Część trzecia

5 0 0
                                    


W ciągu następnych tygodni nic mnie nie dręczyło. Nie pojawiły się żadne dziwne dźwięki czy wizje. Alma była piękna jak zawsze. Och, mogę nawet powiedzieć, że każdego dnia stawała się coraz piękniejsza. Spędzałem z nią godziny, podziwiając jej piękne odbicie
w lustrze. Kiedy spoglądałem na mą piękną żonę, zapominałem o wszystkim złym
i strasznym. Ach, jak mógłbym myśleć o takich rzeczach, gdy ma słodka, kochana Alma uśmiechała się do mnie lub śpiewała cudownie.

To wszystko zmieniło się w chwili, gdy Alma przyniosła do domu rannego kruka, mówiąc, że znalazła go w ogrodzie. Oczywiście zgodziłem się, aby ptak został u nas, ale pod warunkiem, że zamieszka w jednym z pustych pokoi. Alma się ze mną nie zgadzała:

─ Powinien zostać umieszczony w naszej sypialni ─ zaczęła. ─ Będziemy wtedy mogli obserwować jego rekonwalescencję. ─ Udała się na piętro, więc nie zdążyłem zaprotestować.

****

Kiedy przyszedłem do sypialni, Alma przygotowała już dla kruka „bezpieczne miejsce", więc teraz ptak siedział w drewnianej skrzyni, usytuowanej na parapecie.

─ Czy on naprawdę musi tu być? ─ zapytałem. ─ Nie mam zamiaru obudzić się
w nocy przez jego paskudne skrzeki.
Almę widocznie rozbawiło to zdanie, ponieważ zaśmiała się i oznajmiła:

─ Mój drogi, ten kruk jest za słaby, aby krakać. Spójrz na to biedactwo. Ono cały czas będzie cicho spało, a ty nie obudzisz się w nocy. ─ Mimo jej zapewnień wciąż byłem niezadowolony. Alma, widząc to, spojrzała na mnie zmartwiona.

─ Wkrótce zostaniemy rodzicami ─ zaczęła ─ Co zrobisz, gdy nasze dziecko zacznie w nocy płakać? Ten kruk nauczy cię, jak należy troszczyć się o słabszych. ─ Wskazała na skrzynkę.

─ Almo... ─ zacząłem, ale spojrzała na mnie groźnie, więc zamilkłem.

─ Nie skończyłam jeszcze! ─ warknęła. ─ Słyszałam od ciebie, że zamierzasz być dobrym ojcem, lecz jeśli nie akceptujesz kruka, to nigdy nie zaakceptujesz żadnego dziecka! ─ Ostatnie zdanie wręcz wykrzyczała mi w twarz, więc nieco się przeraziłem.

Postanowiłem wyjść z pokoju, aby nie doprowadzić do wielkiej kłótni.

─ Idę do biblioteki. Powinniśmy się spotkać na kolacji. ─ Gdy opuszczałem pokój, usłyszałem odpowiedź Almy:

─ Jak śmiesz! Czy książki są dla ciebie ważniejsze ode mnie?! ─ Zaczęła płakać, lecz nie wróciłem.

****

Spotkaliśmy się na najgorszej kolacji, jaką kiedykolwiek mieliśmy. Nie rozmawialiśmy ze sobą, lecz miałem nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy. W końcu odezwałem się, gdyż ta martwa cisza była nie do zniesienia:

─ Przepraszam. Nie chciałem się z tobą kłócić. Wybaczysz mi, Almo?

─ Tak ─ odpowiedziała cicho, lecz spojrzała na mnie.

─ Dlaczego... ─ zacząłem, lecz usłyszałem przeraźliwe wycie, którego na pewno nie wydawały szczury. ─ Co jest na strychu?! ─ zawołałem. ─ Coś wyje jak wściekły pies, a ty mówisz, że to szczury!

─ Jesteś zmęczony. Kilka miesięcy temu powiedziałam ci, że rezydencja jest stara. To jest „żyjący dom", ponieważ wiatr jęczy, szczury biegają po strychu, a schody trzeszczą. Nie ma tu żadnych duchów. Tylko my i służba jesteśmy w tym domu. ─ Uśmiechnęła się. ─ Proszę, nie przejmuj się tymi odgłosami.

AlmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz