Wypadek...

310 3 5
                                    

Wychodząc z pokoju Kacper znów był jakiś zamyślony. Zaczynam się o niego martwić dlatego w końcu się spytałam...

J- Kacper wszystko w porządku?

K-...

J- Kacper

k-...

J- Kacper!!!!!!

K- Jeju co się stało?

J- znów się zamyśliłeś. słuchaj stało się coś bo kiedyś taki nie byłeś.

K- nie nic się nie stało po prostu się zamyśliłem

J- Kacper  nie kłam

K- mówię do cholery że nic się nie stało!

POV. Kacper

K**** co ja do cholery robię czemu ja się tak wydarłem?! jak ja mam to teraz odkręcić Julcia zaczęła płakać a to wszystko przezemnie.

K- Julcia... ja... przepraszam

J- co ja ci zrobiłam żebyś się tak na mnie wydarł?

K- wiem ja....

J- idę się przewietrzyć tylko nie leź za mną idę sama.

świetnie jeszcze tego mi brakowało jestem po prostu z*******

POV. Julka

nie wiem o co chodzi Kacprowi cały czas się zamyśla a ja się martwię i przez to jeszcze mi się obrywa. Po prostu świetnie ( sarkazm ). muszę się przewietrzyć to mi dobrze zrobi.

30 minut później

Wyszłam jednak na ulice nie chce mi się chodzić po lesie. szłam sobie szłam pustą ulicą sam na sam było w sumie przyjemnie ale też troszkę chłodno. Nagle nie wiem z kąd zobaczyłam auto Kacpra! od razu zbiegłam z drogi chyba był przygnębiony bo nie wrócił na mnie uwagi chyba nawet nie wiedział że tu będę. zaczęłam iść w odwrotną stronę byle tylko nie spotkać się z tym baranem. Gdy tak powoli szłam usłyszałam za mną pisk opon i walnięcię...

POV. Kacper

Byłem bardzo przygnębiony. Stwierdziłem że się przejadę mimo że w tym stanie się nie powinno jeździć to nic mnie nie obchodziło. wsiadłem do auta i jechałem.

Jechałem i jechałem sobie rozpędzony i zjechałem gdzieś w pustą ulicę. zobaczyłem tam Julkę i naglę poczułem że moje auto odmawia mi posłuszeństwa bardzo spanikowałem. Próbowałem zahamować ale też się nie dało jedyne co zapamiętałem jeszcze to pisk opon i jak wszystko mnie nie miłosiernie bolało. Dalej urwał mi się film...

POV. Julka

od razu się obruciłam i zobaczyłam coś czego właśnie nie chciałam i czego się najbardziej bałam. Kacper! on wjechał w drzewo i się rozbił. od razu zaczęłam biec w stronę samochodu. ulatniał się tam dym a samochód zaczął płonąć od razu jak najszybiej chciałam wydostać z tamtąd Kacpra ale nie dałam rady. Byłam pod wielką presją i zaczęłam histeryzować. na moje szczęście jechała tuż obok karetka od razu zaczęłam ją wołać a ona zjechała na poboczę. pomogli mi wyjąć z tamtąd Kacpra obejrzeli go. był cały zakrwawiony i poparzony i stracił przytomność,\. zaczełam głośno płakać.

J- Kacper nie zostawiaj mnie!

J- Proszę ...!

J- niech państwo coś z nim zrobią nie mogę go stracić!

( p= pan od karetki p2= pan drugi od karetki)

P- niech pani nie utrudnia naszej pacy robimy co w naszej mocy

Kocham Cię za wszystko, i za nic tak po prostu, i bez granic... J&KOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz