Rozdział 5: Będę

109 4 1
                                    

Przez kolejny tydzień lekcje leciały mi w oka mgnieniu. Razem z Aylen codziennie po szkole robiłyśmy projekt na historię o jakimś chorobliwie nudnym władcy Francji. Nasz mały sekret nie został nikomu wydany, aż do dzisiejszego wieczora, gdy spotkałam się na babski wieczór z Claudią u niej w domu.

-Jak to? Z Aylen! O mój boże, to super! No wiesz, ona jest taka ładna i w ogóle wow, dziewczyno. -nawijała jak nakręcona korbką, kocham ją za to. -Ale poczekaj, poczekaj... Ona nie ma dziewczyny? Elsy czy coś?-Przerwała swój entuzjastyczny monolog. 

-Ma, Emily, znaczy, miała, hah.-Odpowiedziałam dodając lekkie prychnięcie na końcu. -Zerwały ze sobą w dzień ich rocznicy, kiedy to Aylen przyłapała ją na obściskiwaniu się z jakimś kolesiem. Podobno taka z niej stu procentowa lesbijka.

-Aaa, huh, lepiej dla ciebie mała.-Claudia puściła mi oczko i włączyła nowy odcinek The Originals. Oglądałyśmy w najlepsze, do póki nie wymierzyłam sobie autentycznego plaskacza w czoło.

-Claaaau! Jestem taka głupia! Jak mogłam się nie spytac! Co z Calum?-Spytałam otwarcie przekrzykując dialogi aktorów. Przez moją myśl przemknęła nikła myśl o tym, że może okazał się dupkiem ale to wątpliwe patrząc na to jak uradowany chodził przez te wszystkie dni od jej poznania.

-Gówno, palant.-Odpowiedziała i przysięgam-zatkało mnie. 

-Jak to? Byliście -wydaje mi się- dość szczęśliwi jak na czysto przyjacielski, jak sądziłaś, związek. O co poszło?-Spojrzałam na przyjaciółkę ciekawskim spojrzeniem. To niebywałe jak bardzo mnie ta dziewczyna dziwi.

-Nic, on po prostu cały czas ugania się za Danielem i mam tego czasem dość, gdy w trakcie najgorętszej sceny ever jaką miałam z chłopakiem odbiera telefon i leci na jego zawołanie. -Rzuciła z goryczą. -Ja na prawdę myślałam, że to coś więcej ale cóż, myliłam się.-Dodała jeszcze i wróciła do serialu, uprzednio przewijając wstecz część, która nam umknęła oglądając go z nieprawdopodobną udawaną ciekawością. Postanowiłam więcej nie nalegać, Claud mimo swojego usposobienia nie jest zbytnio wylewna, tylko na taką wygląda. Wróciłam do seansu średnio się na nim skupiając. Mam dwie rzeczy: plan i zamiar jego realizacji.

Do: 512-322-141

,,Spotkajmy się jutro o 16 w parku na Set Street. Główna fontanna z aniołem, pilne. -Lea"

***

Sobotnie popołudnie przebiegało dość nudnie jednak, gdy zaczęła dochodzić godzina 16 ogarnęłam się nieco i wzięłam taksówkę jadąc do parku przy Set Street. Kierowca zatrzymał się przy wielkiej żelaznej z wytłoczonym logiem wiewiórki, a ja zapłaciłam mu odpowiednią sumę pieniędzy i wyszłam z pojazdu. Byłam dość ucieszona z faktu, że mamy dziś dobrą pogodę i nie musiałam się cisnąć w autobusie lub metrze ponieważ mama miała 50% zniżkę z pracy na taksówkarza. Podchodząc do centrum parceli zauważyłam mojego wytatuowanego kolegę. 

-Hej, L. Co ja tu robię?-Spytał się z lekką agresją w głosie.

-Calum, ciebie też miło widzieć. I stoisz.-Odpowiedziałam wymijająco.

-Żartujesz, myślałem, że pływam. Czego chcesz Larsson, hm?-Znów ostro. Co on taki wkurzony, szop go pogryzł czy co?

-Hej, wyluzuj. Ściągnęłam cię nie dla kaprysu ale chcę porozmawiać o Claudii. Coś się między wami popsuło, a ją to dobija. Wiem, że ją lubisz Calum chodzisz cały w piórkach jeżeli powie ci, że masz ładną fryzurę, co na takiemu Casa Novie nie powinno wywierać wrażenia.-Powiedziałam w prost co myślę.

-I co, kurwa, z tego?-Spytał wyraźnie spięty. Albo serio jest dupkiem albo coś go nieźle gryzie.

-No, dużo! Dużo z tego! Widzę, że coś cie trapi ale nie umiesz się chyba porządnie wysłowić albo komuś przypieprzyć, żeby dać upust swoim emocją tylko wyżywasz się na niewinnych osobach, nie mówiąc już o C, która postradała zmysły dla ciebie w pieprzone dwa tygodnie Hood!-Wykrzyczałam mu w twarz. Ten tylko podszedł i mnie przytulił co zasadniczo mnie zdziwiło. Nie wiem co w niego wstąpiło. Nagle poczułam jak ciężko oddycha i odsuwa się ode mnie.

TryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz