Perspektywa Remusa
Każda kropla wódki spływała teraz po podłodze. Zupełnie przypadkowo upuściłem butelkę, no i się rozbiła. Prawie jak moje serce po stracie Syriusza. Jasne, listy to jakaś odskocznia. Ale i tak, to ogromny cios. I tak zmarł dwa lata temu. Mam już pieprzone dwadzieścia lat, a nadal nie umiem się ogarnąć. Listy były tylko cztery. Pisane w dniu jego śmierci, dwa miesiące po tym, a kolejny sześć miesięcy później no i ostatni cztery tygodnie temu. Przestałem je pisać chwilowo. Sądzę, że do tego wrócę. Wytarłem alkohol z podłogi, i zapaliłem mugolskiego papierosa. Moje brązowe włosy były w kompletnym nieładzie. Ten czas miesiąca właśnie się zbliżał. Nadal James ze mną wychodził, ale Peter nie. Zaczeliśmy nawet podejrzewać że dołączył do śmierciożerców.Z moich zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzałem kto to. Nimfadora. Urocza dziewczyna, o kolorowych włosach i cudownej osobowości. Nie że się w niej zakochałem - co to to nie. Kocham tylko Syriusza, a ona poprostu pomaga mi się ogarnąć, ale bez skutku. Dziewczyna weszła i uściskała mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Czasem naprawde potrafiła poprawić mi humor.
- Kawy, herbaty? - spytałem ją grzecznościowo.
- Podziękuję. W zasadzie.. - przerwała na chwilę. - Przyszłam porozmawiać. Zanim spytasz o czym.. - dodała gdy zauważyła że moje usta otworzyły się aby właśnie o to spytać. Albo czytała mi w myślach, albo zna mnie na wylot. - Martwię się o twój stan, Remusie. Ciągle się załamujesz, palisz te mugolskie papierosy, czy jak im tam. Musisz ruszyć dalej, nie możesz się załamywać. Rozumiem że Syriusz to twój najlepszy przyjaciel ale..- właśnie tu przestałem słuchać. Kim tak w zasadzie był dla innych Syriusz? Przyjacielem, kolegą. Dla mnie był całym życiem. Calusieńkim. Potrafił poprawić mi humor swoim idiotyzmem. Był tak cholernie kochany. Nauczyłem go wielu mugolskich rzeczy. Nauczył się grać na gitarze ode mnie. Kiedyś zaśpiewał dla mnie piosenkę. Była naprawdę urocza w swej głupocie. Mimo opinii casanovy, był ciamajdą. Nie raz, nie dwa wywalił się siadając na sofę w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Czasami specjalnie się potykał, aby mieć pretekst by mnie przytulić. Kochałem go całym sercem. To on podał chłopakom pomysł stania się animagami, i w dniu pełni być ze mną nie tylko mentalnie, ale też fizycznie.
- Hej, słuchasz mnie jeszcze?- spytała Nimfadora. - Wyglądasz na.. zagubionego. Nie, może raczej pochłoniętego w myślach. Zawsze możesz o tym powiedzieć, wiesz? Ja chyba już pójdę tak w ogóle.. - powiedziała przygnębiona. Bez słowa wyszła zostawiając mnie samego, bez chęci do życia. Uśmiechnąłem się pod nosem, dobrze wiedząc że zaraz będę cały w krwi..
⠀________⠀⠀┊ ┊ ┊
⠀⠀┊ ┊ ┊
⠀⠀┊ ┊ ✫
⠀⠀┊ ⊹ ⋆
⠀⠀┊. ⠀ ⠀ ⠀ ⠀
⠀⠀✧ ⠀ ⠀ ⠀
Witam! Tak jak obiecałam, dodaję opisówkę. Chciałabym zwrócić uwagę na szczegóły, bo w następnej opisówce która pojawi się dopiero po dwóch listach, będzie się działo, a zdradzić mogę tylko że Remus jeszcze *jeszcze!* się nie zabije. Najlepszego z okazji dnia dziecka, i miłego dnia, kwiatki.
CZYTASZ
𝐨𝐮𝐫 𝐟*𝐜𝐤𝐢𝐧𝐠 𝐠𝐨𝐨𝐝𝐛𝐲𝐞
FanfictionSyriusz nie żyje. Dziewiętnastoletni Remus, załamany pisze listy, ktòrych jego wybranek już nigdy nie przeczyta. Druga część City Of Angels. Tak, uśmierciłam Syriusza. Jak to powiedziała J.K Rowling, "Bardzo trudno zabijać jednego ze swoich ulubie...