Poranek Niosący Światło

507 50 22
                                    

Nim zdążyłem się zorientować, zasnąłem. Jednakże, ten wyjątkowo miły spoczynek trwał aż za długo. Nie mogłem otworzyć oczu. Było mi tak dobrze... Odnosiłem wrażenie, że promienie porannego słońca w Gusu Lan muskały moją twarz przyjemnym ciepłem. Przekręciłem się na drugi bok, okrywając bardziej kołdrą. Chciałem jeszcze poleżeć, ponieważ dawno tak dobrze nie odpoczywałem. Teraz czułem, jak największa gwiazda ogrzewa mą głowę.
Kąciki ust powędrowały w gore, a ja miałem wrażenie, że unoszę się na obłoczku.
Wszyscy obecni adepci już dawno udali się do sali. Brakowało jedynie mojej osoby. Nie sadziłem jednak, że usłyszę ten konkretny głos. Przysłali idealną personę.

- Wei Ying, wstawaj. Już jesteś spóźniony.

Oznajmił surowym tonem Wangji, stojący obecnie nad mym łóżkiem. Odkryłem więc pościel, kładąc się na plecach. Ukazałem niechlujnie założone kimono, które po nocnym wierceniu zsunęło się tak, że odkryło sporą część śmiałego ciała. Obojczyki, czy lewe ramię pozostawały najlepiej widoczne. Nie wspominając o podwiniętych nogawkach. Uchyliłem jedno oko uśmiechając się zadziornie wewnątrz przez obraz, który przed sobą zobaczyłem. Drugi Panicz wyglądał na zawstydzonego. Poza tym, te wyraźne rumieńce dawały wiele do myślenia. Czyżby pozostawał w złudzeniu, że wciąż śpię? A to dopiero pułapka!

- Bu!

Krzyknąłem, otwierając szeroko oczy. Agresywnie podniosłem się, siadając i wyszczerzyłem ząbki centralnie do Pana Świetlika. Mężczyzna odskoczył w tył. Udało mi się go przestraszyć.

- Ha ha! Ty naprawdę myślałeś, że-!

- Zamilcz.

Rzucił jadowicie przez zaciśnięte zęby. Jak zwykle śmiertelnie poważny. Teraz nawet i zmieszany. Zmarszczył intensywnie brew, spoglądając w bok. Po wyrazie jego oczu mogłem odczytać, że myślami krążył wokół czegoś, co gryzło się z zasadami Gusu. Po chwili jednak znów usłyszałem ten ton nie noszący sprzeciwu.

- Wstawaj. Masz minutę.

Dodał, odchodząc na bezpieczną odległość ode mnie i odwrócił się plecami.
Cóż, dziś postanowiłem zrobić grzecznie to, o co "prosił".

- Nie chcesz popatrzeć?

Spytałem, unosząc jedna brew, ale odpowiedzi nie uzyskałem. Jedyne, co burknął pod nosem, to krótkie i niskie "żałosne". Wstałem z łóżka i założyłem szaty, przygotowane specjalnie dla każdego nowego ucznia. Nie poszło mi to jednak tak perfekcyjnie, jakbym chciał. Przygryzłem dolną wargę, otrzepując ubranie i podszedłem do lustra. Wiedząc swoje odbicie omal nie wybuchnąłem śmiechem. Zrobiłem kilka kroków w stronę Mistrza i dźgnąłem go palcem o prawą łopatkę. Przełknąłem ślinę trącając z odruchu swój nos. Młodzieniec w spowolnionym tempie odwrócił głowę, by na mnie spojrzeć. Wyraz jego twarzy ukazywał więcej, niż tysiąc słów. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak załamanego, chociaż dokładał wszelkich starań, bym dalej dostrzegał w nim jedynie twardą skałę, której nikt nie może skruszyć.

- Co to jest? Twoja prezentacja jest godna politowania.

Podsumował, zabierając się od razu za poprawianie mojego stroju.

- Nie mamy czasu, a tobie wciąż żarty w głowie.

Huh? Czyli myśli, że to po prostu moje wygłupy, tak? Dobrze, niech przy tym pozostanie. Może to i lepiej.
Kiedy skończył doprowadzać mój wygląd do ładu cofnął się, spoglądając na mnie, jakby czegoś oczekiwał. Uniosłem brew w ramach zapytania i wskazałem dłonią, by kontynuował, bądź zaczął coś mówić.

- Włosy. Fryzura.

Odparł, lustrując moja osobę wciąż bezuczuciowym wzrokiem.

- A-Ach...! Uczesanie...!

Powtórzyłem, unosząc palec wskazujący i zerknąłem w bok, zastanawiając się, jak mam z tej nieporadności wybrnąć.

- Pa-Paniczu Lan, czy mógłbyś... 

Zacząłem nieco niepewnie, łapiąc kontakt wzrokowy z rozmówcą. Widziałem, że ewidentnie jest znudzony całą tą gadką, ale musiałem się przyznać. Czym prędzej, tym lepiej, a szczególnie dla niego.

- Bo ja... Nie jestem najlepszy w upinaniu włosów. Zazwyczaj pomaga mi moja starsza siostra.

Wyznałem, uśmiechając się niewinnie, by ukryć jakoś swój wstyd. Mimo starań znów z odruchu traciłem palcem czubek nosa.

- Siadaj.

Rozkazał, wskazując dłonią na drewniane niskie krzesełko, posiadające ładne wzorzyste rzeźbienia, przypominające kwitnące lilie.
Wykonałem polecenie, przybierając wyprostowaną pozycję. Gdy tylko poczułem, jak szczotka przyjemnie, delikatnie i z gracją muska  kosmyki, przymknąłem oczy, rozkoszując się chwilą. Lubiłem to. Moje włosy były wyjątkowo gęste oraz miłe w dotyku. Sięgały aż do pasa, dlatego coraz ciężej jest mi zajmować się nimi samemu. Usłyszałem, jak Wangji zaczął nucić jakąś spokojną melodie, przy której chwycił część mojego czarnego włosia i spiął je wyżej klamrą, leżącą wcześniej na szafce przy lustrze. Na końcu związał jeszcze czerwoną wstążka, która wysunął cwanie z mojej ręki. Rety, nawet tego nie poczułem. Zorientowałem się po fakcie, że już jej nie trzymałem. Wszelkie rozmyślania przerwało nagłe sunięcie chłodnymi palcami po mojej wrażliwej szyi. Wzdrygnąłem się, odwracając bez zawahania głowę za siebie. Mężczyzna naprawdę szybko cofnął rękę. Dosłownie, jakbym go poparzył. Zacisnął mocno pięści po obu stronach bioder, a następnie zmarszczył brew. Zarzucając szatą wykonał obrót na pięcie i zaczął iść w stronę wyjścia. Stanął jeszcze na ułamek sekundy w miejscu, aby spojrzeć kątem oka przez ramię dość groźnie.

- Nie ma czasu. Twój brat także jest wściekły. Wyglądał, jakby chciał Cię rozgnieść, więc tym bardziej powinieneś bardziej pilnować  codziennych obowiązków, bo możesz zostać ukarany za brak odpowiedzialności.

Skwitował, kontynuując dalej zaczętą wcześniej czynność. Dogoniłem go, by zrównać z nim kroku.
Dlaczego usłyszałem przestrogę? Czyżby jednak troszkę mu na mnie zależało...? Niemożliwe. O czym ja w ogóle myślę... Pokręciłem głową rozbawiony i przy boku Pana Niosącego Światło udałem się do wyznaczonego pomieszczenia, by doskonalić swoją wiedzę, czy inne umiejętności, związane przykładowo z kultywacją. Mimo wielu sprzecznych odczuć wciąż pozostaje przy szermierce. Czy to kiedykolwiek ulegnie zmianie?
Nie mam pojęcia. Czas pokaże. Wiem jedynie, że to ja jestem tym, który może decydować o wyborze swoich ścieżek. Inni mogą ewentualnie po części wywrzeć na nie wpływ.

"Zacznijmy od nowa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz