Pierwsze motylki w brzuchu

303 7 0
                                    

🤓Harry Potter
Siedziałaś właśnie we wspólnym pokoju Ravenclaw, kiedy podsłuchałaś skrawek rozmowy dziewczyn siedzących nieopodal ciebie.
- Myślisz, że on naprawdę wrzucił tam swoje nazwisko? - odezwała się jedna z nich.
- Nie wiem, ale to jest Potter. Po nim wszystkiego bym się spodziewała. - odpowiedziała na pytanie koleżanki.
Doskonale wiedziałaś, że cały Hogwart obwiniał Harrego o oszustwo, jednak ty czułaś, że nie był do tego zdolny. Od waszej wspólnej podróży do szkoły magii i czarodziejstwa minęło sporo czasu, w którym poznałaś chłopaka bliżej i zmieniłaś o nim zdanie. Niestety ostatnio się od siebie oddaliliście, mimo tego nie mogłaś znieść tylu obelg skierowanych w jego stronę.
Zbulwersowana podeszłaś do plotkarek i powiedziałaś:
- Skoro wy tu jesteście, kto obsługuje klientów w Magicznycch Dowcipach Weasley'ów z plakietką "Nieudany psikus"? Naprawdę nie macie nic bardziej wartościowego do roboty?
Zmieszane opuściły pomieszczenie.
Uznałaś, że Potter może potrzebować teraz wsparcia, a skoro nawet jego najlepszy przyjaciel stracił w niego wiarę, ty musiałaś go pocieszyć.
Znalazłaś go spacerującego poza murami Hogwartu.
- Cześć.
- Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony twoją obecnością.
- Przyszłam zapytać...jak leci? - wyjaśniłaś nie do końca wiedząc jak zacząć rozmowę.
Delikatnie się uśmiechnął i stwierdził:
- Nie potrzebuję pocieszenia.
- O patrz, mam inne zdanie na ten temat. - również się uśmiechnęłaś.
- Harry przyszłam tu, żeby powiedzieć, że ci wierzę. - powiedziałaś już całkiem poważnie.
Bardzo nie chciałaś by startował w turnieju. Bałaś się, że nie wróci z niego cały, że go stracisz.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to cieszy. - jego oczy rozbłysnęły, gdy kierował te słowa do ciebie.
Staliście tam jeszcze długi czas rozmawiając i się śmiejąc, a ty mogłaś stwierdzić, że naprawdę udało ci się go pocieszyć.

😋Ron Weasley
Siedziałaś na przeciwko Rona przy stoliku Gryffindoru, dokładnie tak jak wtedy gdy się poznaliście. Od tamtego czasu bardzo zaprzyjaźniłaś się z chłopakiem. Jednak mała różnica, którą była irytująca Lavender rujnowała sentyment. Odkąd zostali parą nie odstąpywali się na krok, co z nie wiadomych przyczyn bardzo cię wkurzało.
- To naprawdę bardzo przyjemne miejsce, ale...- mówiła Lavender siedząca obok Rona i opowiadająca o jednej ze swoich wycieczek z rodzicami.
Znudzona przerzucałaś widelec z ręki do ręki.
- ,ale trochę specyficzne. Różnica kultur. Moi rodzice powiedzieli, że dobrze, że byliśmy tam tylko cztery dni, bo jeszcze trzy i kompletnie by zwariowali. - dokończyła, całe grono ludzi włącznie z Ronem słuchali jej z zaciekawieniem.
- Jestem pod wrażeniem. - zaczęłaś znudzonym głosem - Naprawdę masz niebywałe zdolności. Tobie wystarczyły tylko trzy dni na coś co przeciętnemu człowiekowi zajęłoby tydzień.
Dziewczyna z początku zaintrygowana twoimi słowami, oblała się rumieńcem i urażona wyszła z jadalni. Ron posłał ci gniewne spojrzenie i pobiegł za nią.
Jaka delikatna. - pomyślałaś sarkastycznie.
Po chwili postanowiłaś udać się śladami zakochanej pary i wyszłaś z wielkiej sali. Zatrzymałaś się jednak tuż za drzwiami widząc, jak Ron obejmuje swoją dziewczynę. Poczułaś dziwne ukłucie w sercu.Chciałaś ich rozdzielić, jednak gdy Lavender go pocałowała, uleciała z ciebie cała złość, a pojawiło się piekące poczucie żalu i smutku.

😐Draco Malfoy
Siedziałaś w Wielkiej Sali, gdy zauważyłaś Malfoya pospiesznie zmierzającego przez korytarz. Mimo początkowej niechęci postanowiłaś się za nim udać. Od jakiegoś czasu podejrzewałaś, że Draco coś knuje, ale to nie był jedyny czynnik wpływający na twoją ostateczną decyzję. Myślami ciągle wracałaś do rozmowy z nim na Wieży Astronomicznej, kiedy to zobaczyłaś w nim kogoś więcej niż inwalidę emocjonalnego. Zniknął za drzwiami mało uczęszczanej łazienki. Na moment zrobiło ci się głupio, jednak po chwili namysłu, która wydawała ci się wiecznością delikatnie otworzyłaś drzwi i weszłaś do środka. Stał przy jednej z wielu umywalek. Jego wygląd cię zaskoczył. Koszula była rozpięta u góry i pognieciona, włosy miał potargane. Jednak najbardziej wprawiło cię w osłupienie to, że po twarzy spływały mu żywe łzy. Podeszłaś bliżej i zobaczyłaś, że na odsłoniętym przez rękaw nadgarstku było coś ciemnego...znak Czarnego Pana. Nie zauważył cię od razu, ale gdy się zbliżyłaś, odbiłaś się w lustrze, na które patrzył. Natychmiast się odwrócił. Staliście tak w milczeniu, a on nieudolnie starał się ukryć swoją rękę, za plecami.
Czułaś ogromny zawód Malfoyem, chociaż sama nie wiedziałaś czego się spodziewałaś.
- Jak długo tu stoisz? - zapytał trzęsącym się głosem.
- Wystarczająco długo. - odpowiedziałaś beznaiętnie.
- Wyjaśnie ci to jest... - zaczął jeszcze bardziej roztrzęsiony, lecz mu przerwałaś.
- Jesteś z siebie zadowolony?
Na jego twarzy widniał ból zmieszany z zaskoczeniem.
- Chyba wiedziałeś, że tak się stanie. Od zawsze robisz wszystko by stać tym, czym jesteś teraz. - zaczęłaś przekrzykiwać nadzieje, że to wszystko jest koszmarem - Przeklętym śmierciożercą, potworem!
Na chwilę przestał patrzeć ci w oczy, ale po chwili znów w nie spojrzał, celując w ciebie różdżką. Instynktownie wyjęłaś swoją i wymierzyłaś w chłopaka.
- Obiecaj, że nikomu nie powiesz, bo inaczej będę musiał usunąć ci pamięć.
W jego oczach znów zebrały się łzy. Czułaś, że ty również nie będziesz mogła powstrzymać swoich.
Opuścił różdżkę i opadł na kolana, a ty zbliżyłaś się do niego, również klękając, złapałaś za rękę i zmusiłaś do wycelowania jeszcze raz.
- Zrób to! No dalej! - krzyknęłaś - Wolę nie pamiętać, że jesteś takim śmieciem.
Spojrzał na ciebie, a ty impulsywnie go przytuliłaś. Nie pozostawał ci dłużny. Klęczeliście wtuleni w siebie przez kilka minut, aż on nie cofnął głowy, na tyle, by móc oprzeć się o twoją szyję. Miałaś wrażenie, że nie tkwiliście już w "przyjacielskim" uścisku. Speszona wstałaś odsuwając go od siebie. Ruszyłaś w kierunku drzwi rzucając na odchodne:
- Ogarnij się. Chyba nie chcesz, aby ktoś zobaczył cię w takim stanie.

Twoja historia z... - Preferencje//Harry Potter//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz