Spojrzałam przed siebie, otwarty laptop cichym szumem informował o działaniu, westchnęłam głośniej zamykając teczkę z kolejnym podpisanym kontraktem. O tak, pomyślałam, następny do kolekcji. Uśmiechnęłam się do siebie, dobry zespół to jest to, czego nie da się niczym zastąpić.
Usłyszałam pukanie do drzwi i po chwili przystojną twarz jednego z moich pracowników.
- Mogę na chwilkę?
- Jasne, wejdź – Kuba był jednym z pracowników, którzy całkiem niedawno zasilili grono mojej, jak ja to nazywałam, brygady. Był wysokim, w miarę dobrze zbudowanym mężczyzną, przystojna twarz, zadbany, pewny siebie. Wiedziałam, że dobrze robię wybierając go spośród grupy ludzi, którzy zjawili się u nas na rozmowie kwalifikacyjnej.
- Mam nadzieję, że jesteś zadowolona? – Zapytał i wymownie spojrzał na teczkę, która leżała na biurku. Zawierała podpisany kontrakt, na dość wysoką kwotę. Kontrakt był także i jego zasługą.
- Oczywiście, góra też.
- To doskonale – spojrzał na mnie – Słuchaj, a może byśmy poszli to uczcić do Euforii, dzisiaj po pracy? Zbieramy chętnych, co ty na to?
Nigdy nie miałam zapędów służbisty w stosunku do zwracania się do ciebie per Pan, Pani. Uważałam, że lepsza atmosfera będzie panować w biurze. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 18:00.
Ostatni tydzień dął nam wszystkim popalić, ślęczenie do późna, aby podomykać wszystkie kwestie kontraktu wyraźnie spowodowały spadek formy wśród niektórych pracowników.
- No nie wiem, jestem zmęczona, marzę o gorącej kąpieli, kieliszku dobrego wina i wygodnym łóżku.
- Ej, no daj spokój, jest piątek, musimy uczcić dzisiejszy dzień. Jutro odpoczniesz – uśmiechnął się do mnie. Miał śliczne oczy, szare, kryło się w nich coś zadziornego, coś, co niekiedy aż powodowało u mnie dziwne podniecenie jak w nie patrzyłam.
- Kto idzie? – Zapytałam do podtrzymania rozmowy, bo zdawałam sobie sprawę, że praktycznie cała brygada zjawi się dzisiaj w Euforii, aby świętować wspólny sukces.
- Wszyscy – podszedł do mojego biurka i przysiadł na nim.
Spojrzałam na niego zdziwiona, a zarazem speszona jego zuchwałością.
- Mamy tu jeszcze krzesła – zasugerowałam.
- Wiem, ale czy tak nie przyjemniej?
- Kuba, nie pozwalaj sobie – upomniałam go.
Uśmiechnął się, wstał, obszedł biurko i stanął przy drzwiach. – Widzimy się o 21: 00 w Euforii – złapał za klamkę – Szefowo – mrugnął okiem i wyszedł.
CZYTASZ
Złe decyzje
RomanceNie każdy nasz wybór jest dla nas samych dobry. Czasem trzeba naprawdę wiele razy się sparzyć aby ostatecznie móc spijać śmietankę...ale czy napewo jest ona dla nas dobra? "Ivan wstał, kiedy był przy drzwiach, zwrócił się do mnie - Pamiętaj o czym...