Rozdział pierwszy

7.7K 210 182
                                    


Stanęła przed drzwiami i zapukała, czekając na zaproszenie.

-Proszę- usłyszała. Nacisnęła klamkę, pchnęła i weszła do środka. Rozejrzała się po pokoju,w którym stało dwóch mężczyzn tak różnych od siebie. Ten ubrany na biało przywitał ją z uśmiechem, natomiast drugi, mający na sobie czarne szaty nie pokazał po sobie żadnych uczuć. Typowe, pomyślała.

-Dzień dobry dyrektorze. Profesorze Snape- przywitała się grzecznie.

-Dzień dobry moja droga.- odpowiedział Dumbledore, natomiast Mistrz Eliksirów jedynie lekko skinął głową.

Pracowała w Hogwarcie już ponad dwa lata na stanowisku nauczyciela transmutacji, ponieważ Minerwa zdecydowała się odejść na emeryturę zaraz po wygranej nad Voldemortem. Pamiętała, jak po raz kolejny przekraczała próg tej szkoły, tym razem nie jako uczennica, ale jako nauczycielka. Była szczęśliwa, że mogła tu wrócić. Harry pracował jako auror w ministerstwie i tato dwójki pociech, Ginny dzieliła swój czas między ich dzieci i pracę w Proroku, ale największym zaskoczeniem okazał się Ron, który zdecydował się zostać magomedykiem. Cieszyła się, że mógł realizować swoje marzenia. Gdyby tylko ona mogła to zrobić, byłaby najszczęśliwsza na świecie. Popatrzyła ze smutkiem w oczach na fiolki wypełnione różnymi eliksirami. Gdyby tylko mogła zostać Mistrzynią Eliksirów...Snape dokładnie zdawał sobie z tego sprawę i z taką samą precyzją niczego jej nie ułatwiał. Cóż, byłaby zdziwiona, gdyby raczej był chętny do pomocy i współpracy.

- Chciał mnie Pan zobaczyć-powiedziała.

-Tak, tak. Może usiądziesz?- zapytał, na co ona tylko grzecznie odmówiła.- W takim razie przejdźmy do rzeczy. Rozmawiałem z profesorem Snape'em, który napomknął mi, iż w murach tej szkoły znajduje się osoba, która będzie odpowiednią kandydatką- co dobitnie podkreślił tonem głosu- na Mistrzynię Eliksirów.- czekał na jej reakcję, obserwując ją zza swoich okularów- połówek. Serce Hermiony zaczęło szybciej bić, ale opanowała się i na pozór spokojnym głosem odpowiedziała

- Tak?

-Ale może o jej kandydaturze poinformuje Cię sam profesor.- uśmiechnął się i zwrócił swój wzrok na Snape'a, który już wznosił oczy ku górze, wyrażając tym swoją dezaprobatę na tę tanią próbę budowania napięcia.

-Granger- zaczął. Jako jedyny nauczyciel z całej kadry nadal zwracał się do niej po nazwisku.-Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, jak również szantażowi ze strony władz szkoły- tu spojrzał na Dumbledora, który tylko cicho zachichotał- doszedłem do wniosku, że może, jeszcze raz podkreślam MOŻE coś z ciebie będzie.

Przez chwilę Hermiona stała jak słup soli, tak jakby sens słów Snape'a do niej jeszcze nie dotarł, gdy nagle na jej twarzy zagościł tak promienisty uśmiech, że chyba samo słońce przy nim bledło. Zaczęła piszczeć z radości jak mała dziewczynka i po prostu RZUCIŁA się Severusowi na szyję, ściskającgo i dziękując. Tym razem to nauczyciel eliksirów stał jak rażony piorunem, a jego twarz wyrażała najczystszy szok. Po czym Hermiona odchyliła swoją głowę, spojrzała mu w oczy i pocałowała w policzek nadal uśmiechając się jak wariatka. Puściła go i nie zważając na nic i nikogo po prostu wybiegła z sali.

-No cóż, ludzie różnie reagują na dobre wiadomości. Zostawię Cię samego Severusie. Do zobaczenia na kolacji.- powiedział dyrektor i również opuścił pokój.

Snape nadal stał w miejscu i próbował przeanalizować co się właśnie stało. Odruchowo podniósł rękę i dotknął policzka, który pocałowała Panna Wiem-To-Wszystko. Pomimo tego, że pocałunek trwał tylko moment, on nadal czuł go na swojej skórze. Lekko się krzywiąc, wrócił do swoich zajęć, ale w jego głowie nadal tkwił jej obraz uśmiechającej się serdecznie, kiedy usłyszała co jej zaproponował.

62 dniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz