3.

883 81 7
                                    

Znowu jęczałam jego imię i nie żałowałam. Przez tyle lat pragnęłam jego dotyku, jego ciepła, jego pocałunków i bliskości. A teraz go miałam, był przy mnie, całował, przytulał i pieprzył jak nikt inny.

Obudziłam się wtulona w jego ciało. W ciało, o którym marzyłam i za którym tęskniłam od tylu lat. Czasem myślałam, jakby to było znowu się do niego przytulić, poczuć jego ciepło. I teraz mogę stwierdzić, że jest to najpiękniejsze i najbardziej pożądane przeze mnie uczucie.

Dotknęłam jego policzka i delikatnie po nim przejechałam kciukiem.

-Kocham Cię. - szepnęłam, z pełną pewnością, że śpi.

-Ja też Cię kocham. - otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko, a ja nie wiedziałam co zrobić, myślałam, że śpi, w sumie powiedziałam prawdę, nigdy nie przestałam go kochać, nawet na chwilę.

-Muszę jechać do domu. Kamil mnie zabije, jeśli się dowie... - podniosłam się, ale szybko pociągnął mnie znowu na łóżko.

-Olka wszystko załatwi, śpisz u niej, spiłaś się i do domu dotrzesz po południu jak dasz radę. Odwiezie Cię, po co Twój wybranek ma się fatygować, i tak jesteś prawie nieprzytomna. Ale byłaś grzeczna, nawet z nikim nie tańczyłaś. Ola zapewnia. - mówił plan, jaki z nią ustalił i śmiał się przy tym w głos, cholerny intrygant.

-Nie zmieniłeś się... - wyszeptałam - Powiesz mi, dlaczego wtedy zniknąłeś? - popatrzyłam mu w oczy.

-Nie ma o czym mówić, śniadanie? - umiejętnie zmienił temat.

-Marcin, do cholery! - podniosłam na niego głos - Mam prawo wiedzieć!

-Nie zrobiłem tego dla własnego widzi mi się. - powiedział ostro - Myślisz, że moją jedyną miłość zostawiłbym bez znaku życia, bo miałem taką ochotę? Kurwa, kocham Cię i kochałem wtedy! - krzyknął, był zły, wstał do okna.

-Po prostu chcę wiedzieć, dlaczego? Ciągle zadawałam sobie to pytanie... - wyjaśniłam.

-Nie wyjechałem wtedy... - szepnął - Jechałem do Ciebie, znaczy miałem. - obrócił się w moją stronę - Zajechałem jeszcze do znajomego coś załatwić i tam mnie dopadli. Zabili go. Zastrzelili na moich oczach, a we mnie celowali, ostrzelali mi cały samochód. - wyznał.

-Ale kto? - przerwałam mu.

-Kto, kto. - zawrócił oczami - Moi wrogowie. Już teraz nieobecni na tym świecie, ale wtedy byli groźni... - tłumaczył - Gdybym przyjechał do Ciebie zabiliby nas oboje. Musiałem wyjechać. Przez dwa pierwsze lata byłem w Rosji, później przeniosłem się do Portugalii i tam przeczekałem. W Polsce wszystko zostało załatwione i mogłem bezpiecznie wrócić. Wrócić do Ciebie. - podszedł do mnie - Nie mogłem Cię zabrać. Wiem, że potrzebowałabyś czasu, a ja musiałem od razu uciekać. Nie było czasu. - miał w oczach łzy.

-Ale mogłeś jakoś się ze mną skontaktować. - powiedziałam spokojnie.

-Nie mogłem. - zaprzeczył pewnie - Namierzyliby mnie. Mieli Cię na oku. Sprawdzali czy nie masz ze mną kontaktu. Nie miałaś czasem tak, jak dzwoniłaś do kogoś, jakby ktoś oddychał do słuchawki? - zapytał spokojnie.

-Miałam i to nie raz! - powiedziałam wystraszona - Podsłuchiwali mnie?

-Na każdym kroku... I obserwowali. Przepraszam, wiem, że zachowałem się jak totalny dupek. - popatrzył mi w oczy i delikatnie musnął.

-To ja przepraszam. - popłynęły mi łzy - Skreśliłam Cię z mojego życia, mam poślubić innego, podczas, gdy Ty tak naprawdę nie jesteś niczemu winien. Chroniłeś mnie. - wytarłam nos.

-Gdyby dowiedzieli się, że masz ze mną jakikolwiek kontakt zabiliby Cię. - wziął moją dłoń.

-A teraz? Co teraz? - patrzyłam na niego, bałam się o jego życie.

-Teraz już jest wszystko w porządku. - uspokoił mnie - No, poza nami. Nie chcę wpieprzać Ci się w życie, ale tak bardzo Cię kocham... - pocałował moją rękę - Oddałbym za Ciebie życie, dlatego błagam, przemyśl to jeszcze raz. Ja bez Ciebie nie istnieję. Wiesz czym były dla mnie te lata bez Ciebie? Nigdy, nikogo tak bardzo nie kochałem. Jesteś dla mnie wszystkim. To ja miałem przysięgać Ci miłość i wierność... - mówił, a głos mu się łamał - Dla mnie miałaś założyć białą suknię.

-Ciiii. - pocałowałam go - Wiem, nie mów nic. - pogładziłam go po policzku, a jemu spłynęła łza -Nie wiem co mam zrobić. Tak bardzo Cię kocham, a z drugiej strony nie mogę skrzywdzić Kamila. On mi tego nie daruje. Takie sytuacje widuje się tylko w filmach, a teraz sama w niej jestem. - mówiłam cicho.

-Dam Ci czas, prześpij się z tym i wrócimy do tej rozmowy? - zaproponował - Może odezwę się za dwa, trzy dni? - patrzył mi w oczy.

-Mam wytrzymać bez Ciebie dwa, albo trzy dni? - zapytałam przerażona, najchętniej każdą chwilę bym z nim spędziła.

Złapał mnie w swoje ramiona i mocno przytulił. Byłam w pieprzonej rozsypce. Nie wiedziałam co zrobić z własnym życiem. Najchętniej wyjechałabym stąd daleko i zapomniała o wszystkim. Nie mogłam przeżyć życia z kimś, kogo tak naprawdę nie kochałam. Cały czas bym się męczyła w tym związku. To Marcin jest miłością mojego życia i to z nim chcę się starzeć.

-Tak bardzo Cię kocham. - wyszeptał - Jeśli dasz nam szansę, już nigdy Cię nie zostawię, zresztą skończyłem z tym wszystkim. - mówił spokojnie - Teraz jestem specjalistą do spraw bezpieczeństwa IT. Oficjalnie. - dodał z żartem - Mam duże udziały w spółkach. - musnął mnie - Będziesz mogła być zawsze moją kurką domową i pichcić te swoje pyszne potrawki. - mówił słodko, jak do dziecka.

-Nie chodzi o pieniądze. - zaprzeczyłam stanowczo.

-Wiem. - przyznał szybko - Nie znamy się od dziś, wiem jakie masz podejście, tylko tak powiedziałem. Chcę, żebyśmy wszystko mieli jasne.

-Daj mi dwa dni na podjęcie decyzji, ale nie zostawiaj mnie z nią samej. - powiedziałam cicho, chciałam jeszcze porozmawiać o tym z moją Mamą. Była moją najlepszą przyjaciółką i zawsze mi doradzała. Jej słowa prowadziły mnie przez całe życie i nigdy się nie pomyliła. Zawsze miała rację. Zawsze.


___________

Kochani, wspaniale, że jest Was tutaj już tyle!

Bardzo dziękuję za miłe słowa i proszę o więcej!

Mam nadzieję, że po dzisiejszym rozdziale ociepliliście swoje podejście do Marcina :) Buziaki!

Wróć do mnie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz