- Oni wrócili...
- Co? O czym ty mówisz? Melka? Halo? - Cisza...Nacisnęłam czerwoną słuchawkę...
Nie powiedzieć nic, wyraża tysiąc słów.
Wrócili - jedynie to siedziało w mojej głowie.
Toczę wojnę myślami.
Co oznacza powrót?
Miasto jest przecież ogromne, to nie jest możliwe, że natchnę się na nich.
A może ja tego pragnę? Chcę powiedzieć co leży mi na sercu, wygadać się jak bardzo myliłam się co do nich?
Wykrzyczeć im prosto w twarz, że nie byli prawdziwi?Co mam zrobić?
Żyć jakby nic się nie wydarzyło? Wszystko było po staremu?
Może oni będą próbować się skontaktować?
Nierealne, tyle czasu zachowywali się jakbym nie istniała.Jestem roztargniona.
Nie mogłabym im teraz spojrzeć w oczy, nie po tym wszystkim, ułożyłam sobie życie.
Nie pozwolę znów namieszać.
Zbyt długo zajęło mi sklejanie wszystkiego w całość.Odwróciłam się z powrotem do Matczaka, który rozmawiał z Solarem.
Amelka wybrała zły moment, by informować mnie o tym wszystkim.
Znajduję się w Nobocoto.
Jestem tu dla niego, nie powinnam go martwić, nie teraz.
Wie na czym stoję, opowiadałam mu o nich.- Przepraszam, to mama. - Mruknęłam do nich i podeszłam bliżej.
- W porządku. To co? Załatwione z agencją koncerty? - Zapytał jego szef.
- Tak wszystko już się zgadza, niedługo wybieramy się do Katowic. - Stwierdził Michał.
- Fajne uczucie co nie?
- Najlepsze, stresik jest, ale gdy się wszystko rozkręci.
- Przywykniesz, w końcu pierwsza trasa. - Uśmiechnął się Solar. - A ty koncertujesz z chłopakami?
- Z chęcią bym koncertowała, ale studia i ciężko się oderwać. - Westchnęłam.
- Rzuć to i zapraszam. - Zaśmiał się Karol. Zrobiłam ogromne oczy.
- O stary, ona nawet nie wie kto to Quebonafide. - Zaśmiał się Michał.
- Heeej! Już wiem! - W odpowiedzi zaśmiali się.
- Wszystko da się nadrobić. Jak się zdecydujesz dzwoń. Masz już ksywkę od Dominika.
- Arma. - Mruknął Mata, a ja zrobiłam mu mukę.
- Wiesz ja może jednak zostanę przy tej grafice. - Mruknęłam.
- Niech będzie, będziesz nam projektować logo i naszywki. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- I to rozumiem, czekam na umowę szefuńciu.Dlaczego cały czas mam w głowie osoby, które nazywały się moimi przyjaciółmi?
Cholera.
Wychodzimy właśnie do mieszkania Matczaka.
Ja mam minę jakby ktoś mi coś przejechał.Świetnie.
Akurat teraz musieli się pojawić.
Poczułam jego ciepłą dłoń na biodrach.
Uniosłam wzrok ku górze i spojrzałam mu w oczy.
Zauważyłam w nich zmartwienie.
Oczywiście, że tak.
Zauważył.Chwyciłam Matczaka za szczękę i stanęłam na palcach, by dosięgnąć jego ust.
Potrzebuję jego bliskości.Dłonie mężczyzny zjechały na moje pośladki.
Po chwili znaleźliśmy się na jego kanapie, gdzie siedziałam na nim okradkiem oraz próbowałam zedrzeć polo.
- Może najpierw wytłumacz mi co się stało. - Wymruczał, a ja oderwałam się od niego.
- Michał. - Westchnęłam zmęczona. - Pamiętasz jak opowiadałam ci o ludziach, z którymi się wcześniej trzymałam? - Pomachał twierdząco głową. - Wrócili do Warszawy.
- Co zamierzasz z tym zrobić?
- Nie wiem Michał. Nie chcę żeby znów namieszali. - Poczułam, że napływają mi łzy do oczów. - Nie byłam przy nich sobą, starałam się im przypodobać, owinęli mnie wokół palca. - Gdy wypowiedziałam te słowa wszystko tak jakby za mnie zeszło, zaczęłam płakać.
Matczak owinął mnie swoimi ramionami i przybliżył bardziej do siebie.Jest cholernym oparciem.
Wiem, że mogę na niego liczyć.- Damy radę. Masz mnie, a raczej nas. Gombao, gombao. - Wiedziałam, że się uśmiecha.
Poczułam się o wiele lepiej.
- Oczywiście, że damy.
- Cieszę się, że jesteś przy mnie Nadia. - Rozczulił się Michał, a mi się zrobiło ciepło w serduszku.
Znów go pocałowałam.
- Wiem, że będziesz już zawsze. - Mruknęłam cicho.
- Nigdy nie myślałem, że tak oszaleję na kogoś punkcie. Jesteś moim oczkiem w głowie. - Moja dłoń ścisnęła jego, a następnie poczułam usta na swoim czole.
Kocham go.
- Kocham cię. - Powiedziałam. Co?
Otworzył szeroko oczy. Uśmiechnął się.
- Kocham cię. - Powtórzył. Serce zabiło mi szybciej.Kocham cię wypowiedziane w moją stronę...
Nigdy bym nie przypuszczała, że znajdę kogoś wyjątkowego.
Kogoś tak podobnego a zarazem różniącego się ode mnie.
- To wszystko tak bardzo się zmieniło. - Zaczął. - Od początku wiedziałem, że przewrócisz mój świat do góry nogami, moja ty tajemnicza dziewczyno.
- Byłam aż tak niedostępna?
- Jesteś inna. To dla mnie złamałaś swoje postanowienia. - Uśmiechnął się lekko.
- Było warto. - Puściłam mu oczko. - Pamiętam jak przyszedłeś do mnie zjarany. - Zaczęłam chichotać. - Dziwne, że moja mama nic nie zauważyła.
- Też to pamiętam. Chyba nigdy nie zapomnę tego dnia. - Zaśmiał się.
- Mogę jechać z wami na następny koncert? - Zadałam pytanie.
- Pewnie, że tak. Możesz być z nami na każdym następnym.Parę godzin później wchodziłam z Michałem na klatkę mojego bloku.
Usłyszałam kroki ludzi wchodzących z góry.Uśmiechnęłam się do Matczaka i złapałam jego dłoń.
- Myślisz, że Amelka będzie chciała się z nimi spotkać? - Zaczął.
- Szczerze, nie mam zielonego pojęcia. Ją też zostawili, nawet się nie żegnając. - Pomachałam z obojętnością ramionami.
Podnosiłam wzrok, ponieważ kroki były tak głośne, że mogłam stwierdzić, że zobaczę za chwilę najprawdopodobniej sąsiadów.Cóż, przystanęłam.
Za chwilę zaleje mnie krew.
Co oni wszyscy tu tu robią?
Czego chcą?
Przyjrzałam się im, nie zmienili się za wiele.
Sentymenty wróciły, strach również.
Ścisnęłam mocniej dłoń Michała.
- Co wy tutaj robicie? - Zaczęłam analizować twarz każdego z nich.Czwórka ludzi, która nie mam pojęcia czego oczekuje.
- Miłe powitanie Nadia. - Zaczął Adrian. - Myślałem, że emocje opadły i będziemy mogli wszyscy porozmawiać.
- Widzę, że nieźle sobie radzisz, twoi rodzice sporo nam opowiedzieli. - Wtrąciła Diana, przenosząc wzrok na Matczaka..
- Z tego co pamiętam, nie bardzo obchodziło was moje życie, zazwyczaj liczyły się imprezy. - Westchnęłam zmęczona.
- Spotkajmy się wszyscy Nadia, pogadamy...
CZYTASZ
VITALISME || Mata [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionUlice Warszawy są puste, choć nie brakuję tu dusz. To miasto nie zatrzymuje czasu, Przyśpiesza je. Tik-tak - Jestem coraz bliżej. Niby czego? Dorosłości... Tik-tak - Jest coraz ciężej. Kto mówił, że będzie łatwo? Ty... "Ty" - tak właściwie ki...