Rozdział 6

542 35 0
                                    

Merry Christmas, everyone!

Postanowiłam się ogarnąć i pójść na góre no bo przecież nie mogę siedzieć na brudnych schodach, cała zapłakana w Wigilie. Weszłam do domu zrzuciłam z siebie wieszchnie ubranie i poszłam do salonu. Miałam już dość tego przygnębienia, a pocieszyć moga mnie muzyka, więc włączyłam radio z płytą świątecznych kawałków i zabrałam się za rozkładanie stołu. Na początku ta czynność nie szła mi za dobrze, biorąc pod uwage, że ciężka drewniana płyta prawie dwa razy spadła mi na noge. Na szczęście, po czasie zrozumiałam ten jakże trudny mechanizm. Wyjełam z szafki obrus, zastawe i stroik zrobiony przez Christine. Po chwili stół wyglądał już naprawde niesamowicie, brakowało tylko jednego, jedzenia. Już miałam iść do kuchni by przygotować jedzenie, gdy nagle usłyszałam ciche pikanie dobiegające z mojej kurtki. To była moja komórka. Miałam 15 nieodebranych połączeń. Na moje szczęście ktoś nagrał się na poczte głosową, było to nawet kilku ktośów.,, Śnieżycy nie widać końca, chyba nie zdążymy na gwiazdke. Zajmij się dzieciakami." ~ Babcia

,, Kate, robimy co możemy, ale chyba nie dotrzemy na czas. Jak u dzieci? Oddzwoń."~ Christina

,, Woda wylała się wszędzie, nie jest dobrze. Postaram się wrócić jak najszybciej, ale sytuacja nie wygląda dobrze."~ Dziadek

,, Nie ruszyliśmy nawet centymetra. Nas nie będzie, ale życz innym wesołych świąt. "~ Mama

Podsumowując, Jade, Matt i Lucy znikneli i nie dają znaku życia, Marry właśnie urodziła i babcia jest u niej w szpitalu, dziadek pomaga klijentowi któremu zalało mieszkanie, moi rodzice ugrzęźli w korku, Holly razem ze swoim tatą wpadli w zaspe, a Christina ze swoim mężem pojechali ich ratować i do tego wszystkiego jeszcze ta pieprzona śnieżyca. To wszystko może się wydawać beznadziejne, ale jednak najgorsze jest to, że jest Wigilia Bożego Narodzenia, a ja siedze przy tym stole kompletnie sama. Straciłam już nadzieje na jakąkolwiek poprawe mojej sytuacji. Nie miałam już nic innego do roboty niż użalać się nad swoim losem i gdy stwierdziłam, że gorzej być nie może, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. W mojej głowie na nowo zabłysł płomyk nadziej, a głośny denerwując dźwięk dzwonka, teraz wydawał mi się najpiękniejszym dźwiękiem jaki mogłam usłyszeć. Pobiegłam jak najszyciej do drzwi i spojrzałam przez wizjer, a moim oczom ukazały się dzieci. Tak, te same dzieci, które jeszcze pare godzin temu chciałam uduść, teraz tak bardzo poprawiły mi nastrój. Otworzyłam drzwi i wyściskałam całą trójke. Wyszyscy zaczeli się nawzajem przepraszać, a ja chyba przepraszałam najbardziej. Poszłam do kuchni i przygotowałam posiłek, a dzieci rozstawiły wszystko na stole. Gdy wszystko było już gotowe, usiedliśmy do stołu i zaczeła się Wigilia. Co prawda, te święta były dalekie od ideau, ale śmiało mogę powiedzieć, że były najlepsze w moim życiu. Ta historia nauczyła mnie, że gwiazdka nie polega na dostawaniu prezentów, na obrzeraniu się do nieprzytomności albo na strojeniu wszystkiego w światełka i girlandy, bo w święta najważniejsze jest to że spędza się je z rodziną.

------------------------------------------------------------- To już ostatni rozdział tego opowiadania. Życze wam miłych, pogodnych świąt spędzonych w ciepłym rodzinnym gronie ;* Zachęcam również do czytania moich innych opowiadań.

Zapraszam do czytania opowiadania Love or Death, Borussen09, jest to jej pierwsze opowiadanie, w sumie to zbiór opowiadań dotyczących codziennych problemów, które ludzie tłumią w sobie. Mam nadzieje, że wam się spodoba, ja osobiście uważam je za ciekawe, ale zachęcam do wyrobienia własnego zdania 😘 pierwszy rozdział pierwszego opowiadania pojawi się 23 listopada

ChristmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz