4. - Naprawdę?

269 22 19
                                    

Pov. Piotrek
10.03, dzień później.

Ten wieczór, i cały czas spędzony z nim, to wszystko było cudowne. Ten czas był, po prostu jednym słowem wspaniały. Czas płynął bardzo szybko ale po prostu idealnie... Już nie raz miałem ochotę go pocałować, w sumie to mam ochotę przez cały czas, lecz.. Wtedy próbowałem, próbowałem to jakoś mu przekazać nie mówiąc mu tego wprost-

-Piotreeeeeeeeeek!! - powiedział Kacper, przeciągając sylabę przed długi czas.
-Ohhh, zamyśliłem się - odrzekłem.
-O czym, lub, o kim? - powiedział lekko się śmiejąc.
-O mnie? - zaśmiał się głośniej.
-No może.

I w tym momencie sam zacząłem się zastanawiać, co ja takiego zrobiłem. Czy ja właśnie dałem mu znać, że o nim myślę? Czy... - Za dużo myślę.

Pov. Kacper

O kurczaczki... Chora sytuacja, czy ja sie zaczerwieniłem? Umm, chyba nie. JA JESTEM BURAKIEM! Ale, przynajmniej to jakiś znak, to jakiś znak że coś kiedyś z nas będzie, że ja i on to nie jest nic zmarnowanego, że kiedyś...

13 minut później

-Piotruuuś, proszę chodźmy na dwór! - powiedziałem z błaganiem w oczach, po wielu nieudanych próbach błagania.
-Dobrze, ale najpierw powiedz. Po co?

Dobrze wiem po co, chcę, chcę mu to powiedzieć chce żeby wiedział że go kocham, po prostu nie umiem wytrzymać nie mówiąc czegoś osobie której ufam najbardziej ze wszystkich, na dodatek czegoś o niej.

-Umm, musze ci coś pokazać - starałem się wymigać, bo nasze mamy siedziały w pokoju obok.
-Niech ci będzie - odrzekł niechętnie.

Wyszliśmy z domu i momentalnie złapałem go za rękę, niestety ale za długo to nie potrwało bo moja mama chciała zobaczyć gdzie idziemy i to zauważyła.

Pov. Piotrek

-Ekhem, ekhem... - udawała, że kaszle - co wy
robicie?
-Umm, my...
-Ja tylko szczypałem Kacpra, bo powiedział że tu jest tak cudownie że myśli że śni - wymyśliłem wymówkę aby nie dowiedziała się, że.. W sumie, nie ma o czym się dowiedzieć, bo on nic do mnie nie czuje, to jest pewne.

Mama Kacpra powiedziała że musi z nim porozmawiać, kazała mu iść z nią i wzięła go ze sobą do domu Piotrka.

Pov. Kacper

Naprawdę? Naprawdę w takiej chwili? Akurat kiedy mogło coś z tego być i zebrałem się na odwagę aby to zrobić? Nienawidzę życia, ja nie wiem co ja zrobię, czy ja jeszcze odnajdę siłę aby chcieć powiedzieć mu to ponownie?

-Czy masz mi coś do powiedzenia? - spytała z pretensjami.
-Nie.
-Napewno, co to ma znaczyć?! Łazisz sobie tak po prostu z jakimś chłopakiem za rękę? Podkreślam, za rękę?

Nie chciałem na to odpowiadać, to bolało mnie a z drugiej strony po prostu nie miałem ochoty odpowiadać, wiedziałem że moja mama nie może być tolerancyjna, w końcu, kogokolwiek rodzice w XXI wieku są tolerancyjni?... No właśnie, nikogo.

-Odpowiesz mi czy nie? - spytała jeszcze bardziej poirytowana.

W dalszym ciągu nic nie odpowiadałem.

-Okej, jak będziesz chciał mi coś powiedzieć to proszę bardzo, teraz wynoś się z tego pokoju, i nie odzywaj się do mnie póki nie będziesz miał mi zamiaru powiedzieć co to miało znaczyć!

Kacper wybiegł, wybiegł z prędkością światła, starał się nie okazywać tego że jest mu przykro. Wybiegł na pole, na pole na którym czekał na niego Piotrek. Gdy tylko go zobaczył mimo oporu własnej woli rozpłakał się, uwolnił swoje emocje i już ich nie zatrzymywał. Nie myślał, że jego mama kiedykolwiek go tak zrani, że ktokolwiek go tak zrani i trafi prosto w jego serce. Czuł wtedy, nie czuł nic. Tylko pustkę, ale coraz większy spokój, w rękach Piotrka. Nawet nie zorientował się kiedy go przytulił.

Pov. Piotrek

Wiem co on czuje i wiem że musiało go to zaboleć. Jego własna matka go tak potraktowała, tak bardzo krzyczała że było to słychać tutaj. Na widok Kacpra łzy również spływają mi po policzku, ale mam nadzieję że czuje sie on bezpiecznie w moich ramionach. Chciałbym zrobić wszystko, aby go w tej chwili uszczęśliwić.

-Kacper, popatrz na mnie - rzekłem.

Wtedy zobaczyłem oczy, piękne i cudowne oczy, zaszklone i ze łzami w oczach i błękitne jak ocean. Te oczy mnie zaspokoiły, i wiedziałem że muszę teraz coś zrobić.

-Co chciałeś mi powiedzieć?
-Umm, ja...

Kacper nie dokończył. Piotrek uciszył go, zbliżył się do niego i lekko musnął ustami, Kacper odwzajemnił, lecz Piotrek powoli się odsunął i powiedział:

-Przepraszam..
-A ja nie - odrzekł mu na to Kacper i ponownie przybliżył do siebie Piotrka.

Chłopcy nareszcie byli szczęśliwi, Kacper czuł się bezpiecznie, czuł że ma przy sobie kogoś kogo szukał całe życie, czuł że to on, że to ktoś kogo potrzebował bardzo. Piotrek natomiast czuł spokój, czuł ukojenie i również czuł się bezpiecznie. Aczkolwiek nie wiedzieli, że to nie jest jeszcze początek...

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
aish, witam, z tej strony autorka. czy tylko ja miałam taki głupi uśmieszek na twarzy jak to pisałam, a gdy było o mamie Kacpra to sie wkurzyłam? tak, sama na siebie. czyżby rozdwojenie jaźni? whoops!
ale cóż, przepraszam bardzo że troche namieszałam ale "raz w życiu jest pod górkę a raz pod górkę" ~Kacper 3.06.2020r.
aaaaaaale ja już tu wam nie przeszkadzam i żengam, pa miśki!!
a i dziękuje za tyle odsłon i gwiazdek, to dla mnie dużo, buzi!

SiłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz