16

18 1 1
                                    

Tej nocy spałam wyjątkowo spokojnie. Koszmary, które miały miejsce niecały rok temu dziś mnie nie nawiedziły. Cieszyłam się z tego faktu, bo odkąd zamieszkałam z mamą u Louisa, moje koszmary wróciły. Zdążyłam się już do nich przyzwyczaić, ale miłą odmianą było mieć zwykły sen, a nie koszmar.

Zebrałam się szybko do szkoły. W wyjątkowo dobrym nastroju wyszłam z domu. Colin dzisiaj miał zajęcia na późniejszą godzinę przez wf, więc o tej godzinie pewnie jeszcze spał. Po kilku minutach czekania autobus nadjechał. Wsiadłam do niego.

Moją uwagę przykuła Roxan i jeszcze jedna osoba. Potrzebowałam chwili, żeby przypomnieć sobie wczorajsze słowa Raven. Będzie chodzić z nami do klasy. Było więc jasne, że jechała z nami autobusem. Podeszłam do obu dziewczyn.

-Hejka-przywitałam się z każdą przytuleniem. Mojej uwadze nie umknęły cztery kolczyki w jej uchu. Trzy były zwykłymi, małymi, czarnymi kółkami, natomiast ostatnim była czerwona gwiazda. W drugim uchu zauważyłam u niej drugą gwiazdę, tylko ta była czarna.

-Siema-odpowiedziała Raven. Chciałam usiąść tam, gdzie zawsze, puki nie uświadomiłam sobie, że właśnie to miejsce zajmuje kruczyca. Fakt, że nie było chłopaków, podniósł mnie na duchu, bo mogłam po prostu zająć miejsce któregoś z nich. Tak też zrobiłam, zajmując miejsce Briana.

-Twój pierwszy dzień w naszej szkole a ty wyglądasz, jakbyś wracała do domu. Nie boisz się ani trochę, prawda?-zażartowałam. Dziewczyny cicho się zaśmiały a ja, uśmiechnęłam się.

-Nie mam czego się bać-odparła pewnie-Jestem nowa i co z tego? To nie oznacza, że jestem gorsza. Poza tym nawet jeśli będą się na mnie gapić, nie obchodzi mnie ich zdanie. Chcę tylko spokoju z ich strony. A jeśli nie dadzą mi go po dobroci, zawsze mogę załatwić to w nieco mniej przyjemny sposób-ostrzegła. Wiedziałam, co miała na myśli.

Słowa Raven poruszyły mnie i utwierdziły w fakcie, że ma rację. Nie ma co się przejmować ludźmi, z którymi nie mamy nic wspólnego. Zostaje nam ich ignorować. Muszę spróbować, pomyślałam.

-Będziemy chwilę przed czasem. Pokażecie mi szkołę?-zapytała pewna odpowiedzi twierdzącej. Postanowiłam jednak uświadomić ją, że nie damy teraz rady.

-Mamy pierwszy wf. Zanim się przebierzemy, minie przerwa.

Przez chwilę dziewczyna zaczęła się nad czymś zastanawiać. Widać było, że kombinuje, jak wyjść z tej sytuacji.

-Po naszej drugiej lekcji mnie oprowadzicie-stwierdziła.

Raven była fajną dziewczyną z niezwykłym temperamentem. Była przyjacielska i miła dla przyjaciół, a jednocześnie ostra i groźna dla tych, którzy wchodzili jej w drogę i próbowali pokrzyżować plany. Podziwiałam ją za to, że potrafiła tak zadbać o siebie i innych.

Wysiadłyśmy z autobusu i skierowałyśmy się do szkoły, a dokładniej do szatni dziewczyn. Przebrałyśmy się tak szybko, jak umiałyśmy. Dosłownie chwilę potem przyszła po nas nauczycielka.

-Dobra! Wszyscy ustawcie się w rzędzie!-nakazała wfistka-Kolejno odlicz!

Wszystkie odliczyłyśmy swoje numery. Ja, Roxan i Raven stałyśmy na końcu. Uwagę nauczycielki przykuła ostatnia z nas.

-Albo mi się wydaje, albo nie widziałam cię tu wcześniej. Jak masz na imię?-zapytała nauczycielka. Raven bez grama stresu wypowiedziała jej swoje imię i wyjaśniła krótko, jak się tu znalazła. Nie zabrakło oczywiście ciekawskich spojrzeń reszty dziewczyn.

-No więc Raven. Jeżeli chcesz mieć obecność i ćwiczyć na moich zajęciach, musisz zdjąć kolczyki. Nie pozwolę ci ćwiczyć z biżuterią-zagroziła trenerka. Raven najpierw uniosła brew, spoglądając krótko na nas, po czym z westchnieniem zaczęła ściągać ozdoby z uszu. Ja i Roxan spostrzegłyśmy, jak wywraca oczami. Zachichotałyśmy na ten gest.

Dwa Oblicza [ZAWIESZONE do poprawy rozdziałów]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz