próbowałam zauważyć jakieś miejsce ucieczki ale bez skutku... Gdy weszliśmy do łazienki, zaczął nalewać wody do wanny. Zerwał ze mnie kołdrę, w którą cały czas byłam zawinięta. Zaczął dokładnie oglądać każdą część mojego ciała.

- Przydałoby się ogolić. Zarosłaś tam. *powiedział chłodnym głosem patrząc na moje miejsce intymne*

Podszedł do umywalki pod którą były szufladki. Wyciągnął nową maszynkę do golenia i piankę. Rozebrał się. Wepchnął mnie do wanny. Wszedł ze mną. Położył się na plecach, po czym przysunął mnie do siebie tak, że leżałam oparta o niego. Czułam jego ciepły oddech na moich piersiach. Dostałam gęsiej skórki. Gdy to zauważył zaczął mnie obmacywać. Znowu. Gładził mi piersi, ściskał sutki. Zszedł niżej. Zaczął jeździć palcami po moich wargach sromowych. Był coraz bliżej wejścia. Był coraz bliżej. Jeszcze trochę. Coraz bliżej. Włożył dwa palce. Wydałam z siebie cichy jęk z bólu. On to odczytał jako jęk podniecenia. Poruszał palcami coraz szybciej. Dołożył jeszcze jednego palca. Błagam niech to się skończy. Rusza coraz szybciej. To bardzo boli. Nie miejcie mnie za dziwkę. Próbowałam się wyrwać. Nie mogłam. Był silniejszy. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Wyjął palce. Skończył. Ufff... Czy to koniec koszmaru na dziś? Co on robi? Rozłożył mi jeszcze szerzej nogi. Nałożył na całą moją kobiecość piankę do golenia. Zaczął golić. Proszę nie zrób zacięcia... Boje się. Proszę nie zrób mi krzywdy. Skończył... Przeżyłam... Wyszliśmy z wanny. Podał mi ręcznik. Wytarłam się i zawinęłam się nim. Zerwał go ze mnie. Dlaczego? Mam dość... Przycisnął mnie do podłogi. Kazał mi klęknąć. Zaczął na moich oczach go masować. Myślałam że zwymiotuje. To co potem kazał mi zrobić było najgorszą rzeczą tego dnia. Kazał mi go wziąć do buzi. Nie chciałam. Uderzył mnie pare razy penisem po twarzy. Dalej nie chciałam. Wyciągnął nóż i pokaleczył mnie nim w rękę. Bardzo bolało. Musiałam. Wzięłam go. Zaczęłam delikatnie ssać. Wzięłam go do połowy. Nie umiałam więcej. On chciał więcej. Kazał mi wziąć całego. Nie chciałam. Złapał mnie mocno za głowę i sam go dopchnął do końca. Penis był w moim gardle. Miałam odruchy wymiotne. Łzy zaczęły gęsto spływać po moich policzkach. Próbowałam go odepchnąć. Nie umiałam. Zaczął posuwać moje gardło. Przód. Tył. Przód. Tył. Błagam niech to się skończy. Błagam nie wytrzymam. Uduszę się. Zaraz zwymiotuje. Umieram. Zaraz. Co to? Coś spływa mi do gardła. O nie. Spuścił mi się do gardła. Zaraz zwymiotuję. Wyciągnął. Wreszcie. Ten jego obrzydliwy uśmiech. Wreszcie zaczerpnęłam powietrza. Dławiłam się. Kaszlałam. Podniósł mnie brutalnie. Wziął na ręce. Zaniósł z powrotem do sypialni. Rzucił na łóżko. Obrócił na brzuch. Mocno wszedł od tyłu. Zaczął brutalnie gwałcić na pieska. Jestem kurwą. Zwykłą szmatą. Dziwka. Ladacznica. Tym właśnie się stałam przez tego zwyrodnialca. Nie błagałam. Nie płakałam. Nie wyrywałam się. Nie miałam siły. Leżałam jak deska. On posuwał. Z każdym momentem coraz brutalniej. Wyjął dopiero po godzinie. Dał klapsa. Obrócił mnie na plecy i spuścił mi się na twarz. Ścisnął pierś. Wyszedł. Jestem kurwą. Zwykłą szmatą. Dziwka. Ladacznica. Tym właśnie się stałam przez tego zwyrodnialca...

,,Kat z lasu''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz