5

571 56 22
                                    

Mężczyźni złapali mnie mocno za ramiona. Wyrywałam się, ale jeden żandarm kopnął mnie w brzuch. Skuliłam się z bólu, po czym zaczęli kierować się ze mną na zewnątrz.

- Matko, co wy robicie! Zostawcie ją! - kątem oka zauważyłam, że to właścicielka z gospody. Pewnie usłyszała hałas i przyszła. Lecz oni się nie odezwali i po prostu wyszli.

Jakiś czas później

Siedzę skulona w rogu celi,trafiłam do więzienia i teraz czekam, aż ktoś przyjdzie i łaskawie da mi coś do jedzenia. Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi i postać przed moją celą. Ukucnął, przesunął talerz i kubek, a po chwili wyszedł. No nareszcie. Podeszłam i zaczęłam jeść chleb popijając go wodą. Po na jedzeniu położyłam się i zasnęłam.

Obudził mnie szczęk kluczy. Otworzyłam oczy i zauważyłam żandarma, który mnie zakół i wyprowadził z celi. Nie wiedziałam co się dzieje lecz później zorientowałam się że prowadzi mnie do sądu. Zaczęłam się stresować. Co jeśli mnie rozpoznają? Co jeśli są to moje ostatnie minuty życia? Tego typu pytania ciągle krążyły w mojej głowie, przez co nie zauważyłam, że już doszliśmy. Drzwi sali się otworzyły i po chwili znalazłam się w środku.
Wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Można było usłyszeć ciche szepty, które powodowały u mnie jeszcze większy stres.

Żandarm zaprowadził mnie do jakiegoś słupka i przywiązał mnie do niego. W między czasie rzuciłam okiem na całe pomieszczenie, w którym była nie tylko Żandarmeria, ale też i Zwiadowcy. Na chwilę nastała grobowa cisza, lecz nie trwało to zbyt długo.

- Trzeba ją stracić! Zdradziła ludzkość! Nie jest godna żyć! - co chwilę było słychać podobne zdania ze strony Żandarmerii.

- Proszę o ciszę!- na sali znowu nastał spokój. - Dziękuję. Dobrze, zobaczmy co my tu mamy. - Sędzia  zaczął przeglądać jakieś papiery.- Więc, pozwana  zfałszowanie swojej śmierci i kradzieży sprzętu. Czy oskarżona przyznaje się do tego?-

Zaczęłam sie pocić. Wiedziałam że nie mogę się przyznać, bo wtedy na pewno by mnie zabili. Chyba że dało by się to jeszcze odkręcić.

Nie odzywałam się przez dłuższy czas co zaczęło już irytować Żandarmów, ale sędzia posłał im wrogie spojrzenie, przez co się trochę uspokoili. Widział że nic nie powiem dlatego sam zaczął temat.

- Jeżeli uważasz, że dzięki milczeniu coś zdzialasz, to bardzo się mylisz. Mamy za dużo dowodów, by się przyznać, że pojmanie cię było tylko przypadkowe. - zrobił przerwę i patrzył na moją rekację.

Siedziałam jak siedziałam, nie mialam jakiejkolwiek odwagi podnieść głowy i na nich wszystkich spojrzeć. -   Wiemy kim jesteś na prawdę, lecz zastanawia mnie fakt, czemu to zrobiłaś i gdzie się ukrywałaś przez całe 7 lat- tutaj ludność z sali przerwała i zaczęła podawać,
A raczej stwierdzać powody.

- Na pewno ze względu na sławę! Wiedziała, że taka sytuacja będzie podziwiana i szanowana!- powiedziała jakaś kobieta, a kilka zgadzało się z nią i kontynuowało
- Tak to jest prawda! A po jakims czasie by po prostu sobie przyszła i " o podziwiajcie mnie"! Jak możesz nie mieć wstydu!- jednak przerwał jej jeden Żandarm.
- Bardziej prawdopodobne była by ucieczka od podatków! Wszystkie pieniądze by brała dla siebie i wydawała bez najmniejszego zastanowienia nad spłacaniem długów! - Go poparło więcej osób.

Ciągle się sprzeczali co jest bardziej prawdziwe, jednak z sekundy na sekundę coraz bardziej mnie to wszystko irytowało i napawało większym stresem i gniewem. W końcu nie wytrzymałam i mocno szarpnełam rękami co wywołało hałas metalu ( bo była przywiązania do pala xD). Wszyscy spojrzeli na mnie i czekali na moje dalsze postępowanie. Znowu sędzia zabrał głos.
-  Więc z tego co widzę, żaden z tych powodów nie był trafny, czy wręcz przeciwnie był idealny do sytuacji?-
Coraz bardziej mnie podpuszczał i wiedział, że nie wytrzymuje już psychicznie w tym pojebanym miejscu.

- Tak... przyznaje się...- było słychać szepty. Znowu atmosfera zaczęła cholernie gęstnieć.
-  Dlaczego to zrobiłam...?.... istnieje życie poza klatką w którym możliwe, że jest  o wiele więcej możliwości do normalnego życia,

W którym wszyscy są wolni od murów... - wszystko starałam się mówić kompletnie obojętnie. Podniosłam wzrok i spąglądałam na wszystkich. Z tego co widziałam ludzie nie byli zbytnio zadowoleni z tego powodu.

Patrzyli na mnie raz ze strachem,...  raz z wyższością. Zwiadowcy, a raczej Erwin, spoglądał na mnie ze smutkiem jak i jednocześnie radością. Zastanawiałam się o co mu chodzi, co nie zajęło mi długo bo znowu głos zabrał Darius.

- Skoro było to powodem gdzie się ukrywalaś. Znak życia dałaś tylko i wyłącznie w ciągu tych dwóch tygodni, może faktycznie chodzi ci tylko o rozgłos?

Nie miałam już ochoty na gadanie i przyznawanie się do wszystkiego chociaż nadal posiadałam jeden haczyk który był bardzo przydatny.

Sędzia westchnął. - No cóż to chyba twój los jest już przesądzony.- Żandarmi szykowali bronie.

Widziałam, że Erwin miał coś jeszcze do powiedzenia, ale go wyprzedziłam.

- Myślę, że dla Zwiadowców nie będzie zbyt korzystne zabicie Skowronka.

Erwin wytrzeszczyl oczy jak i reszta Zwiadowców. Po twarzach widać było, że się nie spodziewali takiego tekstu. Kilku z nich usiadło lub spadło z szoku. Patrzyli na mnie jak na zjawę
A gdy napotkali mój wzrok zakrywali buzię i odwracali wzrok. Darius jak i Żandarmi kompletnie nie wiedzieli co się dzieje. Zaczęli szeptać między siebie i zdezorientowani przyglądali się Zwiadowcom i mi.

- J-j-jakim cu-dem to-o ty- odezwał się jeden z żołnierzy. Był blondynem. ( No teraz zgadujcie kto to może być )

To był rekrut.

Ten sam którego ostatnio uratowałam przed tytanem.

- Darius ty musisz ją zostawić przy życiu...... ona uratowała życie większości  Zwiadowców na wyprawach...- Erwin z szokiem  Zaczął do niego mówić - przywróć ją do nas.

- Nie! Ona ma zginąć!- Żandarm skierował na mnie lufę strzelby, ale nie strzelił. Ktoś mu ją wyrwał.

- Może byś tak poczekał A nie robił wszystko na własną ręke -

Ten obojętny głos. Levi.

Podszedł bliżej mnie, spojrzał i rzucił broń na ziemię.

- Dla dobra ludzkości lepiej byłoby, gdybyś ją zostawił przy życiu. Może i jest śmieciem, który waszym zdaniem nie powinien żyć, ale dla większości Zwiadowców ten śmieć jest stróżem, który uratował im życie kilka razy. - Pustym wzrokiem przeszywał Dariusa  i czekał na jego odpowiedź.

- Dobrze już spokojnie. Zostawię ją przy życiu i znowu będzie Zwiadowcą, ale jeżeli drugi raz ucieknie poza mury, nie będzie nawet rozprawy. Od razu ją zabijemy

- Sami byśmy to zrobili- Levi bez zastanowienia odparł.

Przełknęłam ciężko ślinę. Nie chciałam być znowu w Zwiadowcach, nie chciałam znowu patrzeć jak moi towarzysze broni giną, a ja jestem zbyt daleko by im pomóc.

Nie mogłam nic zrobić tylko przyjąć ten wyrok na klatę i z tym żyć.

- Więc wszystko jasne. [T/I] [T/N], zostajesz wcielona na nowo do korpusu Zwiadowczego i masz prawo  służyć mu z honorem. Sprawę uważam za zamkniętą!

~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję za przeczytanie. Mam nadzieję,  że to w jakiś sposób było  ciekawe xd. Przepraszam że nie wstawiłam nic od maja czy jeszcze wcześniej ale wena itp XD

--ℙ𝕤𝕖𝕦𝕕𝕠𝕟𝕚𝕞 " 𝕊𝕜𝕠𝕨𝕣𝕠𝕟𝕖𝕜"-- Levi X ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz