Jaki piękny dzień.. (jak zawsze ale ten będzie wyjątkowy)
B: to gdzie idziemy?
F:nwm może szukajmy pana.p
D: innego wyboru nie mamy...
T: okej to co ? Ja się zgadzam!
*idą i widzą 3 ścieżki*
Z: i znowu się rozdziealmy...
Ż: ile nas jest? Ja torcher robby poley zizzy bunny doggy foxy george i pony? Pominąłem kogoś? Chyba nie..
Z: czyli jest nas dziesięciu'-' podzielimy się na 5 grup!
F: a nie dwie? Też pasuje!
No ale ich było 10 a przejścia 3...
B: ok to idziemy tak!
Gr1. Bunny foxy robby gr2. Pony zizzy doggy gr3. Żołnież torcher i poley?
G: a ja?
Ż: a tak sory.. zapomniałem o tobie#^#
George idziesz z grupą 1!
B: spoko a teraz ruszajmy!
Gr.1 : ale ciemno!
R: zapale lampe w ręce. Więc peowadze...
B: a to co?
R: wydaje się że budynek...
Gr nr2:
D: okej to gdzie dokładnie jesteśmy..
P: chyba jakieś wejście..
Z: ciekawe do czego?..
D: las.... znam to miejsce! Ale czemu jest tu? Nvm..
Gr.3 (oczywiście najbardziej uzbrojeni natrafili na zainfekowanych)
Po: czm my? 25 zainfekowanych! Aaaaaa!!
T: lol ez!
* bierze palnik i jeden po drugim zabija zainfekowanych!*
T: chyba widzę pana.p ale co on robi?!
Mr.p: powiedz dowidzenia! *strzał*
Kula była taka szybka że nie zdążył jej ominąć*
Mr.p: właśnie dlatego nie powinniście za mną podążać... *żołnież wbił mu nóż w nogę*
Mr.p: o ty! *strzał*
Po: co zrobiłeś z moimi przyjaciółmi!
Mr.p: spi######j! Bo stanie się to samo tobie! *strzał* (poley wybronił strzał)
Po: nie pokonasz mnie tym! Mam kamizelkę! Przecież jestem policjantem.. też mam broń! *strzał*
Mr.p dostał w klatkę piersiową'^'
Mr.p jeszcze pożałujesz!
*z ciężkością odchodzi..*
Meanwhile in group.2
Pony szepta do zizzy:
P: gdzie doggy?
Z:idk gdzieś zniknął...
#D: k-kim jesteś!?#
???: zabójcą? Mordercą? A może to i to!
???: zabijałem żywych... i zainfekowanych! A dokładnie jestem..
Tigry. Czym się stałem? Potworem gorszym od zainfekowanych!
D: czemu tu jestem!
Ti: znalazłem cię nieprzytomnego..
D: wypuść mnie! Moi przyjaciele mnie znajdą!
Ti: he! Jacy przyj..!.!. *drzwi z buta wywalone*
P: wypuść go!
*tigry naciska przycisk i doggy zapada się pod podłogę*
Z: nic ci nie jest!?
D: robby? Bunny? Jestem w innej grupie!
P: nie powinniśmy się martwić!
Przynajmniej jest w tamtej grupie!
Ti: odchodzę!
Z: to jesteśmy sami.. znowu
Pony: omg ten moment to musi być ten!
*idą i widzą budynki..*
P: powinniśmy je przeszukać nim jest dzień!
Z: okej idziemy!
*przeszukali pierwszy drugi i trzeci
Z: ostatni! A za chwilę noc..
(Szli i szli nic nie znaleźli gdy dotarli na samą górę była noc..)
P: ale piękny zachód..
Z: prawda..
P: zizzy.. kocham cię! (Omg powiedziałem to!)
*zizzy zarumienia się*Meanwhile..
D: ludzie gdzie my idziemy?
B: widzisz ten budynek gdzieś 1000m z tąd? (Idk how)
D: nope...
R: bateria rozładowana bateria rozładowna uwaga!
F: co teraz? Bez światła nie dojdziemy!
B: szybko biegniemy!
R: bateria rozładuje się za
10 9 8 7 6 5 4 3 2 1 zero! Autowyłączanie!
F: pięknie! Blacha nie działa!
G: co teraz??
B: idźmy bez niego. Gdy się naładuje to przyjdzie!
* 4 godz później *
G: w takim budynku można... zawołajcie inne grupy!
B: dzwonie do zizzy a foxy ty do torchera!
B: zizzy! Przyjdź do nas mamy nową bazę!
*bunny przerwała chwilę kiss*
F: torcher!!! Torcher to nie jest śmieszne! * po podnośi słuchawkę..*
Po: torcher i żołnież! Oni są ranni!!!
R: 100% baterii!
Po: robby ratuj!
*robby leci jak rakieta* bierze na ramiona t i ż a poley siada na nim* (idealny transport)
Leci do grupy1
B: gdzie zizzy i pony?
Z: idziemy! Pony?
P: tu jestem!
O nie zainfekowani idą a my jesteśmy na 10 piętrze! *zainfekowani idą*
Z: zjedźmy po linie którą zabrałam z miasta!
*gdy dotarli na dół*
Z: no odbierajj! Robby!
R: co?
Z: przyleć!
R: już lecę! A gdzie?
Z: drugi tunel!
*everyone meet*
?: odejdźcie! Tu nie jest bezpiecznie!
* nie słuchając weszli*
?: głupcy! *wtedy postać rozpłynęlą się*
Z: idźmy!To be continued...
Jutro 17.30 wiem że nie 666 słów!
Ale jak się wydaje fajne??????