7; opisówka

211 27 10
                                    

Siedziałem na wygodnym czarnym fotelu wertując zdjęcia z młodości. Ze starego albumu wypadły listy. Nie były to te pisane przeze mnie, a liściki od Syriusza czy James'a. Gdy dowiedziałem się, że Peter zdradził Lily i Jamesa, i to przez niego umarli, wyrzuciłem go ze swojego życia. Dosłownie. Niestety, przeżył. Kto by się spodziewał, że ten kujon, Remus Lupin byłby w stanie kogokolwiek torturować? Chyba nikt.

Wziąłem do ręki jeden z listów. Wszystko zapisano czarnym tuszem, a na dole kartki widniało serce. Nie mówię tu o serduszku które przesyłają sobie pary - Syriusz naprawde świetnie rysował, i dla mnie przygotował właśnie realistyczne serce. Zacząłem czytać.

Remusie,
Kocham Cię. Pamiętaj o tym dobrze? Zawsze mnie kochaj. Jeśli ktokolwiek jeszcze umrze, załamie się. Ale ty będziesz ze mną, prawda?

Nagle przerwałem. No tak. Regulus, młodszy brat Syriusza, nie jest po dobrej stronie. Od początku się domyślałem. Nie wstydził się tego zbytnio.

Mam nadzieję. Lily nareszcie pocałowała Jamesa dłużej niż na 30 sekund! Sukces prawda? Zdrowiej. McGonnagall uważa, że już we wtorek wyjdziesz z tego.

Kocham Cię
Remusie Johnie Lupinie

Moje oczy zalały się łzami. Zawsze gdy czytam od niego list tak jest. No i nagle coś musiało tą nostalgię przerwać. Dzwonek do drzwi, konkretniej. Super kurwa. Gorzej być nie mogło. Nie miałem ochoty nikogo widzieć. N-I-K-O-G-O. Nawet Dora by mi nie pomogła. O ile przed chwilą, byłem całkowicie smutny, teraz moje ciało przeszywała złość. Skoro już musiałem, to podszedłem otworzyć drzwi. No i ją zobaczyłem. Fioletowe włosy, czarna spódnica i do tego kabaretki. Kto inny jak Nimfadora. Zaprosiłem ją do środka. Mimo że byłem wkurwiony, nie znaczy że nie miałem manier. Spytałem czy chcę kawę, czy herbatę czy coś innego. Poprosiła kawę. Czarną, bez cukru i bez mleka. Musi być gorąca, bo inaczej nie wypije. Znałem tą prośbę na pamięć. Za każdym razem prosiła mnie o to samo. Rozmawialiśmy o przeszłości. Szkole, i o takich pierdołach. W pewnym momencie przestałem jej słuchać. Opowiadała o jakichś swoich przyjaciółkach. Gówno mnie to obchodziło. Ale siedziałem. Siedziałem, kiwałem głową, i co jakiś czas zadawałem wymijające pytania. Kiedy po raz trzeci spytałem, jak nazywa się jej najlepsza przyjaciółka z czasów szkolnych, wyszła. Otworzyła drzwi, i wyszła. Zostałem sam, ale zadowolony. Przez utratę tylu osób w życiu, stałem się introwertykiem.
Syriuszu, kurwa. Potrzebuje Cię.

𝐨𝐮𝐫 𝐟*𝐜𝐤𝐢𝐧𝐠 𝐠𝐨𝐨𝐝𝐛𝐲𝐞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz