Rozdział 4: Dobry impuls

153 4 1
                                    

Minęło cztery dni od naszego wyjścia do klubu, czyli oficjalnie jest piątek popołudniu. Przez pierwszy tydzień nauki, czyli raczej poznawania zasad i odnajdywania klas wszystko przebiegło gładko. Na lunchach siedziałam przy stoliku wraz z naszą paczką, a na rozszerzonym angielskim, matmie i historii z Aylen. Jessy towarzyszyła mi na sztuce i gym. Bardzo dużo czasu spędziłam z przyjaciółmi, szczególnie z Normalsem i Rudą. Po tak krótkiej znajomości mogę już przyznać, że je kocham. Wracając do teraźniejszości siedzę właśnie przed laptopem, zajadam się lodami i oglądam Zoellę czekając, aż przyjdzie do mnie Claudia i Aylen, byśmy mogły razem obejrzeć najnowszą część "Igrzysk Śmierci".

-LEEEEEA, LEEEEA ktoś do ciebie!!!- zadarł się w niebo głosy Colin. Szybko zerwałam się z łóżka i popędziłam na dół, by otworzyć moim towarzyszkom drzwi. 

-Hej Claud, Ay. -powitałam dziewczyny z uśmiechem i wpuściłam do środka. 

-Hey, mała, jak tam? Przyniosłyśmy chipsy i nuggetsy z Mc'a! -powiedziała z entuzjazmem Aylen i ruszyła do kuchni.

-Heeey, Claudia ziemia do ciebie...Claudia!-krzyknęłam w końcu, gdy dziewczyna nie reagowała tylko głupio szczerzyła się do ekranu jej białego iphona.-Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Jesteś na tej planecie?-spytałam na jednym wdechu.

-Hej, i yup. Wiesz kto jeszcze jest? Calum-superciacho-Hood. Piszemy właśnie, jest mega słodki no i...-Jej mina skwaśniała.

-No i co? Czemu posmutniałaś? Coś nie tak z nim?-spytałam zatroskana, jak ją skrzywdził to zamorduję, przysięgam. Nawet jego słodka buźka go nie poratuje.

-Nie, nie no co ty. Po prostu pyta się mnie, czy nie poszłabym z nim na sushi ale umówiłam się z tobą no i, wiesz, mogę się urwać, proszęęęę. -Spojrzała na mnie błagalnie. Jezu, serio ja tu się stresuje, a ona mnie prosi o pozwolenie na randkę, no głupia przysięgam. Kto jak kto ale ja bym się nie zgodziła?

-Jasne, leć i weź się tak nie patrz, ja jestem super przyjaciółką wiesz? I nie musisz mi się pytać o to czy możesz iść na randkę!-stwierdziłam parząc na nią z taką powagą na jaką było mnie stać.

-To nie jest randka... I wiem, kocham cię!-Dała mi buziaka w policzek-Aylen, dziś odpadam zostajecie same!-krzyknęła w głąb domu i pędem się oddaliła. Zamknęłam za nią dzrzwi teatralnie trzaskając i wybrałam się w głąb pomieszczenia na poszukiwania mojego kompana tego wieczoru. Zastałam ją w kuchni przygotowującą colę i chipsy. 

-Okej, to jest nas dwie kamracie! -zaśmiała się i podeszłam do niej i odruchowo przytuliłam od tyłu jak miałam w zwyczaju robić z... okej z nikim. Ale przecież jestem jej przyjaciółką mogę tak robić prawda? 

-Na to wychodzi... Colin jest w swoim pokoju, a rodzice? -spytała się odwracając do mnie tyłem, jednak dalej trwając w moich przyjacielskich objęciach. 

-A rodzice na zebraniu w pracy, zostaną w hotelu na noc, by nas nie budzić po nocy.-odpowiedziałam, przechylając głowę w bok i maczając palec w sosie czosnkowym, który później przysunęłam do ust i oblizałam. 

-Dobry sos Ay-mruknęłam do jej ucha, całkiem przypadkowo, byłam dalej pochylona, więc mogę się tak tłumaczyć. Spojrzałam od nowa na brunetkę i patrzyłam jej chwilę w oczy, piękne brązowe oczy, które patrzyły na mnie jakby zaglądały w głąb duszy. Była tak urocza, że to aż nie możliwe. Stałyśmy tam tak chyba wieczność, a atmosfera zrobiła się tak gęsta jak nigdy przedtem. Nagle do mojej głowy doszło co ja robię i puściłam ją z żałosnych chichotem.-Hey girl, zabieramy się za ten film?-rzuciłam jakby nigdy nic by rozluźnić całą sytuację.

-Jaaasne, bierz picia, a ja przekąski.-Aylen połknęła haczyk i już zaraz siedziałyśmy wygodnie na kanapie przed telewizorem. Uruchomiłam film na pendrive i zaczęłyśmy oglądać. W połowie seansu brązowooka była tak przejęta, że musiałam zastopować film by ją uspokoić. 

TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz