- Pokaż proszę Panu Marcelowi jak się obsługuje piec.
- Po co? przecież ja to zawsze robię.
-Pana czas się już powoli kończy.-Wtrąca się Megan z perfidnym uśmiechem.
-Dziewczyno ty nawet nie wiesz na co mnie stać, błagała byś bym przestał.- Nie mogę pohamować śmiechu na to stwierdzenie Pana Rysia, Megan patrzy na niego lodowatym wzrokiem ciekawe co jest w stanie ją ruszyć żeby jakkolwiek zareagowała.
- Dobra przejdźmy już do rzeczy. – Pośpiesz nas Marcel tym swoim seksownym głosem.
- Aktualnie to wszystkie piece są zajęte, dopiero za 40 minut będzie wolny.
- To idealnie akurat zdąż przywieźć ciała.- Mówi Megan.
-Jakie ciała? przecież dwie godziny temu była dostawa nowych z kostnicy.-Pyta zdezorientowany Pan Ryszard.
- My mamy swoje których musimy się pozbyć.- Odpowiada mu Megan.
-Co ci dziecino zrobili że ich zlikwidowałaś?
-Żyli tyle wystarczy.
-To faktycznie wystarczający powód.
- Dobra jedzcie po nich a ja wszystko przygotuje.- Mówi Pan Ryszard.
- Bolo pilnuj Pana Rysia, a ty Marcel zostań z Julcią. – Megan wydaje polecenia, zabiera ze sobą trzy swoje pieski. Zaraz słychać jak odjeżdżają samochody.
Dwójka mężczyzn odchodzi wy stronę krematorium, a ja zostaje sama z Marcelem.
- To może się czegoś napijemy?- Pyta Marcel z tym swoim zniewalającym uśmiechem, ta teraz najchętniej to kwasu siarkowego.
-Kawę zrobię.
- Czarną bez cukru poproszę.
-Dobrze zaraz przyniosę. – Przyniosłam kawę, wolny czas spędziliśmy na rozmowie która była bardzo miła. Co mnie w sumie zaskoczyło facet jest w jakimś gangu motocyklowym i zabija ludzi, jak nie ma jego szefowej i jej goryli jest kompletnie inny miły, szarmancki i roześmiany taki chłopak z sąsiedztwa. To chyba jednak błąd oceniać ludzi po tym jak wyglądają.
~40 minut później~
Tylnym wejściem dwaj ochroniarze Megan wnieśli worki z denatami. Jak je otworzyli to przeżyłam szok wydłubane oczy, rany na ustach po piłowanych zębach, połamane kosić czaszki jakby po uderzeniach pewnie młotkiem, wybite barki, wypadające wnętrzności brzucha, wykręcone kolana i ran całe ciała ranami po chłostaniu biczem. Ciała po wypadkach drogowych już wyglądają lepiej.
- Następnym razem mniej zabawy, a więcej korzyści zamiast ich tak szarpać to moglibyście wyciąć ich organy i sprzedać, za jednego z nic dostalibyście z pół miliona.- Upomina ich Pan Ryszard, czym wywołuje szok na twarzach wszystkich.
- Do tego potrzebni byli ludzie którzy znają się na tym, bo z źle wyciętego i przechowanego nie będzie pożytku.
- To żaden problem mam kogoś takiego. Były wojskowy lekarz.
- Nie no super jeszcze mi tu żołnierza sprowadźcie, może jeszcze od razu CBA i CBŚ.- Mamroczę zirytowana.
- Spokojnie kicia nic się przecież nie stanie jak będziemy uważać.- Pociesza mnie Marcel pocierając dłońmi moje ramiona. Czuje się zawstydzona tą sytuacją i już jestem czerwona na twarzy jak dojrzały pomidor. Na szczęście resztę nie wiele obeszło nasze zachowanie i dalej rozwiali z Panem Ryszardem o jego koledze z wojska.
- Dobra młody koniec miziania, chodzić pokaże wam jak to działa tylko musicie nałożyć wszyscy maski bo tam śmierdzi spalenizną. – Zwraca naszą uwagę Pan Ryszard.
- Tutaj naciskasz blokady się zwalniają, przekręcasz sobie to w prawo i otwierasz drzwiczki, wysuwasz stół tyko w rękawicach bo jest gorący. Tu jest kanał to do tego przesuwasz popiół w niego tym sobie odsuwasz zasłonkę w tym miejscu i tak zsypujesz wszystko do urny. No to teraz kładźcie następnego i wsuwamy zamykamy drzwiczki zatrzaskujesz przekręcasz teraz w lewo i już są zablokowane no i teraz tyko dwie godziny czekania.- Kończy Pan Ryszard swoje nauki.
CZYTASZ
Marzenia
HumorZaczęło się od niewinnego marzenia a skończyło nieprawdopodobną historią. Dużo czarnego humoru zawartego w świecie ludzi bez zasad. Mogą występować wulgaryzmy.